cytaty są z The Picture of Dorian Gray napisanego przez gayge ikonę Oscar Wilde w 19 wieku, są po angielsku i mam nadzieję, że odpowiednio pasują do vibe'u oneshota.
TW krew i no psychopata Grześ
Edited by alemqa, przejrzane by Nataloo_, love you both <3
Enjoy!
~~~~
Gregory oddychał ciężko, patrząc na zakrwawiony nóż. Narzędzie zbrodni. Człowiek, który nim oberwał, mógł nie żyć. Pewnie nie żył. A jeśli żył, to ledwo. Ilość krwi, która wypłynęła z otwartej rany, była zatrważająca. Jednak, Montanha nie czuł odrazy, którą zazwyczaj czuł po zranieniu człowieka. Czuł zaspokojenie głodu, który nieświadomie dręczył go od dni.
Od drugiego lipca. Od momentu podpisania papierów rozwodowych.
Przez pracę policjanta, nie raz ranił ludzi. Był niegdyś członkiem plutonu egzekucyjnego, niedawno wręcz zrobił selfie wraz z trupem martwego, skazanego na karę śmierci przestępcy. Jednak, nie było to to samo, co teraz. Ówcześnie mógł być znieczulony, lecz i tak czuł to ukłucie moralności. Jego postępowanie było złe. Potem, przypominał sobie, że taka jego praca, a poza tym, tak naprawdę on nikogo nie zabił.
Tym razem, było inaczej.
Został porwany przez Svena i jego pachołka, choć się tego spodziewał. Policja zgubiła pościg. Złość z niesprawiedliwości świata, ambiwalentne uczucia do ex-małżonka, oraz żałosność ludzi wokół niego, tylko podsyciła ogień, który palił się z każdym dniem coraz to jaśniej, goręcej, mocniej.
Jego złość skupiła się na Habibim. Mężczyzna był odpowiedzialny za pierwszą, jak i ostatnią, kłótnię z ówczesnym mężem. Naruszył jego przestrzeń osobistą. Skrzywdził jego, poprzez okrutny czyn na ciele Erwina, którego organ, następnie puścił w obieg, do konsumpcji przez niewinnych obywateli. Obrzydzał go. Napawał go wściekłością i szczerą nienawiścią.
Porwanie jedynie nadwyrężyło napiętą linę, na której trzymała się samokontrola Montanhy.
Bo nie wypada.
Bo to jego praca.
Bo to nielegalne.
Bo jest policjantem.
Bo to złe.Ale czy zemsta na człowieku, który sprawił tyle bólu, jest naprawdę niemoralna?
To jedynie przysługa za przysługę. Karma.
Lina została brutalnie zerwana w momencie, gdy zobaczył jego. Erwin Knuckles, nonszalancko siedzący na kobiecie, wpatrując się w Montanhę z nutką zainteresowania i rozbawienia.
On nie cierpiał, tyle co ty.
Bawi się tobą i twoimi uczuciami.
Wykorzysta cię, jak zawsze.
Skrzywdzi cię, znowu.
Zmanipuluje tobą, ponownie.Gregory nie był dobry w trzymaniu złości w sobie. Zazwyczaj wydobywał ją z siebie krzykiem, alkoholem, siłownią, czy niszczeniem przedmiotów w zaciszu domowym. Teraz, nie mógł użyć żadnej ze sprawdzonych strategii, a krzyczeć nie wypada. Nie da mu tej satysfakcji.
Dlatego całą frustrację,
Złość,
Wściekłość,
Przeniósł na nóż, który trzymał w kieszeni.Lecz nie użył swych emocji na Erwinie, który najbardziej na to zasługiwał. To nie jego zanożował. Nie potrafiłby go tak skrzywdzić. On go musi chronić, a nie ranić, nieważne ile razy Knuckles wbije mu nóż w plecy, sypnie sól na rany otwarte, czy złamie mu serce.
Więc niesprawiedliwość świata spotkała tym razem kierowcę.
CZYTASZ
The Picture of Gregory Montania
Fanfiction"It would kill the past, and when that was dead, he would be free." //cytaty od Oscar Wilde, edited by alemqa//