Spotkanie po latach

5 0 0
                                    

-Ktoś właśnie tu się zbliża...- powiedział Jeff z rozbawieniem,biorąc nóż do ręki. Zachichotał i czekał dalej, aż gośćpodejdzie bliżej.

-Tonie twoja ofiara, ja go znam...- powiedział "Lalkarz" zuśmiechem i satysfakcją.

Jeffze złością wbił nóż się w podłoże, wychodząc szepnął:

-Jeszcze zobaczymy...- zaśmiał się cicho i szyderczo. Tak naprawdęnikogo, nigdy nie słuchał, ale trzymał się ich, bo miałpoczucie, że ich wykorzystuje i był wśród takich jak na sam. Alew myślach już podcinał gardło zbliżającemu mężczyźnie.

Dopomieszczenia wszedł wesoło Candy Pop i zaśmiało się widziąc,że wszyscy przygladają się z zaciekaieniem czemuś lub komuś.Zaśmiał się w głos, tak złośliwie i głośno, jak tylko onpotrafi.

-Czy to.. - nie dokończył, przerwał mu " Lalkarz"

-Tak– powiedział szybko.

-Och, o kim wymówicie? Kto żartuje?- zapytała zagniewana Nina. AAnna-pielęgniarka, tylko patrzyła zaskoczona.

Wtym momencie zjawił się sam gospodarz i od razu poszedł do drzwi.Doszedł do nich głos:

-Musimy pogadać, Slander.- powiedział gość, a oni bylizaskoczeniem. Obie dziewczyny spojrzały po sobie, zdziwione faktem,że człowiek po dwudziestce, o ile nie straszy, widzi Slandermana.Nawet Anna zjawiła się tu zupełnie przez przypadek i tak jużsostała. Ale ten gość znał Slandermena i w dodatku zjawił się,bygo odwiedzić...

Nagleprzy schodach zjawił się Jack Laughing i mówić radośnie:

-Przysłał cię! Wiedziałem! Ha, ha, ha! Czuje to!

Gośćwszedł i wtedy jego wygląd lekko się zmienił. Włosy z ciemnychpoczerwieniały, nagle były koloru krwistoczerwonego. Szczupły iwysoki, choć nie tak jak Slander, był umięśniony i przystojny.Ale z jego oczu na policzki poleciała krew, która nagle siępojawiły od oczu i tak zastygła na środku policzków, Tworzączastygłą strugę. Był biały, ubrany w czarne jeansy z paskiem zolbrzymią metalową klamrą, nosił czarną bluzkę z krótkimirękawkami. Miał jakiś wisior na szyi i skórzane, sznurowane, wysokie buty.

-Pogadajmy. Czy możesz sprowadzić tu Offendera na poczatek?

Wszyscybyli cicho, a wysoka postać komunikowała się z nim telepatyczmnie.

-Kocham was wszystkich, wiele o was słyszałem. Ale może najpierwpogadamy na osobności, Slander.- mężczyzna uśmiechnął się.

Poszlido innego pokoju, a reszta wstała zupełnie zaskoczona.

***

-Nasz wspólny przyjacie wysłał mnie z ciekawą misją. Kilka lattemu musiałem odszukać jedną rodzinę, wyjątkową rodzinę. Gdyich znalazłem, coś poczułem. Okazało się, że choć wszyscy sąwyjątkowi, to mam znaleść jedną wybitną osobę. Dziewczyna,którą znalazłem dzisiaj, niestety... Wyszło, że nie chodzi onią, należy sprawdzić innych członkówi rodu. Rozpocząłem jużdziałanie, abyście mogli mi pomóc.

Slandermanachylił się do gościa.

"Dlaczegomielibyśmy ci pomóc, to twoje zadanie?"

-Ponieważmuszę być pewien, że ta, która znajdę to ona. Zabiłem jużkilka lat temu ich rodziców, sprawdziłem ich i wymyśliłemwypadek. Taką iluzję wybrałem, by nie wzbudzać podejrzeń,sprawdzam teraz Natalie, ją w razie czego można zabić. Chociażteż jest intrygująca, ale została stara ciotka i Veronica.

"Niemożesz tego zrobić sam?"

-Nie rozumiem, dlaczego mnie tak nie lubisz, a otaczasz się jak ja?!Może jestem za stary dla ciebie, Slanderman. W końcu ty lubiszdzieci. A może boisz się mnie?- powiedział kpiąc z wysokiejpostaci.

Slandermannagle zbliżył się i nachylił się tak, że wyglądam jakby byłwściekły. Trącił macką w stronę gościa, a ten nawet nie zadałsobie dodatkowego trudu, by go powstrzymać, tylko uchylił lekkogłowę i zaśmiał się.

-Nie ładnie, tak traktujesz wszystkich gości? A nie ciekawi cię kimjest ta rodzina?

"Nie!"

-Do potomkowie Lilith. Nawet o tym nie wiedzą.- mężczyzna nicwięcej nie powiedział, nawet Slanderman nie skomentował tego wmyśli...

Naglew progu pojawił się Offender ze swoim szerokim uśmiechem,opierając się o futrynę. Na głowie miał cylinder z różą.Spodnie ledwo zakrywały jego podbrzusze, a płaszcz zwisałbezwładnie, ukazując umięśnioną klatkę piersiową i brzuch.

-Oby to było ważne, Vaarall, musiałem skrzywdzić szybciej tęostatnią dziewczynę, niż planowałem... Nie zdążyłem nawet sięzabawić... - uśmiechnał się szerzej.

-To ci się podoba. Offender, tym razem potrzebuje cię o wielebardziej niż Slandermana. Ta dziewczyny, na które chce szczególniezwrócić uwagę. Powinny cię zainteresować. Ale starszą musimyzostawić, póki co. Myślę, że wkrótce sama zwróci nasiebieuwagę, ale o tym później.- powiedział Vaarall i spojrzałsię z uśmiechem na Offendera, który podszedł i rozłożył sięwygodnie na sofie.

-Dziewczyna? Mm... Cóż, nie ma na co czekać...- powiedziałwyraźnie zaintrygowany Offenderman.

-Spokojnie,przyda się jeszcze kilku do pomocy. Mam plan. Dlatego Slander, chcęby twoi niektórzy sojusznicy nam pomogli. Naprzykład Jason, Jeff ikilku innych...- powiedział niskim spokojnym tonem Vaarallinen

-A co nie dam z nią sobie rady? Proszę cię! Jeszcze nikt mi sięnie opierał.- powiedział leżący na sofie stwór, zakładającręce za głowę.

-To naprawdę ciekawe, ale muszę najpierw ją sprawdzić, nim jązabijesz. To ważne, by mieć pewność. Może cię jeszcze bardziejpodniecić, więc słuchaj uważnie. Ta rodzina to potomkowie Lilith,a jedna z nich może być jej następcą. Zwróciłem już młodszejuwagę na was. Poźniej zainteresuje tym starszą. W między czasiemożecie robić, co chcecie, ale gdy dam znać, zaczniemy zabawę, apotem zajmiemy się z Veronicą, do tego czasu nawet nie próbuj sięzbliżać do niej. Ostatnio i tak jest o was głośno. Pełno w necieinformacji czasami parwdziwych, nawet macie grono fanów.. Każdy zwas, a to może być groźne w nieodpowiednim momencie.

-A może skoro nie będzie zabawy teraz, to zostań z nami? Możeszspać ze mną...- uśmiechnał się szerzej, przekręcając się nabok.

"Niemogę tegoznieść. Jeśli chodzi o pomoc to Jason, Anna, Nina i Jeffmogą chcieć ci pomóc, ale Candy Pop, Laughing Jack i Pupperteer todemony, ich przekonuj sam. Bezoki Jack też może ci się przydać,tak jak Ben, ale ich akurat nie ma. To tyle z mojej strony, na więcejnie licz.." - przekazał myślą Slanderman i poszedł dalej.

-Podziwiam cię Offenderman, jak ty go znosisz, gdy tu jesteś? Nieważne. Swoją drogą ta twoja charyzma, styl i seksapil, a nawetgłos dużo ci pomaga w twoich działaniach. Od razu widać, że twójojciec musiał być inkubem, ale chociaz cię uwielbiam, nie jestemzainteresowany.

-Jakbyś zmienił zdanie, to wiesz, gdzie mnie znajdujesz...

Młodymężczyzna wyszedł, a do pokoju wszedł Jeff.

-Kto to był?

-To, drogi przyjacielu był nasz bardzo stary przyjaciel. ToVaarallinen Pismeys... Vaarall ma dla nas nową zabawę... Nie myśl,by go zabić, jego nie można zabić.- pwiedział z uśmiechem,drażniąc Jeffa i dodał- Idę zaznać trochę rozrywki...

***

Czerwonowłosy mężczyzna podszedł do Jasona i powiedział:

-Czytałem ostatnio o tobie. Mamy trochę wspólnego.. Przydasz misię, co powiesz na nowe lalki?

-Mówdalej...- Jason uśmiechnął się przyjaźnie.

-Jestem Vaarallinen Pismeys, ale mów mi Vaarall.

VaarallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz