Fiołkowe płachty tiulu poruszyły się, a wraz z nimi sznure korali, które były zawieszone w tym samym przejściu. Robiąc to, wydały charakterystyczny dźwięk, przez co wielki, ludzkich rozmiarów pluszowy królik podniósł swój nos spod ekranu komputera, by wyczuwając znajomy zapach, podnieść go wysoko, jakby by upewnić się, że się nie pomylił.
- Witaj. - odpowiedział podobnie jak królik, antropomorficzny wilk, kiedy jego słoneczne oczy spotkały się z jasnoniebieskim okiem.
- Aah, to ty. - odparł jakby spotkał się z bliskim przyjacielem. - To nie jest miejsce dla ciebie. Co tu robisz?
Zanim zdecydował się odpowiedzieć, mocno schylił się, by otrzepać swoją kamizelkę z swojego futra i innych brudach, które były pozostałościami po podróży, którą wilk musiał odbyć, by dotrzeć do ekstrawagandzkiego domku wróża.
- Też nie spodziewałem się, że postawię tutaj jeszcze łapę. Ta forma jest zdecydowanie za bardzo niewygodna dla mnie. - odburknął poprawiając swoje okulary, by móc ponownie spojrzeć na królika, nie musząc mrurzyć oczu, lub zgadywać, jaki aktualnie wyraz twarzy pokazuje maska w wyszczotkowanym futrze. - Moja Luba dała na urodziny mojego przyjaciela twoją wróżbę.
- Gdyby nie jej talent, Caishen od dawna miałby moją głowę na kominku. - warknął odsuwając się, wraz z obrotowym fotelem na kółkach, w bok, by i tak wygiąć się do boku, żeby móc dosięgnąć swoimi długimi łapami do wyższych półek po różne przedmioty, które dla normalnego oka wyglądają jak zwykłe graty.
Od razu po tym, położył je na wyjątkowo posprzątanym stole.
- Gdzie ten koleszka?
- Wiesz... To trochę skomplikowane... - odpowiedział zakłopotany postawiając jedną z łap, która była bliżej wyjścia, w ich stronę.
- Nawet mój pysk się tu nie mieści! - odezwał się roześmiany głos o grubym tonie zza wejścia do domostwa króliczego wróżbity
Jednak zamiast -jak królik miał nadzieję- postaci, do której należało tajemnicze brzmienie. Do pomieszczenia wbiegł podmuch wydechu, niosący wraz z sobą zapach ciepłej spalenizny, który z każdą chwilą podkreślał się przez ciepłą atmosferę.
- Czy ty mi właśnie przyprowadziłeś smoka?! - krzyknął królik od razu wyrywając się z swojego obrotowego fotela, które od razu odwdzięczyło się skrzypnięciem, by pospieszyć do wyjścia.
- Spokojnie! Ten się różni! - wydawał się powiedzieć to, by uspokoić siebie- a nie królika. - Oliver ma bardzo silną narkolepsję, więc nie jest tak wybuchowy!
- Taka kupa mięcha i spokojny...! - wróż dopiero zaczynał swój wywód na temat niebezpieczeństwa dużych ras w okolicach jego domostwa, jednak spotykając cynkowe oko, które właściwie prawdopodobnie było większe od jego głowy, jakby spanikowany postanowił sztywno stanąć.
- Dzień dobry, miły kolego. - odparł roześmiany smok mrożąc oko, w które wpatrywał się królik, nawet nie powstrzymując swoich koncików ust, by wzleciały do góry. - Nazywam się Oliver Nikirov. Jestem główną betą alfy w watasze, w której jestem.
- Ja jestem tą alfą. - przerwał na chwilkę wilk, jakby by upewnić się, że skwaszona mina królika wynikała z niewiedzy, i chciał się znowu tym pochwalić.
- Opowiadali mi o tobie dobrze, więc mam nadzieję, że dobrze się mną zajmiesz. - dokończył trochę uspokajając swoją mahoniową aurę.
Słysząc te słowa, i bacznego opracowywania jego mowy ciała, szybko to wyłapał, przypominając sobie, do tego, wcale nie tak dalekie słowa borówkowego.
- On to robi tak na zawołanie, czy to po prostu takie częste...? - zapytał gdy ten leniwie mruknął i zlizał dopiero co zauważoną stróżkę śliny z boku pyska.
- Nie spał osiem godzin, ale tak, jest to dość częste... - odpowiedział trochę zmieszany, drapiąc swoją rzuchwę.
- I nawet miksturki Alex ani szkielety Koty mu nie pomagają?
- Dzięki Alex jego kataplesja nie jest aż tak silna.
- A Kotaru?
- Nigdy jakoś nie postawiliśmy nawiązać jakąś relacje, szczególnie po tym, jak w końcu odczepił się od Mojej Luby, więc on nawet nie wie o Oliverze... Lub, czy w ogóle pamięta moje imię... - wyjaśnił spoglądając na zielonkawego zauważając, że ten po usłyszeniu nieznajomego imienia trochę się ożywił. - Chociaż może to lepiej. Coś nie ufam tym jego sposobom...
- I mi to mówisz? Ja jestem wiedźmem. - prychnął poprawiając swoją czapkę, która tak na prawdę nie ruszyła się z swojego miejsca, jakby było to dobrym argumentem.
I byłoby. Gdyby drugą stronę choć trochę obchodziły tematy związane z magią.
- On mnie przeraża. - dodał. - Ktoś, kto macza palce w czarnej magii, nie powinien tak długo żyć jak on, a co dopiero zachować swój umysł.
- To jakiś złoczyńca czy co, skoro macie takie miny? - zapytał wstając, przez co dał wrażenie towarzyszom, jakby ziemia się przez to zatrzęsła.
- Chyba nie. - odpowiedział wilkołak widząc, że królik zatkał swoje uszy rękoma, i spuścił głowę w dół, gdy natomiast smok rozciągnął swoje ciało, odchylając dolną partię cielska do tyłu, zaś głowę ciągnąc ku towarzyszom, spinając wszystkie swoje mięśnie i głośno ziewając. - Myślę że jest po prostu trochę pogubiony. Albo raczej zacofany.
- Zostawmy temat tego... - skwitował podnosząc swoją głowę, jednak przez to, że najstarszy jeszcze nie zamknął swojego pyska, dalej trzymał łapy na swoich uszach. - Osobnika.
- Ładny?
- Przyszedłeś tutaj posłuchać o kryminaliście, czy wróżbie? - przerwał z przekąsem obracając się o dziewięćdziesiąt stopni, jakby by towarzysze mieli przejść przez otwarte na oścież. - Co konkretnie chcesz?
- Co powiesz na tarota? - odpowiedział po chwili, bo musiał dokładnie przyjrzeć się pyskowi przyjaciela, który akurat, na tyle słabo, by królik tego nie zauważył, układał usta jakby wypowiedział ostatnie słowo.
______________________________________
CZYTASZ
Opowieści z Doliny Bogów
RomancePotężny, prawie że nie do pokonania, stary smok, którego trudno zadowolić pragnie tylko jednego. Osoby z ładną buźką, która jest w stanie całkowicie zdominować go w łóżku! Bez żadnych wyrzutów podejmuje nawet niemoralne środki, byleby poczuć stęskni...