- Mówiłam ci już, że masz mi dać spokój! - krzyknęłam.
Maks zatrzymał się i złączył ręce w błagalnym geście. Blond włosy opadły i zasłoniły mu te maślane oczka.
- Proszę, proszę, proszę - zaskomlał. - Bez ciebie nie dam rady!
- Czy ty masz jakieś problemy z głową? - Również się zatrzymałam i zirytowanym gestem założyłam ręce na piersi.
- Tak - odparł całkiem poważnie. – Tak. Czy teraz wreszcie się zgodzisz?
- Nie.
Chłopak uklęknął na jedno kolano i chwycił moją dłoń.
- Bez ciebie zrobię z siebie pośmiewisko.
- Już teraz robisz. - Nie ustępowałam.
Chodziło o to, że Maks od lat podkochiwał się w mojej przyjaciółce. Ale dopiero wczoraj coś go naszło i postanowił zaprosić ją na randkę. A najśmieszniejsze było to, że Theia, ku jego kompletnemu zdumieniu, się zgodziła. Wtedy przybiegł do mnie i zaczął mnie błagać niemal na kolanach, bym przyszła na to ICH spotkanie, bo, cytuję:
„Marissa, ja nie wiem, o czym z nią gadać, przecież nie będę truł o chodzeniu na siłownię! A wiesz, że jak o tym zacznę, to już nie przestanę. Ona mnie wyśmieje!"
- Błagam! Zrobię dla ciebie wszystko! Mogę cię nawet pocałować w stopy!
Maks schylił się do moich butów, a ja odskoczyłam spanikowana.
- Fuj! - krzyknęłam. - Jesteś obrzydliwy!
Tak naprawdę Maks to jeden z najładniejszych chłopaków, jakich znam: wysoki blondyn z zielonymi oczami i mocno zarysowaną szczęką, a na dodatek dobrze wyrzeźbionym ciałem. Nosi kolczyki (również w nosie), często bransoletki, pierścionki i naszyjniki. Maks podobał się wszystkim dziewczynom i wiele z nich uważało, że „bronię im dostępu" do jednego z najlepszych ciach w szkole, a przecież widziałam go tylko jak kumpla.
Ale żadna z nich tak naprawdę nie wiedziała, jakim nieogarniętym dzieciuchem jest ten koło.
Poznaliśmy się jeszcze w przedszkolu, ale wtedy on był nieznośny i szczerze go nienawidziłam. Stale ciągnął mnie za włosy i krzyczał, że mam siano na głowie. Ja zaś, gdy tylko złapałam okazję, podstawiałam mu nogę, żeby się wywalił. Cóż, on też mnie nie cierpiał. Potem poszliśmy do podstawówki i niestety znów trafiliśmy do jednej klasy, a nasze potyczki trwały nadal.
Sytuacja się zmieniła w drugiej klasie, gdy doszła do nas nowa dziewczyna i zaczęła mi strasznie dogryzać. Wtedy Maks na stołówce wylał na nią swój kompot. Tłumaczył mi później, że tylko on ma prawo mi dokuczać.
Wtedy zakopaliśmy wojenny topór, a nasza przyjaźń rosła wraz z nami.
Przeżyliśmy wiele fajnych i niefajnych sytuacji i znaliśmy się od naszych najgorszych stron. Nawet hormonalne burze i zmiany w wyglądzie związane z dojrzewaniem nie wpłynęły na nasze mocno już utrwalone relacje.. Ja traktowałam go jak młodszego (choć byliśmy w tym samym wieku), wkurzającego brata, on mnie jak siostrę, która powinna zawsze pomagać.
Teraz zaczął udawać, że płacze i rzucił się na podłogę na samym środku sklepu spożywczego. Oczywiście wywołał tym żywe zainteresowanie i tylko czekałam, kiedy przyjdzie kierownik i nas wyrzuci.
- Maks - wycedziłam przez zaciśnięte zęby - przestań. Ludzie patrzą.
- Jaka z ciebie skrzydłowa?! - chlipał całkiem przekonywująco.
CZYTASZ
Nigdy przenigdy... | W SPRZEDAŻY
Teen FictionPREMIERA 08.11.23 Co zrobić z najbardziej irytującym chłopakiem na świecie? Marissa nigdy przenigdy: • nie zawiodła swoich rodziców • nie buntowała się • nie dostała gorszej oceny od piątki • nie wiedziała, co chce robić w życiu • nie paliła • nie p...