Usiadła na zimnym parkiecie, w jej pokoju. W lewej dłoni miała notes, natomiast w prawej długopis. Obok uda, leżała żyletka. Było ciemno, ale ona zapaliła lampkę, którą przysłoniła prześcieradłem.
Zaczęła bazgrać coś w notesie. Po 10 minutach odłożyła długopis, oparła notes na kolanach, podwinęła rękaw bluzy, gdzie widniały rysunki. N i e z w y k ł e - r y s u n k i. Rysunki, które widziała tylko ona.
Do ręki wzięła żyletkę i zaczęła czytać na głos.
"Pierwsze cięcie za to, że Cię poznałam."
Biegła ulicą śpiesząc się do szkoły. Nie zauważyła nawet, jak w kogoś uderzyła. Upadła tyłkiem na chodnik, podniosła głowę. Zobaczyła - i d e a l n e - niebieskie tęczówki.
- Przepraszam, nic ci nie jest? - uśmiechnął się do niej. - Luke.
- Nie spoko. Ayveris.
- Niezwykłe imię. - odpowiedział i się uśmiechnął.
A miała to być wspaniała historia, która zakończyłaby się happy end'em.