...nie biłam się w szkole

6.1K 329 266
                                    

Obudziłam się o piątej i przebrałam się w strój sportowy. Związałam włosy w wysoki kucyk i nałożyłam słuchawki. Następnie zeszłam na parter do przeszklonego pokoju z widokiem na ogród z basenem. Znajdowała się tu siłownia. Przy ścianie z oknami stały dwie bieżnie i dwa rowerki. Siłownia wyposażona była też w drabinki, ławeczkę ze sztangami, komplet kolorowych hantli. Dwie ściany wyłożono wielkimi lustram,. trzecią obito gąbką i miękką dermą.

Był początek wiosny, więc choć lazurowa woda w basenie kusiła, rozsądek podpowiadał, że kąpiel mogłaby się skończyć zapaleniem płuc. 

Podeszłam do drabinek i zaczęłam się rozciągać. 

Zawsze lubiłam poranny rozruch, ale teraz te treningi miały dodatkowe znaczenie dla mojej formy w pływaniu. Niedługo miały się odbyć kolejne zawody, a ja musiałam znaleźć się w nich najdalej na trzecim miejscu, aby trener brał pod uwagę mój start w stanowych rozgrywkach.

Ćwiczyłam do wpół do siódmej, po czym wzięłam szybki prysznic, umalowałam się, założyłam czarne, duże, kwadratowe okulary kujonki (ten model pasuje mi do twarzy, okej?), naciągnęłam na siebie białe body z długim rękawem i luźne sięgające bioder dżinsy.

Gdy byłam już gotowa, zbiegłam do kuchni. Tata już tam był. Jak zwykle elegancki, w jednym ze swoich rozlicznych garniturów.

- Cześć! – cmoknęłam go w policzek, zostawiając na nim ślad szminki. 

Tata parzył sobie poranną kawę.

- Hej, co tam u ciebie, jak w szkole?

- Jak zwykle. - Uśmiechnęłam się i sięgnęłam do szafki po miskę na jogurt z musli i truskawkami.

- Wciąż nic nie nabroiłaś?

- Tato!

- No co? - zaśmiał się. - Zaczynam się poważnie martwić...

Zrezygnowana pokręciłam głową – tata powtarzał ten żart kilka albo nawet kilkanaście razy w miesiącu. Wyjęłam z kieszeni wibrujący telefon.

07:13 Małpiszon: Śpisz?

Małpiszon: Dziś mamy randkę🤪

Małpiszon: W sensie ja i Thea

Małpiszon: No wiesz, o co mi chodzi

Odłożyłam urządzenie na blat. Odpiszę mu później, szczególnie, że nie potrafię rozmawiać z tym człowiekiem na pusty żołądek. 

Wróciłam więc do przygoto­wywania śniadania, tata dolewał sobie właśnie solidną porcję śmietanki i mościł się na hokerze przy wyspie.

- Idziemy dziś z mamą na kolację do restauracji, żeby spotkać się z dawnym znajomym. - Upił łyk kawy, robiąc sobie przy okazji białego wąsa. - Chcesz do nas dołączyć?

Akurat kroiłam truskawki, więc gdy zapytał, odwróciłam się gwałtownie z nożem w dłoni.

- Ty tak na poważnie? - Serce zabiło mi szybciej. 

Z rodzicami często chodziliśmy do restauracji, ale nigdy dotąd nie zaproponowali mi, żebym dołączyła do spotkania z ich klientem czy znajomym. Nie wnikałam na razie w powód, dla którego zaprasza mnie do pójścia na spotkanie ze znajomym, tylko rzuciłam się, by go uściskać, ale tata zrobił szybki unik.

- Marisso! - krzyknął przerażony. - Trzymasz w ręku nóż!

Zastygłam i spojrzałam na narzędzie. Wybuchnęłam śmiechem, a tata, robiąc komiczne miny śmiertelnie przerażonego królika, chwycił swój krawat i lekko go poluzował. 

Nigdy przenigdy... | W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz