Sprawa wewnętrzna

22 2 0
                                    

************************************
Nazywam się Horacio Pérez, pracuje w FIB, zwykły, mało znaczący agent, a jednak dziś zostałem przeniesiony ze swojego miasta do Los Santos. Moim zadaniem było wspomóc tamtejszą policję, ponieważ podobno działo się tam coś...złego. Dziś o 10:00 przyleciałem samolotem i wylądowałem na lotnisku w mieście. Miał mnie stamtąd ktoś odebrać więc czekałem przed wejściem ale nikogo nie było. W końcu po 10 minutach czekania podjechał radiowóz, podszedłem i wsiadłem do auta. Zobaczyłem tam dobrze zbudowanego agenta noszącego maskę zakrywającą usta i nos.
-Dzień dobry to ty jesteś ten Pérez?-powiedział kierowca auta
-Witaj, tak to ja a ty to... -zapytałem nie pewnie
-Zastępca dyrektora Peter Lisovsky.-powiedział oschle po czym auto ruszyło
-Miło mi, gdzie jedziemy?- patrzyłem przed siebie oglądając miasto
-Odwiozę cię do hotelu gdzie spędzisz dzisiejszą resztę dnia. Wszystko masz opłacone. Jutro punkt 8:00 widzę cię na parkingu przy hotelu, tam cię odbiorę i pojedziemy do budynku FIBu.
-Rozumiem.
W końcu po 5 minutach dojechaliśmy, wysiadłem a ten cały Peter odjechał. Wszedłem do środka, odebrałem kluczyk do pokoju i poszedłem się położyć, odpocząłem chwile po czym coś zjadłem i pozwiedzałem miasto następnie położyłem się spać. Rano obudziły mnie krzyki. Wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Zauważyłem uciekającego mężczyzne, który właśnie ukradł torebkę starszej pani. Nie byłem już w stanie zareagować. Brak honoru... Pomyślałem po czym spojrzałem na zegarek, za pięć ósma. Przebrałem się szybko i wyszedłem z hotelu, czekałem na parkingu jak wcześniej kazał Peter. Przyjechał, wsiadłem i ruszyliśmy w stronę budynku FIB. Jechaliśmy w ciszy, gdy na niego spojrzałem wyglądał jak jakiś robot, bez emocji tylko kieruje się do celu by wypełnić misje. W końcu dojechaliśmy, wysiadłem i Peter również. Zaprowadził mnie do środka i pokazał wszystko po czym przebrałem się w strój.
-A więc co mam dzisiaj robić?- Zapytałem Petera
-Twoim dzisiejszym zadaniem będzie patrolowanie okolic rafinerii, ponieważ dostaliśmy cynk, że ma się tam zjawić groźny, poszukiwany przestępca.- powiedział Lisovsky
-Mhm-odpowiedziałem nie zadowolony
Myślałem, że to będzie coś ciekawszego niż zwykły patrol. Dostałem radiolke i odjechałem, byłem sam, stanąłem w ukryciu i obserwowałem. Minęło już dużo czasu i nadal nic się nie działo. Po jakimś czasie zauważyłem gdy na teren rafinerii wjechało czarne auto, zadziwiająco podobne do mojego. Zaraz potem przyjechało drugie auto tym razem była to czarna G klasa. Wysiadł z niego zamaskowany mężczyzna. Wyjąłem kamerę i zacząłem to nagrywać. Natomiast z pierwszego auta wysiadł mężczyzna w stroju FIB. Otworzyłem oczy szeroko, Fib tutaj? Miał tu być groźny przestępca co to za spotkanie? Wyjąłem telefon i napisałem do Lisovskyego. Zapytałem go czy miało tu być jakieś spotkanie z udziałem agenta na co on odpisał cytuje "Miej oczy do okoła głowy, czasami najgłupszy przynosi szczęście". Nie miałem pojęcia o co mu chodzi ale obserwowałem dalej. Te dwie osoby rozmawiały ze sobą chwilę, niestety nic nie słyszałem. Nagle ten "agent" przekazał mu srebrną walizkę po czym odjechał. Drugi mężczyzna wsiadł również do auta i ruszył powoli. Co to za walizka? O co chodzi?To nie jest normalne. Postanowiłem za nim jechać i odzyskać walizkę aby zobaczyć co w niej jest. Taki już jestem nic nie poradzę. Pojechałem za nim i po dłuższej chwili doprowadził mnie do opuszczonej fabryki papierosów "Redwood". Wysiadł i wszedł do środka. Rozejrzałem się po czym wysiadłem i zacząłem się skradać do środka. Podszedłem do jakiegoś okna aby zobaczyć czy jest tam ktoś jeszcze. Wychyliłem się ale zobaczyłem tylko tego faceta robiącego coś przy walizce. Uchyliłem po cichu drzwi i wszedłem do środka. Wyjąłem broń i podchodziłem powoli bliżej od tyłu. Wycelowałem do niego w bezpiecznej odległości.
-Łapy do góry, nie odwracasz się.- powiedziałem stanowczo
Mężczyzna podniósł ręce i stał w bez ruchu.
-Powili się odwracasz.
Facet zaczął powoli się odwracać cicho śmiejąc się pod nosem.
-Bhaha nie wiesz w co się pakujesz dzieciaku. -powiedział patrząc na mnie z uśmiechem
-Kim jesteś i co to za walizka? - zacząłem pytać
- Odpuść dobrze ci radzę. -powiedział widocznie znudzony
Mężczyzna powoli spuszczał ręce do dołu
-Łapy do góry powiedziałem! Kim jesteś! O co tu chodzi?! -powiedziałem zdenerwowany bo wiedziałem że nie panuje nad sytuacją.
Zbliżał się do mnie powoli.
-Słuchaj nie jesteś pierwszym, który próbował i wiesz co? Każdy teraz wącha kwiatki od spodu. Też chcesz?-mówił chcąc mi wpłynąć na psychikę
-Strzele! Odsuń się!- widziałem że jeśli tego nie zrobię to najprawdopodobniej będzie to mój koniec
-Spokojnoe pomogę ci. -powiedział opanowany mężczyzna był ode mnie dosłownie o dwa kroki gdy nagle zaczął wyjmować coś z kieszeni.
Nie mogłem na to pozwolić. Pociągnąłem za spust i strzeliłem trafiając mu w brzuch. Widać że nie spodziewał się strzału i upadł na ziemię.
-Aghh... Nie wiesz co właśnie zrobiłeś!
-Dobrze wiem.
Kucnąłem obok niego. Wiedziałem, że powinienem wezwać pomoc ale to skoro on spotkał się z agentem to wątpię aby to coś dało. Przyłożyłem mu broń do szyji i zacząłem.
-Nie wiem czy wiesz ale zaczynasz się powoli wykrwawiać. Jeśli ci nie pomogę umrzesz. Dobrze ci radzę powiedz kim jesteś i o co tu chodzi.
-Właśnie wydałeś na siebie wyrok śmierci.
Nagle stracił przytomność. Sprawdziłem mu puls. Nie żyje. Wstałem i podszedłem do walizki. Zauważyłem tam jakieś papiery po czym zacząłem je przeglądać. To były papiery kilku agentów FIBu. Były tam wszystkie informacje na nich. Łowca nagród? Najemnik? Czyżby jakiś agent chciał się pozbyć nie wygodnych osób? Musiałem powiedzieć o tym Lisovskiemu. Wziąłem ze sobą walizkę i pobiegłem do auta. Upewniłem się, że nie ma kamer i odjechałem umawiając się podczas jazdy z Peterem na stacji paliw.

FIBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz