Chciałam napisać coś z abo i z wampirami, więc postanowiłam to połączyć! Enemies to lovers moi drodzy, czyli coś, co wszyscy kochają.
Na Twitterze #rulesff
----------------------------
- A co my tutaj mamy - mruknął znudzony Louis. Jego wzrok w pełni skupił się na młodej dziewczynie, która zupełnie nieświadomie przeszła przez wyznaczoną granicę. To oznaczało, że stała się ofiarą, nie rywalem, któremu nic nie można było zrobić. Stała się zwierzyną, którą Louis chętnie upoluje.
Akurat była pora obiadowa.
Poprawił swoją pozycję wyostrzając wszystkie zmysły. Słyszał, że zbliża się ktoś jeszcze i szczerze miał nadzieję, iż ta osoba również przekroczy granicę. Nigdy nie pogardzi świeżą, gorącą krwią.
Nagle usłyszał szelest w krzakach tuż za dziewczyną, która szła dalej w jego stronę. Po chwili już wiedział, kim jest osobnik w krzakach. Te zielone oczyska poznałby wszędzie.
Głośne warczenie rozniosło się po najbliższej okolicy, lecz dopiero szczeknięcie uprzytomniło dziewczynę, która ocknęła się z niezrozumiałego dla szatyna transu i zaczęła rozglądać się dookoła siebie. Gdy zobaczyła, gdzie się znajduje, zamarła w miejscu. Louis doskonale słyszał, jak bicie jej serca przyspiesza oraz widział, jak jej ciało się spina. Blondynka odwróciła się z zamiarem podejścia do zielonookiego, jednak Louis nie zamierzał jej odpuszczać.
- Nie tak szybko, słonko - odezwał się wyłaniając się z kryjówki. - Myślałaś, że wejdziesz na nasze terytorium i z niego wyjdziesz, kiedy będziesz chciała? - spytał idąc powolnie w jej stronę. Dziewczyna przełknęła ciężko ślinę.
- J-ja nie wiedziałam...
- Daruj sobie - przerwał jej ostro. - Zasady są po to, żeby je przestrzegać. Złamałaś jedną z nich, teraz mogę zrobić z tobą co zechcę - ponownie usłyszał głośne warczenie, na co westchnął zirytowany. - Waruj, kundlu - spojrzał w stronę krzaków, z których po chwili wyszedł niemal czarny wilk. - Znasz nasze zasady, wilczku - powiedział ze zwycięskim uśmieszkiem.
Zielonooki wyszczerzył kły i ponownie zawarczał.
- Harry, nie widziałam! - krzyknęła przestraszona dziewczyna. - Nie panowałam nad tym! - mówiła spanikowana.
- Zamknij się. Nikogo to nie obchodzi - szatyn przewrócił oczami. - A ciebie dzieli zaledwie krok od granicy, więc zastanów się, co robisz - puścił mu oczko, na co wilk najeżył bardziej ciemną sierść. - Chodź, słonko - zwrócił się do dziewczyny. - Będziemy się świetnie bawić! - zawołał z entuzjazmem. On z pewnością będzie.
Blondynka dalej stała w miejscu, dlatego szybkim krokiem podszedł do niej i złapał ją za nadgarstek. Jej przerażenie w oczach tylko bardziej radowało Louisa.
- Harry! - krzyknęła szarpiąc się. Zielonooki zaszczekał, po czym usiadł i głośno zawył.
Harry nie pozwoli Louisowi na nic, co ten miał w planach. Dziewczyna była w jego stadzie, a on, jako syn przywódców musiał ją chronić. Odpowiadał za nią.
Zielonooki stanął dwiema przednimi łapami na granicy i uparcie patrzył na Louisa, który widząc to, zacisnął usta w wąską linię. Wiedział, co oznaczało zachowanie Harry'ego.
- Poważnie, Styles? Nie możesz odpuścić? - jęknął rozdrażniony. Harry tupnął łapą, jasno pokazując, że nie zamierza odejść. - Dobra, przekaż jego rodzicom, co narobiłaś - powiedział do dziewczyny, następnie zerknął na stojącego wilka. - Chodźmy, możesz przekroczyć granicę.
CZYTASZ
Rules | Larry Stylinson
FanfictionNajsilniejsza wataha na terenie Wielkiej Brytanii kontra najstarszy i najsilniejszy ród wampirów. Ciągłe problemy i nieuniknione konfrontacje. Styles vs Tomlinson. Na Twitterze #rulesff !