Rozdział 1. Jak drzewo bez liści

28 5 0
                                    

Równo tydzień temu do portu na Wyspie Cudów przybił statek wypełniony rannymi Strażnikami z Latynii. Wraz z nimi na ląd zeszły Dzieci Żywiołów oraz nadstworzenia. Mateo i Jiao bardzo cieszyli się, że młodym udało się wrócić całym i zdrowym, choć na innym statku i z inną załogą niż tą, z którą wypłynęli dwa tygodnie wcześniej. Nowoprzybyłych natychmiast rozlokowano w wolnych pokojach oraz wysłano na badania do uzdrowicieli. Dzięki nim na wpół opustoszała Twierdza nieco odżyła.

              Dla nastolatków powrót na Wyspę wcale nie oznaczał odpoczynku. Wręcz przeciwnie: czekały ich długie treningi mocy z nadstworzeniami, na których pogłębiali istniejącą między nimi więź. Ćwiczyli szybkie łączenie swojej magii z magią nadstworzeń, aby mieć pewność, że w chwili próby nic ich nie zawiedzie. Właśnie podczas tych zajęć Xianmei pierwszy raz połączyła swoją moc z Huo, bo nigdy wcześniej nie potrzebowała, aby smok zwiększał jej potęgę. Do końca życia nie zapomni, gdy z jej dłoni zaczęły buchać wściekłe błękitne płomienie. Najgorętsze, jakie kiedykolwiek przywołała. W grafiku przyjaciół nie pominięto także treningów magii bez nadstworzeń oraz zwykłych walk z bronią lub wręcz.

              Kiedy Rafael, Aneta, Anthony i Xianmei spędzali czas na ćwiczeniach albo w sali gier, ich opiekunka bezcelowo włóczyła się po korytarzach lub siedziała w swoim pokoju. Gdy Strażnik potrafiący kontrolować metal naprawił złamane oprawki jej okularów, zaczęła opuszczać mury Twierdzy, aby przemierzać porastający wyspę las. Podczas swoich długich wędrówek podziwiała, jak drzewa przybierają pomarańczową barwę, a potem zaczynają zrzucać liście. Odkąd straciła ukochanego czuła się właśnie jak te rośliny – niekompletna, powoli zapadająca w letarg.

              Nocami Rachel prześladował obraz Dona pochłanianego przez wzburzone wody oceanu. Czuła, że nigdy nie pogodzi się ze stratą jedynej osoby, która w pełni zaakceptowała ją taką, jaka jest. Osoby, która nigdy nie przeraziła się na widok jej smoczych oczu lub łusek pokrywających większość ciała. Osoby, która jako jedyna potrafiła ją uspokoić, gdy traciła kontrolę nad swoimi zezwierzęconymi instynktami.

              Za każdym razem gdy słyszała słowa, takie jak „Pogromcy", „Biały Tygrys" albo „Czarny Kaptur" miała ochotę coś roztrzaskać. Coraz trudniej było jej kontrolować swoją zwierzęcą część. Łatwo wpadała w szał, podczas którego mogła zaatakować przypadkowych ludzi. To ją przerażało. Chciała zemścić się na najeźdźcach za śmierć ukochanego, lecz bała się, że straci nad sobą kontrolę i skrzywdzi swoich podopiecznych. Stwierdziła, że nie może do tego dopuścić. Musi się wycofać, dopóki jeszcze ma czas.

              Z tą myślą udała się do swojego pokoju. Po drodze minęła Anthony'ego, który poinformował ją, że Mateo zwołał naradę. Odburknęła coś chłopakowi i szybko go wyminęła. Nie zamierzała zjawić się na zebraniu. Później wytłumaczy się przełożonemu.

Przestąpiła próg swojej sypialni i wyciągnęła z szafy plecak podróżny. Rzuciła go na łóżko, a w ślad za nim poleciały ubrania tropicielki oraz parę przedmiotów osobistych. Dobytek Rachel bardzo się skurczył po katastrofie okrętu, wraz z którym zatonęła większość jej rzeczy.

Upewniła się, że szafa jest pusta i przeniosła wzrok na szafkę nocną. Drżącymi rękami otworzyła jej jedyną szufladę i wyjęła ciemnozieloną bluzkę z krótkim rękawkiem. Koszulka była na nią o wiele za duża, ale wcale nie należała do niej. Była jedyną pamiątką, jaka została Rachel po Donie. Mężczyzna nie zabrał jej na statek, tylko dlatego, że ubrudził ją tuż przed samą podróżą i zostawił w pokoju. Ubranie nadal nosiło na sobie zapach właściciela. Gdy tylko dwudziestolatka go poczuła, do oczu nabiegły jej łzy.

Zza drzwiami rozległo się pukanie, ale zanim kobieta zdążyła odpowiedzieć, do środka wszedł przywódca Strażników.

- Dlaczego nie przyszłaś na naradę? – zapytał Mateo na wstępie. Był rozgniewany, że Córka Smoka zignorowała jego rozkaz, lecz gdy zobaczył łzy na jej policzkach oraz ubrania na łóżku, trochę się zaniepokoił. – Czemu się pakujesz? Co się stało? – dodał już spokojniej.

Dzieci Żywiołów. Tom 5. Klejnot ElizabethOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz