Spakowała książki do skórzanej torby. Śpieszyła się, było widać to po jej zamaszystych ruchach. Nie zapięła jej nawet, a zarzuciła prędko na ramię i wyszła z sali. Z racji tej, że były to zajęcia dodatkowe z eliksirów, uczniów było niewiele. Nie było jej przyjaciół, Harr'ego, Ron'a i Ginny. Mogła zatem odetchnąć, nie martwić się że cokolwiek się wyda.
Coś, czego bardzo nie chciała, aby ujrzało światło dzienne.
Zbiegła po schodach z niebywałą lekkością w swych ruchach, robiła to już wiele razy. Te same schody, ten sam dzień, nawet ta sama godzina.
Zanim opuściła Zamek rozejrzała się jeszcze dyskretnie. Dopiero, wtedy mogła względnie niezauważona udać się do miejsca, w którym musiała znaleźć się jak najszybciej.
Szła krętą dróżką prosto do Zakazanego Lasu. Choć nie było jeszcze zupełnej ciemności, to miejsce wciąż pozostawało koszmarem wielu. Nie było tu zbyt przyjaźnie, mimo to chciała dostać się jeszcze głębiej.
Podążała tym samym tempem jeszcze przez kilka minut.
Oddech dziewczyny przyśpieszył, nie wiadomo czy to z pośpiechu, czy może bardziej z nerwów. Gdyż właśnie dotarła w bez wątpienia najbardziej urokliwe miejsce w całym lesie, nie to jednak miało dla niej największe znaczenie.
Zaraz nad samym jeziorem otoczonym wielkimi drzewami, kucała pewna osoba.
Owa osoba słysząc trzask gałęzi wstała, wciąż będąc odwróconą plecami. Tajemnicza postać przywdziana była w długą czarną szatę, klasyczną szkolną, a kaptur zarzucony miała na głowę.
-No proszę, myślałem że już nie przyjdziesz. - odezwał się spokojny, aczkolwiek przesycony cynizmem głos.
Dziewczyna westchnęła pod nosem zbliżając się bardziej. Poprawiła lekko roztargane wiatrem loki, o kolorze kasztanów.
-Niby to dlaczego, przecież zawsze jestem o podobnej godzinie. -prychnęła.
Kiedy była już wystarczająco blisko odwrócił się.
Przewiercił ją niemal na wylot swym przenikliwym spojrzeniem. Patrzyła prosto w szare, chłodne oczy chłopaka.
Powoli zdjął kaptur odkrywając tym samym blond włosy, o bardzo jasnym odcieniu. Fryzurę miał nienaganną, mimo to przeczesał ją między palcami. Na jednej ręce miał duży sygnet z niebieskim kamieniem. Prawdopodobnie był to szafir i zdecydowanie przykuwał uwagę niebywałym kunsztem.
Pokręcił głową, po czym dodał:
-Granger, oj Granger. Kogo ty chcesz oszukać, co ? - zapytał zwyraźnym przekąsem – ostatnio już byłaś niepewna, więc prędzej bym się spodziewał twojego tchórzostwa.
-Mimo wszystko przyszłam, więc daruj sobie. Chcę mieć to już za sobą. - wtrąciła, nerwowo pocierając łokieć ręką.
-Dla mnie to też nie jest najlepiej spędzony czas, nie myśl sobie. Wolałbym...
-Oh, przymknij się w końcu. - ucięła – możemy zaczynać ?
Jej reakcja wyraźnie rozbawiła blondyna, po chwili jednak spoważniał piorunując ją zimnym jak lód spojrzeniem.
-Grzeczniej, ty szlamo. Nie mamy teraz na tyle czasu, aby uczyć cię dobrego wychowania. - syknął.
-Nienawidzę cię. - powiedziała niemal przez zaciśnięte zęby, a łzy same cisnęły się jej do oczu.
-Z wzajemnością. - dodał prędko, po czym wyciągnął różdżkę zza pasa od spodni. Dziesięcio calowa z głogu, rdzeń z ogona jednorożca-towarzysząca mu od pierwszej klasy.
Miał postawę jak do pojedynku na arenie.
Gryfonka zrobiła dokładnie to samo,wcześniej oddalając się na odpowiednią odległość od przeciwnika.
Zaraz jednak opuściła różdżkę i wbiła wzrok w ziemię.
-Samo wypowiedzenie tego wzbudza we mnie odrazę. - westchnęła.
-Nie pierwszy raz będziesz to mówić, więc skończ się użalać nad sobą. - ponaglił ją będąc już nieco zniecierpliwionym.
-Avada Kedavra ! - krzyknęła wymachując różdżką, a ruch jej ręki nakreślił coś na kształt litery cztery. Zaraz po tym zemdlała, a ciało blondyna runęło bezwładnie na ziemię.
╰•★★ CDN ★★•╯
CZYTASZ
𝓞𝓫𝓸𝓹𝓸𝓵𝓷𝓪 𝓚𝓸𝓻𝔃𝔂𝓼𝓬
Fanfiction- Samo wypowiedzenie tego wzbudza we mnie odrazę. - westchnęła. - Nie pierwszy raz będziesz to mówić, więc skończ się użalać nad sobą. - ponaglił ją będąc już nieco zniecierpliwionym. - Avada Kedavra ! - krzyknęła wymachując różdżką, a ruch jej ręki...