Rozdział 1

28 3 0
                                    

Nazywam się Chloe Romano, mam 16 lat. Moja mama, Anette, dorastała we Francji, a tata, Francesco, pochodzi z bogatej rodziny Włochów. Oboje są podróżnikami, dlatego często wyjeżdżają. Kiedy nie ma ich w domu jadę do dziadka, który mieszka we Francji. Dziadek Albert żyje w niewielkim miasteczku, niedaleko Sekwany. Jego ogromną posiadłość otaczają łąki, na których pasą się dzikie konie. Zawsze uwielbiałam tam przyjeżdżać, pleść wianki z polnych kwiatów i czytać książki w domku na drzewie, który zbudował dziadek, gdy pierwszy raz do niego przyjechałam, miałam wtedy cztery lata i było to moje ulubione miejsce na ziemi.
Nie mam zbyt wielu przyjaciół i nigdy nie miałam chłopaka, nie chodzę do normalnej szkoły, uczy mnie Beatrice, "opiekunka„ wynajęta przez moich rodziców kilka lat temu, ma 28 lat i jest dla mnie jak starsza siostra. Swój wolny czas poświęcam na rysowanie i grę na pianinie, kocham to robić.
Kilka dni temu do mojego pokoju weszła mama i powiedziała, że musimy porozmawiać, zawsze tak robi gdy muszą z tatą wyjechać na długi czas.
- Chloe, musimy porozmawiać - powiedziała mama - Jedziemy z tatą do Afryki na sześć miesięcy, jak zawsze pojedziesz do dziadka Alberta, a Beatrice pojedzie z tobą. Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko...
Kiedyś bardziej przeszkadzało mi gdy często nie było ich w domu, ale teraz jestem starsza i staram się do tego przyzwyczajać, więc powiedziałam tylko:
- Jasne, nie ma problemu. - choć moim zdaniem był to jednak mały problem.
- Wyjeżdżamy pojutrze - wtrącił tata, nie zauważyłam kiedy wszedł do mojego pokoju.
- W porządku - nie wiedziałam co jeszcze mogę powiedzieć - Idę wziąć kąpiel.
- Dobrze - odpowiedzieli oboje w tym samym momencie, tak spójnie, że aż zadrżałam.
Wzięłam ręczniki i piżamę i poszłam do swojej prywatnej łazienki, była cała wyłożona eleganckimi różowo-złotymi kafelkami (cały mój pokój był w takich kolorach), na ścianie wisiało ogromne lustro, a pod nim stała marmurowa umywalka. W rogu łazienki była duża wanna, nalałam do niej gorącej wody i rozkoszowałam się kąpielą, pogrążając się we własnych myślach. Wracałam wspomnieniami do miłych chwil spędzonych z rodzicami, do ostatnich wakacji, gdy polecieliśmy na Wyspy Kanaryjskie, do moich 13 urodzin, kiedy razem świętowaliśmy to, że jestem starsza o następny rok. Wszystkie te chwile miały ze sobą coś wspólnego, oni byli ze mną, a ja byłam szczęśliwa.

.....

Gdy wstałam rano następnego dnia przebrałam się w niebieską sukienkę, zaplotłam moje długie ciemne włosy w warkocz i zeszłam do jadalni na śniadanie. Przy stole siedzieli już rodzice i jedli tosty francuskie, przygotowane przez kucharza, czekała tam także porcja dla mnie. Usiadłam i zaczęłam jeść, rodzinne śniadanie przerwał dźwięk telefonu.
- Przepraszam was na chwilę - powiedział tata, szybko wstał i odebrał komórkę.
- Zaczęłaś już się pakować? - spytała mama.
- Jeszcze nie... zrobię to jak zjem - zaoponowałam
- Nastąpiła zmiana planów, wyjeżdżamy dziś po południu... - rzekła mama
- W takim razie już idę się pakować - prawie wykrzyczałam i pobiegłam do swojego pokoju. Nie podobało mi się, że już dzisiaj będę musiała się z nimi pożegnać, ale nie mogłam nic z tym zrobić, więc po prostu wyrzuciłam z szafy wszystkie ubrania wyjęłam walizki i wrzucałam do nich wszystko po kolei. Gdy otworzyłam jedną z szuflad, natknęłam się na ramkę ze zdjęciem, na fotografii znajdowali się moi rodzice i ja gdy miałam 6 lat, siedzieliśmy na schodach naszej posiadłości i wszyscy się uśmiechaliśmy. Wpatrywałam się w to zdjęcie, do czasu gdy ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Szybko wrzuciłam przedmiot do jednej z walizek i poszłam otworzyć. Po drugiej stronie stała Beatrice.
- Jak się trzymasz? - spytała
- Jest dziwnie, z resztą jak zwykle.
- Wszystko będzie dobrze, pamiętaj, że jadę tam z tobą, chcesz żebym ci pomogła się pakować?
- Nie trzeba, już prawie skończyłam.
- Okay, za godzinę będę czekać na ciebie przy drzwiach. - kompletnie straciłam poczucia czasu, spojrzałam na zegarek, była już 14?! Rzuciłam szybko:
- Dziękuję - i pobiegłam dalej się pakować.

.....

O umówionej godzinie zeszłam na dół, a lokaj zniósł moje walizki i spakował je do samochodu. Przy drzwiach czekała Beatrice, mama i tata, rozmawiali o mojej edukacji, nie lubiłam kiedy narzucali czego mam się uczyć. Miałam więcej lekcji niż większość osób w moim wieku, oprócz normalnych przedmiotów takich jak matematyka czy historia, uczyłam się także astronomii, etykiety (mimo, że mamy XXI wiek) i kilku języków (francuskiego, włoskiego, hiszpańskiego, japońskiego i łaciny).
Gdy zauważyli, że zeszłam zakończyli rozmowę i tata szybko wtrącił:
- Mam nadzieję, że się rozumiemy... - powiedział to takim tonem, że zabrzmiało to trochę jak groźba, ale Beatrice najwyraźniej nie bardzo się tym przejęła.
- Gotowa? - spytała mama
- Zależy - odpowiedziałam
- Jak to? - zdziwił się tata, po ich minach wniskowałam, że nie takiej odpowiedzi się spodziewali.
- Jestem spakowana i przygotowana na podróż, ale nie jestem gotowa na rozłąkę... - na twarzy rodziców rysował się ból i poczucie winy, jak zawsze gdy mnie opuszczali, ale powiedzieli tylko:
- Kochamy Cię Chloe
- Ja was też - odpowiedziałam i podbiegłam do nich, żeby się przytulić
- Możecie pisać do siebie listy - zaproponowała moja "niania„
- Właściwie, może być z tym problem. - powiedziała mama.
- W porządku, jakoś sobie poradzę. - omal wykrzyczałam z wyrzutem, ale tylko wzięłam swoją torebkę i wsiadłam do samochodu, a za mną z przepraszającą miną Beatrice.
- Kierunek Francja - krzyknęła do szofera i rozsiadłyśmy się wygodnie w fotelach.
Po drodze rozmawiałyśmy o literaturze, moich ulubionych filmach i muzyce. Widoki po drodze aż zapierały dech, nie mogę uwierzyć, że ten świat choć tak okrutny i niebezpieczny jest tak majestatyczny i piękny...

Po Drugiej Stronie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz