Rozdział 9

119 11 17
                                    

Parę dni później, przyszło mi powiadomienie na telefon o nowej wiadomości. Od razu się uśmiechnęłam widząc nadawcę.

Vanessa: Spotkajmy się dzisiaj o 17 przy ratuszu

Ja: Mam niedługo ważny sprawdzian z chemii

Odpisałam niezdolna, a pierwiastki i równania reakcji już wychodziły mi uszami, a czekało mnie jeszcze sporo nauki o nich, dobre kilka zarwanych nocy.

Vanessa: Jak jeden wieczór nie poświęcisz na naukę nic się nie stanie. Nie pożałujesz.

Zamyśliłam się nad jej słowami. Może faktycznie nic się nie stanie, jak zrobię sobie chwilę przerwy? Mama by tego nie pochwaliła, ale i tak już spędziłam dużo czasu nad tymi zagadnieniami, więc jak odpuszczę jeden dzień nauki nie może się przecież stać nic złego. Najwyżej dostanę tylko czwórkę, spróbuje to mamie wytłumaczyć tym, że sprawdzian był naprawdę trudny.

Ja: Dobra, będę

Szybko ubrałam się w coś wygodnego, co dzisiaj było letnią sukienką w kwiatki rumianku i wyszłam z pokoju. Przy drzwiach zatrzymał mnie Harry. Spojrzałam na niego zaniepokojona.

- A panienka to gdzie? - zapytał, lecz nie złośliwe, tylko będąc ciekawym.

- Na spotkanie... - próbowałam go wyminąć, niestety zastąpił mi drogę.

- Z kim panienko jeśli wolno wiedzieć?

- No z Vanessą... - poddałam się i spojrzałam na niego błaganie by mnie wypuścił.

- A oficjalnie gdzie będziesz jakby twoi rodzice pytali? - zapytał z uśmiechem, najwyraźniej bawiąc się moim kosztem i faktem, że sprawia mnie w zdenerwowanie.

- U Amelii - powiedziałam uśmiechając się pod nosem, wiedząc, że będzie mnie krył.

- Napisz do niej, jakby rodzice do niej dzwonili by się upewnić, wiesz, że są przewrażliwieni, lepiej się ubezpieczyć - puścił do mnie oczko i przepuścił mnie bym mogła wyjść.

Posłałam mu szczery uśmiech, ale w duchu przewróciłam oczami na wieść, że mam napisać do Amelii, już widziałam jak będzie się ze mnie nabijać, że używam jej jako przykrywki by spotkać się z Vanessą. Wybrałam numer Amelii i do niej zadzwoniłam

- Jakby ktoś pytał, jestem u ciebie - powiedziałam, kiedy odebrała,

- Okej, będę cię kryła. A gdzie tak naprawdę jesteś? - zapytała.

- Musisz to wiedzieć?

- Z racji, że jestem twoją przykrywką, mam prawo to wiedzieć. To gdzie?

- Z Vanessą.

- Z Vanessą-tylko-przyjaciółką? - zapytała używając takiego tonu, bym wiedziała co tak naprawdę ma na myśli.

- Tak - westchnęłam zrezygnowana.

- Wiesz, w sumie mam pomysł - powiedziała.

- Tak? - zapytałam nie wiedząc czego mam się spodziewać.

- Skoro potrzebujesz ukrywać przed rodzicami, że zdajesz się z Vanessą, a oni pragną wyswatać cię z Ethanem, to kiedy umawiasz się z Vanessą, mów im, że spotykasz się z Ethanem. Będą zadowoleni i przestaną podejrzewać, że wciąż zadajesz się z Vanessą. Ethan będzie twoją dywersją.

- To jest... - w pierwszej chwili chciałam powiedzieć, że głupi pomysł, ale po namyśle doszłam do wniosku, że to mogłoby się udać. - To jest genialny pomysł.

- Od zawsze byłam genialna. Nie ma za co.

- Dzięki Amelia.

Pożegnałam się z nią i rozłączyłam, przyspieszając by zdążyć w umówione miejsce, gdzie miałam się spotkać z Vanessą. Ona już na mnie czekała, oparta o jedną z kolumn, patrzyła na mnie z lekkim uśmiechem błąkającym się na ustach. Na jej widok moje serce podskoczyło z radości, a ja nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu wypływającego na moją twarz. Jak zawsze wyglądała nieziemsko cała na czarno w glanach, topie na który miała narzuconą bluzkę z koronki i potarganymi spodenkami do tego. Tak bardzo różniłyśmy się od siebie strojami, że byłyśmy chodzącą definicją przeciwieństwa.

FallenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz