Obudziłam się o godzinie 10;42. Jedynym powodem wstania w środku nocy było to że miałam koszmar. Mięło 7 miesięcy od śmierci mojej rodziny. Moje życie diametralnie się zmieniło. Jedyne co zostało to dom w którym nadal mieszkam. Jest to trudne, to w nim spędziłam całe moje dzieciństwo. Z zamyśłeń wyrwał mnie dzwonek telefonu. Dzwoniła Kamila. Większość znajomych zaczęła przejmować się mną bardziej po śmierci rodziców.
- Cześć! - krzyknęła Kamila, a moje ucho prawie odpadło
- Hej,hej - mruknęłam
- Wiesz że to dzisiaj ten dzień!- znów krzyknęła z entuzjazmem, a moje ucho miało ochotę dzisiaj odpaść poraz drugi. Dzisiaj jest koncert One Direction - ulubionego boysbandu Kamili.
-Tak wiem - burknęłam - nie miałam wogólę ochoty na niego iść.
-Przyjadę o 15 - powiedziała, a ja wiedziałam że szczerzy się jak mysz do sera(͡° ͜ʖ ͡°)
-Oki do 15
-Do 15, ubierz się ładnie! - krzyknęła na pożegnanieZaczęłam myśleć o tym całym One Direction, a kiedy spojrzałam na zegarek myślałam że spadnę z krzesła. Była 14;48. No to Kam sobię trochę poczeka...
Postanowiłam od razu zabrać się do roboty. Nałożyłam czarny eye liner na powieki oraz delikatną różową pomadkę na usta.Stwierdziłam że nie wyglądam tak źle. Mój look był prosty. Biała bluzka, czarne spodnie z dziurami na kolanach oraz moje ulubione krótkie, czarne conversy.
Kam zapukała dosłownie sekundę po moim przygotowaniu. Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek.
-Jejku jak ślicznie wyglądasz - stwierdziła Kamila i uśmiechnęła się po raz drugi.
-Hah dziękuję ty jeszcze lepiej! No to jak idziemy? - zachichotałam
-Oczywiście! - uśmiechnęła się tak szeroko że chciałam zapytać się jej czy nie dostała skurczu twarzy------------------
Co myślicie o pierwszym rozdziale? Podobał wam się?:)