Romanse After The Bet.

11 wygralem. Ty tez wygraj.

Pov Ethan

Od: Larysa.
Hej kochanie.

Od: Larysa.
Chcesz wpaść do mnie? Mam wolną chatę.

- kto to?- spytał archer spoglądając na mnie znać dokumentów.

- nikt ważny.

- co chciała?

- to co zawsze.- westchnąłem i przetarłem twarz dłońmi.- nie chce mi się tutaj siedzieć.

- uwierz że mi też nie.

- weźmy puśćmy to z dymem czy coś.- powiedziałem wyciągając piały rulonik z tytoniem z beżowego kartoniku.- chcesz?

Po odmowie Archera sam spaliłem trzy papierosy. Może wydawać się to absurdalne, ale odkąd Mel znajduje się w szpitalu, potrafię wypalić paczkę w godzinę.

- chcesz pojechać ze mną do melani?- zapytałem gasząc peta w doniczce w którym znajdował się jakiś kwiat przypominający bardziej patyk.

- jasne.

- pojedziemy wieczorem. Sara nas wpuści.- powiedziałem wyciągając kolejnego papierosa.

- nie pal tyle, bo jak Melania się wybudzi to rolę się zamienią i ona będzie siedzieć przy tobie.

- czemu niby.

- dostaniesz jakiegoś raka, a jeszcze wcześniej pierdolca.- spojrzałem na Archera jak na największego debila.

- pierdol pierdol.

- ja przynajmniej mam kogo.

-ty chuju rudy.- powiedziałem bawiąc się zapalniczką.-ja też mam.

- ta? To czemu ostatnio nie pochwaliłeś się jaką zaliczyłeś? Dawno już nie ruchałeś.- mruknął archer spoglądając na mnie z uśmiechem.- zdziadziałeś się.

- no ty chuju! - krzyknąłem z rozbawieniem.

- no co.

- Katrin pisała dzisiaj.

- ii?

- w chuja mnie może cmoknac.

- dosłownie?- zauważyłem uniesioną brew przyjaciela i wtedy zdałem sobie sprawę jak to zabrzmiało.

- nie idioto.- mruknalem.- nie jest to wporzadku wobec Melanie.

- ale przecież ona nawet nie wie, że darzysz ją jakimkolwiek uczuciem.

- tsa wiem.

- no to co ci szkodzi?

- teoretycznie nic, ale jak to będę robić ciągle wiedząc że kocham ją to nie wyjdzie to dobrze mojej psychice.

- uh, okej.- westchnął chłopak.- zbieraj się.

- nigdzie nie jadę.