Kobieta zmierzyła wszystkich piorunującym wzrokiem. Zatrzymała się, a wszyscy inni, znajdujący się w pomieszczeniu, stanęli na baczność, formując przy tym równy szereg.
Kiedy minął trzy godzinny trening, ledwo byłaś w stanie opuścić salę o własnych siłach. Mogłoby się wydawać, że po przesłuchaniu tańce będą lżejsze. Jednak nic bardziej mylnego. Blond włosa kobieta zrobiła im trening gorszy od faktycznych koncertów. Przerwy pomiędzy tańcami trwały maksymalnie 20 sekund, a to i tak zdarzało się bardzo rzadko. Ledwo doszłaś (chociaż trafniejszym określeniem byłoby doczołgałaś się) do swojego pokoju, a już za 10 minut czekały Cię następne zajęcia. Tym razem miała to być lekcja śpiewu. Kto wymyślił ten plan ?! Żeby zaraz po wysiłku pięknie śpiewać potrzebny być cud. Zwłaszcza dla Ciebie, w Twoim aktualnym stanie. Po wzięciu 3 minutowego prysznica podeszłaś do łóżka, żeby na chwilę odpocząć. Na nim znalazłaś pół jabłka i koktajl proteinowy. Lepsze to niż nic, jednak posiłkiem mistrzów to to nie było. Pochłonęłaś pozostawione dla Ciebie jedzenie i ubrałaś czystą, luźną koszulkę i podobne spodenki. Zostało Ci 5 minut do śpiewu, więc ruszyłaś już w stronę sali. Jednak, jak to na co dzień, życie nie może się obyć bez niespodzianek. Przed studiem przeznaczonym do treningów stała grupa, na którą się niedawno natknęłaś. Twoje ukochane Stray Kids. Oczywiście od razu w oczy rzucił Ci się pewien osobnik, stojący akurat do Ciebie plecami. Tymi samymi plecami, przez które spóźniłaś się na eliminacje. Stali niestety tuż przy drzwiach, więc już wiedziałaś, że bez konfrontacji się nie obejdzie. Ruszyłaś przed siebie najbardziej pewnym siebie krokiem, na jaki było Cię teraz stać. Dochodząc do drzwi, lider grupy zaczął Ci się uważnie przyglądać. Po chwili w Twoje oblicze patrzyły się kolejne pary oczu. Cała nadzieja wyparowała, gdyż wiedziałaś już, że rozpoznali w Tobie napotkaną wcześniej dziewczynę. Nie spodobał Ci się ten fakt, jednak zrekompensowało Ci to coś innego. I.N patrzył się w Twoją stronę najbardziej zatroskanym spojrzeniem, jakie kiedykolwiek widziałaś. To była jedyna rzecz, która podobała Ci się w zaistniałej sytuacji. Zatopiłaś się w jego oczach i przez chwilę nie istniało nic więcej. On nie odwrócił wzroku, co po chwili okazało się problematyczne. Przecież za chwilę zaczynały się Twoje zajęcia. Z wielkim żalem, lecz musiałaś zakończyć ten moment jak ze snu. Otworzyłaś drzwi czując na sobie wzrok co najmniej czterech osób. Usiadłaś przy swoim stanowisku i czekałaś na rozpoczęcie lekcji.
Po dwóch godzinach zostaliście wypuszczeni. Ruszyłaś w stronę pokoju, aby odpocząć, lecz na Twojej drodze pojawił się sam wielki Park Jin-young, znany również pod pseudonimem J. Y. Park. Wyprostowałaś się przyjmując jak najbardziej stosowną, Twoim zdaniem, postawę.
- Dzień Dobry - mówiąc ukłoniłaś się, mając nadzieję, że już zapomniał o wcześniejszym incydencie.
- Witaj - odpowiedział Ci lekkim skinieniem głowy. - Przyszedłem tu... - już wiedziałaś, że to jest dłuższa rozmowa. - ...aby omówić z Tobą pewną kwestię - miałaś tylko nadzieję, że to nic złego. Najpewniej jednak nie zapomniał o wypadku i ma zamiar wyciągnąć konsekwencje.
Nie wiedziałaś za bardzo jak, ale już po chwili znalazłaś się w jego prywatnym biurze. Siedziałaś na przeciwko pustego krzesła, które przeznaczone było dla gospodarza. Kilka sekund później miejsce to było już zajęte.
- A więc - rozpoczął kładąc łokcie na stole i opierając głowę o splecione dłonie. - Chciałbym porozmawiać o Twoim dalszym uczęszczaniu do mojej wytwórni, jako trainee.
Zaczęłaś mocno się denerwować, gdyż w grę wchodził najgorszy scenariusz. Było nim odniesienie sromotnej klęski i zostanie oddaloną z JYP Entertaiment.