1

373 29 5
                                    

Droga do Londynu wydaje się być długa i wybrukowana. Pogoda nieco deszczowa, lecz nie było zimno. Wiatr nie wiał, a niebo okalały pojedyncze chmury o nieco ciemniejszej barwie.

-Na pewno wszystko wzięłaś? - dopytuje, zatroskana Victoria. Przytakuję w odpowiedzi.

Rozstaję się z najlepszą przyjaciółką pierwszy raz na tak długi czas. Niby przyjechałam do stolicy tylko na studia, ale nigdy nie wiadomo co będzie dalej. Może dostanę tu dobrze płatką pracę i wcale nie wrócę do rodzinnego miasta? Na razie jednak nie wspominam o możliwości takiej sytuacji rodzinie. Nie ma po co się spieszyć.

Najbardziej jednak martwi mnie mój współlokator, którego jeszcze nie miałam przyjemności lub nieprzyjemności poznać. Moi rodzice nie mieli wystarczająco pieniędzy, aby kupić mi mieszkanie na własność, a gdzieś muszę mieszkać. Doszliśmy do wniosku, że opłacanie czynszu ze dwójkę ułatwi sprawę. Ciężko było znaleźć cokolwiek, w w miarę przyzwoitej cenie, lecz po długich godzinach szukania, pytania i jeżdżenia udało się.

Apartament znajduje się w bloku, na najwyższym piętrze. Nie jest duże, ale nie jest też małą klitką. Moim zdaniem jest w sam raz. Rzeczą, którą bym zmieniła jest jedynie to, że jest jedna łazienka, a moim nowym domownikiem jest mężczyzna. Muszę pokazać na wstępie, że jestem niezależną, dorosłą kobietą i nie będę robić mu za gosposię ani sprzątaczkę. Wystarczy, że będę z nim mieszkać pod jednym dachem.

Nie ukrywam, że ta okazja spadła mi z nieba i jestem wdzięczna za taką szansę, ale to nie oznacza, że będzie mógł sobie ze mną pogrywać. Nie ze mną takie numery. Jestem poważną osobą i nie zamierzam pozwalać mydlić sobie oczu.

Po kilku godzinach uciążliwej jazdy, stary, czerwony samochód mojej przyjaciółki zatrzymuje się pod ładnym, wysokim budynkiem. Wysiadamy i opróżniamy bagażnik z toreb i walizek, należących do mnie. Całość wspólnie zanosimy na klatkę schodową, gdzie przywołuję windę. Victoria ma przed sobą długą drogę powrotną, więc nie mogę jej dłużej zatrzymać, nawet jeśli bardzo bym chciała. Ściskamy się i wymieniamy obietnice przyjaźni do końca życia, telefonu co najmniej raz w tygodniu oraz wzajemnej miłości. Widzę pojedynczą łzę, kręcącą się w kąciku jej oka, gdy wychodzi na zewnątrz, opuszczając budynek. Przez chwilę patrzę jak odjeżdża, machając żywiołowo i posyłając gorące buziaki. 

Kiedy znika z mojego pola widzenia - wzdycham i pakuję bagaże do windy, którą wcześniej zatrzymałam. Jadę parę chwil w stresie. Zastanawiam się jak będzie mi się mieszkało w nowym miejscu, w nowym mieście, z nowym lokatorem. Mam nadzieję, że jest ugodowy, bo inaczej może być ciężko. Potrząsam głową na nękające mnie myśli i w tym samym czasie winda się zatrzymuje, otwierając ciężkie, szklane drzwi. Wypakowuję z małego pomieszczenia swoje rzeczy i zastanawiam się czy zapukać czy otworzyć drzwi do nowego mieszkania samodzielnie, wcześniej otrzymanym kluczem. Po namyśle postanawiam zapukać. 

Po niecałych dwóch minutach słyszę szmery z drugiej strony powłoki, a zaraz potem dźwięk zamka. Drzwi się otwierają, a moim oczom ukazuje się młody, wysoki, bardzo przystojny blondyn z czarnym kolczykiem w wardze. Od razu się przedstawiam:

-Cześć, nazywam się Zoe Morgan i jestem twoją współlokatorką - mówię, uśmiechając się przyjaźnię i wystawiam rękę w geście przywitania. Wyraz jego twarzy z zaskoczenia przeradza się w szeroki uśmiech, pokazujący białe i proste zęby chłopaka. Od razu łapie moją dłoń w swoją i ciągnie do środka.

-Wchodź, nie będziemy witać się w przejściu - mówi uprzejmie. -Luke Hemmings.

cry me a river || l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz