tomek szoruje kibel

34 5 26
                                    

- KURWA, TOMMY!!!!!

Blondyn usłyszał krzyki starego. Powoli przyszedł do kuchni, skąd dochodziły wołania. Tam stał Phil. Jego twarz była czerwona ze złości.

- MOŻESZ MI KURRRWA POWIEDZIEĆ, DLACZEGO CAŁA KUCHNIA JEST JAKBY PRZEZ NIĄ PRZESZŁO TORNADO?! - specjalnie przedłużał litery, taki był wkurwiony. Tommy spojrzał na wnętrze pomieszczenia. Okropnie tam było, szczerze mówiąc. Ściany całe ubrudzone jakąś sadzą, na podłodze bulgotała ciepła woda, a z czajnika umieszczonego na piecyku lał się wrzątek. Lodówka się zepsuła. Wszystkie szafki były otwarte na oścież. W środku były tylko puste puszki po coli, piwie, puste paczki pryncypałek i jedna po papierosach (kupionych od Big Q, pewnie przez Wilbura). Zakrył twarz dłońmi. Oj, zjebał to. Jak zwykle.

- Co się odjebało, że tak krzyczysz, Phil? - wszedł Wilbur. Rozejrzał się i po chwili wybuchnął śmiechem. Zaczął się dusić. Techno, który przechodził obok, tylko prychnął.

- Dobra - Philza odetchnął poirytowany - Gadaj.

...

Wszystko zaczęło się od napadu na lodówkę o północy. Chłopak zakradł się po colę, bo poziom cukru mu spadł. Wypił najpierw jedną puszkę. Po chwili kolejną. I kolejną. I jeszcze jakieś pięć. Skończył się cały zapas coli.

- Kurwa - ze złości uderzył w lodówkę tak mocno, że się zepsuła (miał strenght X, taka potka). W środku przestało świecić światło. O kurwa mać, Phil go zajebie. Przypomniał sobie nagle, że Tubbo schował w górnej szafce mnóstwo pryncypałek. Wdrapał się na górę. Otworzył drzwi szafki. Nie uwierzył. Mnóstwo paczek z pryncypałkami! Jakiś duży stos!

Wziął wszystkie ze sobą i zaczął ostrożnie otwierać. Speedrunował wpierdalanie pryncypałek. O Boże, o kurwa, były zajebiste.

Godzina mniej więcej trzecia w nocy, Tomathy wpierdolił wszystkie pryncypałki. Był trochę narwany, więc zabrał papierosy starszego brata. Otworzył okno i usiadł na parapecie. Zapalił pierwszą fajkę. Najpierw trochę zakaszlał, ale po chwili udało mu się opanować. Znowu zaciągnął się dymem. Palił, patrząc w tym czasie, jak latarnie na ulicy oświetlały kamienne chodniki. To było nawet uspokajające. Nagle zachciało mu się pić. Nagle...Oświecenie. Piwo było w lodówce jeszcze! Super!

Szósta nad ranem, powoli słońce wpadało przez okna do domu. Tommy leżał pijany na podłodze. W kuchni był już ogromny syf. Nagle obudził się. Rozejrzał się dookoła. No jak po katastrofie. Poczuł głód. Dziwne, bo tak się nażarł tymi pryncypałkami, że nie powinien był głodny. No a jednak. Pieczone ziemniaki? Nie, przejadły mu się. Piasek? Nie, przecież nie jest taki pojebany jak Will. Kanibalizm? ...No chyba go pizgło.

Przeszukał wszystkie zakamarki. Znalazł paczki z zupką chińską. No jeszcze lepiej!

Nastawił wodę w czajniku na 6966969669 stopni i włożył makaron z kilku paczek do jednej wielkiej miski. Poczekał, ucieszony. To będzie uczta stulecia!!

- Japierdole, muszę do kibla - pomyślał i poszedł do toalety. Niestety, po wczorajszym wieczorze Tubbo otruł się ziemniakiem (przypadeg?) i się zrzygał. Nikt tego nie wymył. Super. No to będzie musiał wyjść na dwór.

Kiedy wrócił, zobaczył, że z czajnika leciało mnóstwo wrzątku. Na podłogę. To dziwnie dymiło, jakby spalenizną. Sadza się osadziła na ścianach. Aaa, nikt nie mył tego czajnika od lat! Poprostu świetnie.

Ostrożnie wyłączył piecyk, zalał sobie makaron, wsypał proszek, no i uczta stulecia zrobiona! Jadł to jakiś kwadrans, potem cicho wrócił do pokoju, żeby się nie zorientowali. No ale był aż taki pijany, że zapomniał posprzątać. No i tak...

Tomek szoruje kibel // SBI oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz