...

27 3 2
                                    


     Ona była niesamowita. Najsłodsza, najinteligentniejsza i najsprytniejsza z wszystkich osób jakie kiedykolwiek poznał i pozna w przyszłości. Idealna w swych wadach i zaletach. Dziewczyna potężna na swój sposób i jednocześnie delikatna jak piórko. Gdyby Syriusz żył, określiłby ją zapewne mianem "ta jedyna".

Ilekroć na nią spojrzała, tylko uświadczał się w tym przekonaniu. Każde spojrzenie, każda sekunda z nią pogłębiała rosnące w nim uczucie. Jeszcze niedawno bał się go, ale teraz – po prostu oddawał się motylom w brzuchu i starał zanadto nie rumienić. Zachowywał się jak dzieciak mający świra na punkcie jakiegoś celebryty. Czuł się jak dzieciak mający świra na punkcie celebryty. Nie było co ukrywać – on był tym dzieciakiem. I chyba z każdym dniem coraz mniej mu to przeszkadzało. Niestety, inaczej było z Ronem – najbardziej zaborczym starszym bracie na świecie.

– Stary, zachowujesz się jak Hermiona w stosunku do Lockharta w drugiej klasie! – narzekał, rozłożony na kanapie w pokoju wspólnym Gryffindoru. Mieli posiedzieć tam razem i się pouczyć, jednak wyszło jak wyszło. Harry myślał o Ginny, Ron myślał o Harrym myślącym o Ginny, a Hermiona... cóż, ona akurat się uczyła. Albl probowala sie uczyć, ignorując jak jej chłopak myśli na głos. – Mam nadzieję, że nie masz jej zdjęć pochowanych pod łóżkiem, co?

– Wypraszam to sobie – odezwała się znad książki Hermiona, siedząc na fotelu. – Zdjęcia chowałam do kufra, obrzucone kilkoma zaklęciami obronnymi. Inaczej ktoś mógłby mi je zabrać, a to były cenne skarby – oświadczyła, dając Ronowi kolejne pomysły do awantury.

Rudzielec wytrzeszczył oczy i zerwał się na równe nogi.

– Idę spra... – Hermiona pociągnęła go gwałtownie za szaty i z powrotem usadowiła na kanapie. Nawet na chwilę przy tym nie oderwała wzroku od książki. Przez tyle lat znajomości i kilku tygodniu związku znała już Rona na tyle by przewidzieć większość jego ruchów. I słów. – Ej! A co jeśli...

– Jestem pewna, że Harry nie jest osobą, która miałaby w pokoju ukryte czyjeś zdjęcia. Wie, jak to jest być fotografowanym bez zgody – przerwała mu gładko.

– To w takim razie...

– W razie, jeśli ma szeroko dostępne zdjęcia Ginny, to jaki w tym problem? – powiedziała tym razem ostrzej. – Naprawdę posądzasz Harry'ego o przechowywanie jakichś obrzydliwych zdjęć, Ron?

To przymknęło na chwilę rudzielca, który z pewnością chciał natychmiast odpowiedzieć twierdząco. Z drugiej strony chciał być dobrym przyjacielem, który wierzył w niewinność Harryego (któremu jeszcze nie zdążył nawet udowodnić winy). W jego mniemaniu bycie jednocześnie dobrym przyjacielem i bratem kolidowało ze sobą pod niemal każdym względem. Może łatwiej byłoby mu pogodzić ze sobą te dwie sprawy, gdyby jego przyjaciel nie zakochał się w jego siostrze. Niestety, to nie było do wykonania. Próbował, z marnym skutkiem.

– Harry – Ron zwrócił się w końcu do obiektu ich rozmowy. – Zaufam ci, ale jeśli masz gdzieś jej zdjęcia... – Pokręcił groźnie głową.

– Och, błagam cię – jęknęła Hermiona, zamykając książkę. – Żyjecie w tym samym dormitorium! Zauważyłbyś, gdyby Harry miał niecne plany, nieprawdaż?

– Cóż, może. Prawdopodobnie...

– Właśnie! Poza tym, Ginny jest na tyle samowystarczalna, by móc poradzić sobie z natarczywym Harrym–zalotnikiem. – Ron skrzywił się na te słowa. – Widzisz? Nawet ty nie jesteś w stanie wyobrazić sobie Harry'ego jako natrętnego adoratora.

– Może masz rację – mruknął skruszony Ron. – Wybacz, stary, ale wiesz, jak to jest. Czasami jestem nadopiekuńczy i w ogóle... – Podniósł przepraszający wzrok na przyjaciela. Ten jednak nie poświęcał mu ani trochę uwagi.

Perfect (for each other)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz