Prolog

7 0 0
                                    

Pev.Darla
-Michael...-powiedziałam zapłakanym głosem,gdy odebrał telefon.
-Co tam kochanie ? Co się stało ?
-To znowu się dzieje,proszę...przyjdź-ledwo wypowiedziałam ostatnie słowo.
-Za 10 minut będę skarbie,nie rób sobie nic,dobrze ?
-Postaram się...Michael...
-Słucham kochanie ?-jego głos brzmiał na zmartwiony.
-Ja nie dam rady...
-Razem damy radę,obiecuję
-Kocham Cię...-powiedziałam niepewnie.
W zasadzie nie wiedziałam czy go kocham,nie wiedziałam czy było to tylko przywiązanie się do jego obecności w moim życiu,może spędziłam z nim tyle czasu,że po prostu nie wyobrażałam sobie bez niego życia,może chciałam po prostu mieć jego uwagę żeby skupić się na czymś innym niż wyłącznie na sobie i moim stanie.
Dzięki niemu chociaż przez kilka dni w roku byłam szczęśliwa,gdy go poznałam nie byłam w stanie nawet wyjść z domu,rodzice wtedy mnie do tego zmusili,ale to był najlepszy dzień w moim życiu,chociaż...nie przesadzając,najlepszym dniem w moim życiu byłaby moja smierć,bo czasem było ze mną aż tak źle,że potrafiłam się sama podduszać czy też siedzieć na parapecie i prawie przesuwać się na jego krawędź.
Raz udało mi się prawie spaść lecz Michael mnie powstrzymał,miałam mu to za złe,ale pogodziłam
się z tym,że bardzo by przeżył moją śmierć,nie miałam nikogo poza nim,na zewnątrz wybierałam się tylko w jego obecności bo gdy wychodziłam sama zawsze,ale to zawsze miałam wrażenie,że mnie ktoś śledzi mimo,że nikogo za mną nie było.
-Ja ciebie też. Zaraz będę.-po tych słowach się rozłączył,a po chwili drzwi od mojego pokoju się otworzyły.
Stanął w nich Michael,spojrzałam na niego.
Miał podbite oko,leciała mu krew z nosa i wargi.
-Co się stało ?-spytałam wstając z łóżka.
Podeszłam do niego.
-Nic takiego,nie przejmuj się mną,co się dzieje kochanie ? Opowiadaj.
-Nie daje rady,to przychodzi nagle...Boję się,że cię stracę...-przytuliłam go,a wtedy poczułam to bezpieczeństwo które kochałam.
Dużo razy zastanawiałam się czy jakbym naprawdę go straciła to bym przeżywała to tak bardzo jak on,dla mnie już wszytko było obojętne,jeśli zawali się mój świat zawsze pozostawało mi lepsze życie,lecz nadal zastanawiało mnie co mu się stało.
-Nie stracisz mnie,nie bój się o to.-pocałował mnie w czoło i pogłaskał po włosach.
-A tobie co się stało ? Musisz mi powiedzieć,martwię się.
-To tylko pobicie za długi,nic mi nie jest...-zawsze udawał twardego,ale w środku wiedziałam,że jednak istnieje ten niewinny chłopak którego boli to,że nie jestem taka jaką by chciał...
-Usiądź,opatrzę ci to.-usiadł na łóżku,a ja poszłam po wodę utlenioną oraz gazę.
Opatrzyłam mu ranę. Udawał,że nie czuje gdy dotykałam jego wargi,ale poczułam jak głębiej oddycha.
-Wyjdziemy gdzieś ?-spytał Michael który ewidentnie już czuł się dobrze.
-Nie wiem czy to dobry pomysł,ci co cię pobili mogą się nadal kręcić w okolicy.
-Oddałem im połowę pieniędzy,na dziś mieli już odpuścić.-zgrywał odważnego.
-No dobra...-niechętnie się zgodziłam,ubrałam buty oraz moją ulubioną czarną bluzę Piękny Syf.
Poszliśmy w stronę parku i usiedliśmy na ławce,Michael wziął mnie na kolana i przytulił.
Pev.Michael
Myślałem czy nie jest tak jak powiedziała Darla,czy nadal nie kręcą się w okolicy,tak naprawdę nic im nie oddałem,ale nie miałem serca jej tego powiedzieć,powiedzieli mi „ Tylko się pokażesz na mieście,a będzie jeszcze gorzej niż teraz,będziesz żałował"
Wszystko mnie bolało,ale próbowałem to ukryć żeby się nie martwiła,gdybym się rozebrał miałbym pewnie siniaki na całym ciele,gdy szedłem do Darli gdy podwinąłem koszulkę zauważyłem że moja koszulka jest czerwona od krwi,musieli mi zrobić ślad na brzuchu aż za głęboko,jeden z nich przejechał mi nożem po żebrze,bolało cholernie, ale umiałem dobrze udawać,a przynajmniej tak mi się wydawało...
Po chwili gdy Darla przytuliła się mocniej aż krzyknąłem z bólu,gwałtownie odskoczyła i zeszła z moich kolan.
Chciała odsłonić moją bluzę,ale zatrzymałem ją.
-Nie.-powiedziałem.
-Pokaż.
-Nie,nie pokaże.-wstałem z ławki i poszedłem w stronę swojego domu,ledwo szedłem.
Darla pobiegła za mną,podwinęła szybko moja bluzę wykorzystując moją bezsilność.
-Zostaw !-odepchnąłem ją,chyba za mocno bo aż się wywróciła.
Rozpłakała się,słyszałem jej płacz przez jakiś czas,ale wiedziałem,że i tak będzie za mną iść,nie myliłem się,zobaczyłem ją po kilku minutach u mojego boku.
-Przepraszam...-powiedziała.
-Spierdalaj.
Próbowałem ją wyminąć. Wiedziałem,że tak na mnie zadziała wzięcie heroiny...
Muszę przestać to robić,pewnie teraz każdy by pomyślał,że jestem okropnym chłopakiem,że jestem dziwny,zamiast ją wspierać i pokazać jej,że świat może być kolorowy,a nie tylko szary,nie potrafiłem tego zrobić,mój świat wyglądał według niej idealnie,dużo znajomych,dużo imprez,narkotyki,odloty...
To nie jest takie idealne jak się wydaje.
Nie umiałem żyć bez niej,a jednocześnie chciałem żeby zostawiła mnie samego bo uważałem,że na nią nie zasługuje.
Obiecałem jej,obiecałem jej...
Obiecałem,że nie będę już brać,tydzień temu.
-Znowu brałeś,znowu kurwa wziąłeś !!-zaczęła krzyczeć.
-Tak,wziąłem. A z nami koniec.- po chwili zdałem sobie sprawę z tego co powiedziałem.
Darla stanęła przede mna i popchnęła mnie mocno,miała nade mną przewagę.
Stanęła za chwilę,obejrzała się za siebie.
Robiło mi się powoli ciemno przed oczami.
-Michael...-usłyszałem jej cichy przytłumiony głos,a po kilku sekundach dźwięk strzału...

Kuloodporna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz