SPRÓBUJE zrobić tą poważną. Ale nie obiecuje że się nie skończy na tym że poszli na plaże pod wodą i oglądali zachód słońca jedząc chrupki. A i czy wspomniałam w ostatniej części że przez to że jesteś meduzą jesteś wysoka? Tak skalmar jest ci do ramion.
//////////////
Jest ranek. A dokładniej 6⁰⁰ i właśnie wstałaś zaczynając się ogarniać do pracy (obiecuje zrobie rysunek mniej więcej waszej postaci). Założyłaś strój kelnera, umyłaś zęby i się zastanawiałaś. Czemu kurna czemu. Uczesałaś swoje D/w (długość włosów) włosy po czym wziełaś torebke i założyłaś buty. Wyszłaś do pracy wohooooo.
Szłaś kawałek do tej placówki która była jeszcze zamknięta aż weszłaś i poszłaś prosto do biura. Po drodze kątem oka zauważyłaś jakiegoś chłopaka który była gąbką i był. No cóż mały bo dla ciebie wszyscy byli mali przez twój wzrost. Przywitał cię ten cały menager tej placówki. Kazał ci usiąść i gadaliście o tej pracy dłuższą chwile. Czyli co masz robić i jak i kiedy. Załapałaś wszystko i czas był otwierać więc otworzyłaś drzwi. Najwidoczniej dwójka z przedtem zauwarzyła ciebie. Chwila dwójka? Chyba ten drugi przyszedł chwile po tobie albo go nie widziałaś.
Ludzie zaczęli wchodzić a ty czekałaś kiedy ci zamawiali przy kasie żeby zamówienie było skończone i mogłaś je im dać. Łatwe? W chuj! Tylko zapamiętać kto jakie zamówił rzarełko a to dosyć łatwe tym bardziej że każdy prawie to samo zamawia. Zaczęłaś podawać jedzenie do stolików. Po czym je myłaś na szybko i tak w kółko. Nie nudziło ci się, było... dosyć przyjemnie. Miła atmosfera i wszystko.
Dzień szybko się zakończył a jutro znów prace niestety. Skończyłaś czyścić stoły i wyszłaś. Jedyny kto została to ten gąbkowaty typek. Wydawał się miły ciągle z uśmiechem był i był trochę słodki..... Nope ogarnij się przyjechałaś tu bo bliżej praca jest i uciekłaś od rodziny nie żeby se chłopaka szukać. Szłaś do domu i po drodze widziałaś jak on jedzie autem. A bardziej łódką. I szłaś dalej aż zobaczyłaś że on zaczą cofać. Nagle się ciebie spytał:
-Potrzebujesz podwózkę?
-Nie jest ok przejde się -odpowiedziałaś uprzejmie
-awww ok poza tym jestem spongebob i żyje w ananasie! Nie tak daleko z tąd a tamten marudny niebieski to był skalmar -powiedział radosny chłopak
-to widze że jesteśmy sąsiadami. Ja jestem T/i i mieszkam w tym nowym domie z kokosa. -odpowiedziałaś uprzejmie
-HYYY TO OZNACZA ŻE JESTEŚMY SĄSIADAMI!!! -powiedział bardzo podekscytowany
-na to wychodzi! Dobrze a teraz może ty jedź a ja pójde bo musze jeszcze kilka rzeczy zrobić w domu. -powiedziałaś mu z ciężkim sercem. On był taki słodki
-AH no tak ja musze jeszcze nakarmić gacusia! Dobrze do zobaczenia Y/n! -powiedział po czym odjechał.Doszłaś w końcu do domu. Może jednak mogłaś wziąść oferte chłopaka ale chociaż zrobiłaś sobie spacerek. Musisz przyznać że spokojnie i cicho tu jest. Przyjemnie nie to co w mieście. Ciągły hałas itp. Nie potrafiłaś tak żyć. Weszłaś do domu i przebrałaś się w coś wygodniejszego. I to o wiele wygodnieszego (możesz sobie wybrać co). Postanowiłaś że weźniesz zadek i koc i poduszki i jakąś dobrą książke (też se wybierzcie). Więc wziełaś to wszystko poszłaś przed dom rostawiłaś wszystko i sobie wygodnie usiadłaś. Zaczełaś czytać gdy nagle...
.
..
(Dalej tu jesteś?)
(Ok przecierpiałaś/eś to tu masz zakończenie tego rozdziału prosze)
I nagle.... Spongebob siadł obok ciebie zaciekawiony. Rozmawialiście chwile o tym co lubicie robić o twojej książce i o wielu rzeczach. Jak i o rodzinie gdzie w większości on się wypowiadał. Czy o przyjaciołach. Dowiedziałaś się o planktonie i jego chytrych planach. Jak i o panie Krabie i jego córce. O Patryku który żyje pod kamieniem. Ale dosłonie pod kamieniem i o skalmarze. Ten z tym nosem dużym. I tak rozmawialiście aż się zrobiło ciemno.
<<<<<<<<<<<<<<<<<
Ahhhhhh tak idealny moment na zakończenie. No co? Mogłam dać wcześniej koniec ale zlitowałam się więc prosze