.•♫•♬• 𝟏 •♬•♫•.

255 15 23
                                    


Nowy dzień, nowa kuźwa ja. Mam czasem tego dość. Patrzę na sufit gdzie mam przywieszone różne kartki, w moje oko rzuca się rysunek od N... "Ja i moja najlepsza przyjaciółka Uzi" Wstałam do siadu dalej patrząc na rysunek od N.

-Czemu on jest taki słodki?-

*pytam siebie i podskakuje na same moje słowa*

-Mam na myśli ten cholerny rysunek! Nie N!-

Znów padam na łóżko wzdychając. Co za idiotyczne, nic mnie nie łączy z N oprócz tego że jesteśmy przyjaciółmi... Wstaje z łóżka i staje przed swoim biurkiem, na biurku jest mały zielony robaczek którego znalazłam na kempingu w opuszczonym domku. "Co robisz?" pojawiła się hologramowa wiadomość nad głową robaczka.

-Idę do N i V-

Mówię i wyciągam swój plecak z szafki, chowam do plecaka długopis i jakieś kredki, przy okazji biorę jakąś kolorowankę dla dzieci. "Po co ci to wszystko? Idziesz się opiekować dziećmi?" kolejna wiadomość. Parsknęłam śmiechem.

-Tak można w sumie nazwać N... Dobra, dobra-

Ubieram plecak na plecy, patrzę w lustro i poprawiam czapkę oraz odgarniam moją fioletową grzywkę z fioletowych oczu. Zaczynam się rumienić.

-Nie! To nie dla niego! Tak tylko...-

Wzdycham, potrząsam głową i kieruję się do wyjścia z pokoju. "Mogę iść z tobą?" pojawiła się wiadomość od robaczka. Nie odpowiadam po postu wychodzę z swojego pokoju, na korytarzyku oczywiście spotykam mojego tatę, Khana.

-Dzień dobry Uzi-

Mówi wesoło. Podchodzi do mnie z białym kubkiem w ręce.

-Gdzie idziesz kochanie?-

Wzdycham i opieram się o ścianę. Odpowiadam szybko i bez żadnych emocji że idę do N i V. Oczywiście Khan jako perfekcyjny tatuś powiedział mi bym na siebie uważała. Od pierwszego spotkania z dronami demontażowymi się taki stał, a tak to zostawił swoją córeczkę na śmierć. Super tatuś. Przewróciłam oczami i wyszłam z mieszkania.

Po chwili już byłam nawet za Copperem. Dopiero gdy poczułam skrzypiący śnieg pod podeszwami moich butów poczułam lekki i zimny powiew wiatru. Jakim cudem jest mi chłodno jak jestem walonym dronem? Nie wiem. Opatuliłam się mocniej swoją bluzą i zaczęłam iść do gniazda Murder Dronów.

Doszłam tam może po około 15 minutach drogi. Nikogo nie widziałam na zewnątrz. Weszłam po cichu do kokpitu, N spał oparty o ścianę a V coś robiła przy starym sterowniku.

-Widzę że jednym słowem nuda...-

V szybko podskakuje słysząc mój głos i wyciąga szpony. Kieruje szpony w moim kierunku a ja przewracam oczami.

-Starczy tych wygłupów V-

Siadam obok niej na krześle, ta debilka nawet nie powie mi chociażby głupiego cześć. Wyciągam szkice mojej broni i je przeglądam. Od tygodnia chcę ją odbudować. V ciekawska małpa zagląda do moich papierów.

-Co to? Chcesz nas pozabijać tak jak J?-

W jej głosie usłyszałam irytacje ale i ciekawość. Odpowiedziałam jej parsknięciem i cichym śmiechem. Myśli że jest taka cudowna, zastanawia mnie ile jeszcze będzie wykorzystywać N. Ciągle to robi na swoją korzyść mimo iż N to rani. Wracam do oglądania szkiców i zastanawiania się jakie części potrzebuje. N się w tym czasie zdążył obudzić i patrzy na nas dwie.

-Hejka Uzi! Dzień dobry V! Co robicie?-

Stoi nade mną i V. Oby dwie jak na zawołanie się od niego odsuwamy szybko. N patrzy na nas zdezorientowanie. Wzdycham i chowam szkice. Wyciągam kolorowankę i kredki.

-Chcesz coś porysować N?-

Po samym jego wyrazie twarzy można wywnioskować że o niczym innym nie marzy. Jego ogon wygląda jakby miał zaraz odlecieć tak szybko nim macha. N to dosłownie pies. Podaje N kolorowankę i kredki, uśmiecham się do niego miło. Od razu gdy dostał do ręki kolorowankę usiadł na ziemi i zaczął malować kredkami. W tym czasie znów wyciągam szkice i długopis, zaczynam zapisywać jakich części potrzebuje.

Po jakimś czasie mam zapisaną większość rzeczy.

-Uzi, Uzi!-

N jest tak podekscytowany jakby dostał nobla. Patrzę na niego, V w tym czasie usiadła jakby była obrażona. N podsunął mi stronę kolorowanki pod oczy i pokazał mi z uśmiechem co pokolorował. Była to syrenka ale, coś mi nie pasowało. Ta syrenka była na lodzie.

-Prześlicznie N-

Powiedziałam. Po chwili N pokazał rysunek V a ta tylko przewróciła oczami. Jeśli by powiedziała coś co obraziłoby N nie powstrzymałabym się i bym ją walnęła.

-Czemu ona jest na lodzie? Syreny żyją w wodzie-

V powiedziała to obojętnie. Twarz N straciła już energię. Wstałam z krzesła i odeszłam do N. Wzięłam głęboki wdech i popatrzyłam na V.

-To jego upodobania, jak chce narysować Syrenę która jest na lodzie nic nie stoi na przeszkodzie, racja V?-

Mówię trochę dumna z siebie. N się cofa do miejsca gdzie rysował i odłożył na ziemię kolorowankę. V popatrzyła na mnie wrogo. Uśmiechnęłam się dość odważnie co chyba było błędem. V wstała i wysunęła szpony.

-Raz mnie przechytrzyłaś skrzacie, drugi raz tak nie będzie-

*V skierowała do mojego ekranu szpony i przejechała po nic zostawiając ślad. N się szybko zerwał i schował mnie za sobą.

-V! Nie krzywdź Uzi! Obiecałaś!-

V przewróciła oczami.Po chwili schowała też szpony i spojżała na mnie. Ja za pomocą Absolute Solvera zregenerowałam swój ekran.

-Denerwuje mnie, przychodzi do nas jakby miała tysiąc żyć. Wystarczy sekunda a ją zetrę z powierzchni ziemi. Nie widzisz tego że cię wykorzystuje N?-

Oj V przegięła. Że ja wykorzystuje N?! No ją chyba dupa boli albo coś jej się w główce poprzewracało! Wyszłam przed N zdenerwowana i spojrzałam na V.

-Że ja go niby wykorzystuje?! I kto to mówi? Ta co manipuluje i myśli że każdego ma owiniętego wokół palca!-

V musiało to nieźle urazić bo się trochę odsunęła w lekkim szoku. Po chwili popatrzyła na mnie jeszcze bardziej nienawistnym spojrzeniem.

-Coś ty powiedziała skrzacie? Bo cię nie zrozumiałam taka mała jesteś-

-Powiedziałam że to ty tutaj manipulujesz głucha babo!-

N po chwili stanął pomiędzy mną a V próbując nas uspokoić. Jednak dużo mu to nie dało, V z frustracji wywróciła krzesło które za nią stało.

-H... hej...! Przestańcie, to tylko głupota...-

*W końcu wściekła odwróciłam się od N i V, bez słów zaczęłam pakować szkice i inne takie moje pierdoły do plecaka. N się wyraźnie zmartwił bo zaczął mnie pytać gdzie idę. V w tym czasie miała na mnie wyj3bane i postawiła swoje krzesło na którym usiadła.

-Do domu. Widzę że mnie tutaj nie chcą-

Założyłam plecak i wyszłam z ich gniazda bez żadnego słowa.

Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam plecakiem o ziemię, weszłam na swoje łóżko i się na nim położyłam. Po chwili usłyszałam jak drzwi od mojego pokoju się otwierają, bez chwili wahania rzuciłam w ich stronę poduszką. Chyba dobrze zrobiłam bo od razu się zamknęły. Zatopiłam głowę w moim materacu zapominając o całym świecie. Złapałam za telefon i zaczęłam przeglądać internet. Tak mi minęła reszta dnia.



***

Myślę że jak na początek nawet ciekawie ^^ to na tyle soo... bajo! <3

&quot;Karuzela&quot; {Uzi x N Murder Drones PL}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz