Pierwszy raz ujrzałem na oczy ciebie dnia dwudziestego piątego grudnia dwutysięcznego dwudziestego drugiego roku i nie żałuje. Nigdy nie żałowałem.
- Gdzie my jeszcze idziemy Mia? - zapytałem moją przyjaciółkę z którą szedłem na trening tańca hip-hop.
- Muszę jeszcze się spotkać z Madison i Ava bo chciały się spotkać na pięć minut bo twierdziły że muszą mi coś powiedzieć a z racji, że jesteśmy dwie minuty od galerii to możemy do nich podejść. - odpowiedziała a następnie zagląda do swojego telefonu.
- Okej dobrze spoko nie ma sprawy, tylko żebyśmy się nie spóźnili. - odpowiedziałem bez jakikolwiek emocji.
- Dobrze dobrze spokojnie a następnie dodała podekscytowana. - Ej zobacz. - powiedziała Mia i następnie dała mi telefon z widniejącą na zdjęciu dziewczyną.
- Czy ona jest ładna i czy ma do ciebie podjazd? - powiedziała zaciekawiona.
- No tak ładna jest. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą a następnie napisała chyba do kogoś. Pomyślałem, że może to ta dziewczyna Madison się zapytała i dlatego do nich idziemy.
Okej. - odpowiedziała z nad telefonu a następnie przyspieszyła.
***
Weszliśmy pewnym krokiem do sklepu gdzie były dziewczyny. Od razu Mia podbiegła do Madison i Ava i przytuliły się na przywitanie. Później poszliśmy na pufy które leżały w galerii.
- Co ty taki cichy? - spytała się mnie zaciekawiona Madison.
- A nic, pisze z przyjaciółką. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą i popatrzyłem się w jej oczy.
Były piękne szaro-niebieskie nigdy nie widziałem takiego odcienia u nikogo. Zanim się obejrzałem rozmowa między przyjaciółkami dobiegła końca kiedy wybiła siedemnasta pięćdziesiąt a następnie odprowadziły nas pod studio tańca gdzie razem z Mia uczęszczaliśmy.
Madison i Ava przytuliły Mia a następnie Madison krzyknęła do mnie. - Napisze do ciebie około dwudziestej drugiej. A ja pomyślałem skąd ona wiedziała jak mam na imię i na nazwisko? Może Mia jej powiedziała? Może dlatego chcieli się spotkać bo może podobam jej się?
- Co to do jasnej cholery było? - zapytałem zaciekawiony a następnie otworzyłem drzwi od studia.
- A nie wiem, nie wiem. - odpowiedziała zagubiona Mia a następnie weszła pewnym krokiem do środka sali gdzie stali nasi wspólni znajomi.
I dopiero wtedy zrozumiałem, że nasze spotkanie nie było przypadkowe i moje dotychczasowe życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni.
***
- Pa Emel!. - krzyknąłem wychodząc z sali Emelowi czyli naszemu trenerowi.
- Pa! - odpowiedział głośno a następnie, zaczął coś pisać w papierach.
- Hej mamo! Co tam? - zapytałem wchodząc do auta mojej mamy.
- Hej, hej synek! A nic dobrze, a jak tam na treningu? Wszystko dobrze? - odpowiedziała a następnie zapytała mama?
- Tak tak wszystko dobrze. - odpowiedziałem mojej mamie zgodnie z prawdą.
- Na pewno smyku? - zapytała opiekuńczo mama.
- Tak mamuś! - odpowiedziałem również zgodnie z prawdą.
Moja mama się teraz non stop pyta czy wszystko okej u mnie, jak się czuje, czy jadłem coś? A pyta się przez to że kiedy moi rodzice się kłócili w domu to... musiałem ich uspokajać i opiekowałem się moim młodszym bratem. Ona nie chciała tego dla nas wiem to jednak mój tata to co innego... wyzywał mnie, upokarzał, straciłem pewność siebie i teraz ją od nowa buduje. Straciłem wszystko. Przez niego. Ale... dalej są razem nie wiem czy się cieszyć czy smucić sam nie wiem.
Dziękuje mamie za to że jest przy mnie naprawdę i że się o mnie
troszczy i martwi ale... niekiedy nie mówię jej prawdy bo nie chcę jej sobą obarczać i nie chcę żeby aż tak mocno się o mnie martwiła.Trochę pomyślałem a następnie usnąłem w ciepłym i miękkim siedzeniu nie zważając na to że jest grudzień.
***
- Dobra wysiadka! Jesteśmy już w domu. - krzyknęła do mnie mama tak żeby mnie obudzić z mojego snu zimowego.
- O Jezu... dobra... tak mi się cholernie nie chcę. - odpowiedziałem ledwo żywy i ledwo słysząc co mówię.
- Okej dobra chcesz to zostać sobie jeszcze w tym aucie pięć minut ale tylko tyle. - odpowiedziała moja mama ciesząc się i niosąc jakieś zakupy o których nawet nie wiedziałem i weszła do domu wraz z moim psem.
- Okej dobrze. Bardzo dziękuje. Kocham cię. - odpowiedziałem tym razem świadom co aktualnie mówię ale chyba mama mnie nie usłyszała bo weszła wtedy do domu.
***
Doprowadziłem swój stan do życia a następnie spakowałem się do mojej szkoły z którą mam złe wspomnienia. Dalej pamietam, jak rok temu ludzie wyzywali mnie od: ,,Pedał" , ,,Geje nie powinni żyć" , ,,Idź się zabij, nikt nie zauważy" - Te słowa uderzyły we mnie inaczej niż inne. Te słowa dały mi domyślenia, czy tak naprawdę jest i czy mają rację co do tego. A ja nic takiego nie zrobiłem. Nic kurwa nic. Oni przypierdolili się do mnie o to, że inaczej się ubieram, czytam książki, kocham to. O to tylko się przypierdoli i mnie wyzywali mnie od najgorszych. Nie wiem co ja im takiego zrobiłem.
Nie wiem - powiedziałem sam do siebie. A następnie się rozpłakałem. Dalej to wszystko boli. Dalej. Ale na szczęście pomogła mi w tym okresie moja mama i nie chce do tamtego czasu nigdy w życiu wracać. Moja mama jest moją ulubioną osobą w całym wszechświecie kocham ją nad życie i jestem jej dozgonnie wdzięczny i, że dzięki niej wstałem na nogi w tamtym trudnym dla mnie czasie.
Pogrążony we własnych myślach i płaczu odpaliłem ekran telefonu żeby zobaczyć kto do mnie napisał.
- Hej! Chcesz się poznać? To ja Madison mówiłam Ci że napisze. Pamiętasz?
CZYTASZ
Czym jest tak naprawdę szczęście? Tobą?
Novela JuvenilOlivier Ross jest nieśmiałym chłopakiem który dużo przeszedł w swoim dotychczasowym życiu i nigdy nie zaznał prawdziwego szczęścia oprócz trzech miesięcy w których była Madison Blake. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Kiedy Madison zerwał...