Chapter One

17 1 4
                                    

—Calinda—

11 miesięcy po Przyłączeniu

Posiadłość rodziny Destiny


Dzisiejszego dnia, świat wydawał mi się posępny i ponury. Niebo było zasnute chmurami, słońce skryło się za obłokami. Wiatr śmigał między drzewami, wprawiał w ruch liście i gałęzie, przez co na zewnątrz panował nieustanny szum. Kiedy tylko wystawiłam głowę poza framugę drzwi wejściowych, na moją twarz spadła jedna z zabłąkanych szyszek. Rzecz jasna obrzuciłam nieszczęsny obiekt siarczystymi przekleństwami — w końcu kto by chciał oberwać szyszką w twarz? 

Całą dobę spędziłam w domu, nie chcąc narazić się na kolejny atak ze strony wiatru. Większość czasu przesiedziałam przed kominkiem, wyciągając dłonie do ognia i wdychając zapach palonego drewna. Z pomocą Dale'a upiekłam też chleb; później obydwoje zajadaliśmy się wciąż rozgrzanymi kromkami i parzyliśmy sobie języki. Mimo brzydkiej pogody czułam się znakomicie; wreszcie mogłam chociaż na moment zapomnieć o konflikcie między Łowcami a ludźmi. Byłam w stanie udawać, że do katastrofy, jaką było wszczęcie wojny, nigdy nie doszło. 

Kiedy z Dale'em uporałam się wreszcie ze zjedzeniem większości pajd chleba, razem usiedliśmy na dywanie i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Konwersacja dotycząca pogody, nowych butów i przepisu na ciasto spełzła na dyskusję o Łowcach Dusz i ruchu oporu. 

Po chwili padłam na dość ryzykowny pomysł. Wraz z przyjacielem miałam niedługo dołączyć do członków ruchu oporu, którzy walczyli z Łowcami. Łowcy Dusz byli naszymi odwiecznymi wrogami. Ku naszej rozpaczy potrafili walczyć doskonale, dlatego potrzebowaliśmy jak największej liczny rebeliantów. Z tego powodu postanowiłam spróbować prawdziwej walki z małą grupką przeciwników. Najlepiej niewyszkolonych lub wybranych z Przyłączenia. Wydawało mi się, że w Windy Forest można takowych znaleźć. Oczywiście nie omieszkałam się podzielić moimi rozmyślaniami z Dale'em. Chłopak nie był tak zadowolony, jaki według mojego mniemania powinien być.

— To nie jest dobry pomysł.

Dale nerwowo krążył w kółko, żywo gestykulując. Jego ciemnoblond włosy były rozczochrane, niesforne kosmyki opadały na twarz chłopaka.


— Dlaczego tak uważasz? — przekrzywiłam głowę, świdrując chłopaka uważnym spojrzeniem. — Lady Amarantha ostatnio stwierdziła, że niewiele nam brakuje, a będziemy idealnie wyszkoleni do walki z Łowcami Dusz. Wstąpimy do ruchu oporu! Dlatego, zanim tam dołączymy, powinniśmy wykorzystać nasze umiejętności w praktyce. Gdybyśmy poszli do Windy Forest i natrafilibyśmy na taką malutką grupkę Łowców...


— To byśmy ich pokonali? — Dale prychnął i zacisnął dłonie w pięści. Wyglądał na wytrąconego z równowagi, co było rzadkie w przypadku mojego przyjaciela. — Nie rozumiesz?! Co jeśli... co jeśli nam się nie uda? Jeśli nie natrafimy na malutką grupkę Łowców tylko na ich całą hordę?!


— To wtedy też ich zlikwidujemy — uniosłam brodę, mierząc Dale'a wyzywającym spojrzeniem błękitnych oczu. — Jesteśmy wojownikami. A co jest zadaniem wojowników? Walka. 

— Jesteśmy jeszcze młodzi — stwierdził blondyn. Zauważyłam, że przygryza wnętrze policzka, co było nerwowym tikiem. — Likwidację Łowców pozostawmy starszym walczącym.

— Starszym walczącym? — wzniosłam oczy do nieba. — Czy ty siebie słyszysz? Chcesz, aby odebrali nam możliwość zabicia prawdziwego Łowcy Duszy?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 23, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Soul HuntersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz