Rozdział 2

17 2 4
                                    

Błotoskrzydły trzymał w łapie owinięte w liście szpony, najpewniej Deszczoskrzydłego. Gawian cofnął się, podwijając ogon. Leszczyna dostrzegła przerażenie księcia i westchnęła.

- Znaleźliśmy to niedaleko ciał naszych smoków. Ktokolwiek to był, przykro nam. - powiedziała. Gawian spojrzał na Kinkeja, który owinął się skrzydłami.

- Kinkej, leć zawiadomić Matkę. Ona musi to zobaczyć. - powiedział do brata. Ten kiwnął lekko głową i odbiegł.
Gawian spojrzał ponownie na Leszczynę i Błotoskrzydłego, który trzymał szpony.

- Jak to w ogóle możliwe? Ja... - Deszczoskrzydły nie mógł znaleźć słów. Leszczyna westchnęła i spojrzała na Gawiana.

- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Powiadomiliśmy Pardwę o znalezionych ciałach, i na pewno zgodzi się pomóc Deszczoskrzydłym w znalezieniu sprawcy. - obiecała, biorąc ostrożnie szpony Gawiana w swoje. Gawian podniósł wzrok na Błotoskrzydłą księżniczkę, i kiwnął niepewnie głową.

- Dziękuję.

***

- Kinkej?! - zawołał Gawian, przeszukując zarośla. Jego Matka już dowiedziała się wszystkiego od Księżniczki Leszczyny i reszty Błotoskrzydłych, i zaniepokoiła się. Rozkazała, aby wszystkie Deszczoskrzydłe wcześniej wracały do wioski, aby nie plątały się wieczorem poza zasięgiem pomocy ze strony mieszkańców.

I jak los chciał, Kinkej odszedł gdzieś właśnie o zmierzchu, kiedy wszyscy powinni być już w wiosce. Gawian ciągle słyszał od poddanych królowej o potworze z lasu deszczowego. Oczywiście Gawian nie wierzył w te bzdury. 

- Kinkej! Na trzy księżyce, już dawno powinniśmy być w wiosce! - zawołał książę, dalej idąc przez las, powoli skąpany w mroku nocy. Nie słyszał już śpiewów ptaków czy wrzasków małp i innych leśnych stworzeń. Zaczął się martwić, że Kinkejowi coś się przytrafiło i leży gdzieś ranny. 

Gawian pokręcił głową, odrzucając tą myśl. Przecież nie ma żadnego "Potwora z lasu deszczowego", czy jak to inne Deszczoskrzydłe nazywały. Jednak w sposób, w jaki zabito tamte Błotoskrzydłe i znalezione szpony Deszczoskrzydłego przyprawiały Gawiana o dreszcze. 

Deszczoskrzydły przedarł się przez paprocie, gdy usłyszał jakieś rozmowy.

- Kinkej?! - zawołał ponownie. Zaczął zmierzać w stronę rozmów, czując, że Kinkej musi gdzieś tam być. Gdy wyminął najbliższe drzewo i przebił się przez gęste zarośla, dostrzegł niewielkie latarnie powieszone na gałęziach drzew, oraz większy pieniek drzewa, na którym leżały owocowe przysmaki. Wszystkie smoki spojrzały w jego stronę, całkowicie zaskoczone jego przybyciem.

Wśród Deszczoskrzydłych Gawian dostrzegł Kinkeja rozmawiającego z fioletowo-różową smoczycą, która chichotała pod nosem. Nagle smoczyca przestała się śmiać i spojrzała w stronę księcia.

- Coś nie tak? - zapytał Kinkej, nieświadomy obecności swojego brata. Deszczoskrzydła szepnęła coś do niego, a on spojrzał w tą samą stronę. Wytrzeszczył oczy, a rumieniec zniknął z jego pyska.

- G-gawian?! - westchnął zaskoczony. - Nie wiedziałem, że przyjdziesz! Poczekaj Ślicznotko. - po tych słowach podszedł do Gawiana.

- Co ty sobie wyobrażasz, co?! - warknął Gawian. Jeszcze nigdy nie był tak zły na Kinkeja. - Dlaczego plątasz się nocą po jakichś durnych imprezach, zamiast siedzieć ze mną w wiosce?

- Ale Gawian, sam powiedziałeś, że ten potwór to tylko plotki. - Kinkej przewrócił oczami. 

- Widziałeś te szpony na własne oczy, tak? A poza tym, nawet gdyby nie było zakazu opuszczania wioski po zmierzchu, Matka i tak byłaby niezadowolona, że twój ogon jest gdzieś z dala od niej i ode mnie, a do tego...

- Heeej, Kinkej, o czym tak gadasz z bratem? - Ślicznotka podeszła do Kinkeja, przerywając Gawianowi, i splotła z młodszym smokiem ogony. Ten szybko odsunął od siebie Deszczoskrzydłą, ale i tak uśmiechnął się do niej.

- Gawian, to jest Ślicznotka. Ona...

- Całkowicie cię zaślepia. - tym razem Gawian przerwał Kinkejowi. - Matka wie, że jesteś jeszcze za młody na takie romanse i inny nonsens, a w tym znaczeniu; durne nocne przyjęcia. Lepiej pożegnaj się z pańcią i wracajmy. - prychnął sfrustrowany. 

- Ale jestem o jakiś rok młodszy od ciebie! - zaprotestował Kinkej, a jego kryza drgnęła. 

- Matka się o ciebie martwi. Lepiej wracajmy. - powiedział Gawian, mierząc wzrokiem Ślicznotkę. Ta posłała mu niezadowolone spojrzenie, a jej kryza przybrała odcienie czerwieni.

I czym ty się złościsz, mała? - zapytał Ślicznotkę w myślach Gawian. - że twój "kochanek" jest księciem Królowej Koliber, i że nie może marnować czasu na takie bzdury?

Gawian pokręcił zmęczony głową.

- Lepiej wracajmy. - powiedział, zanim odwrócił się w stronę zarośli. Dosłyszał, jak Kinkej żegna się jeszcze z Ślicznotką, po czym dołącza do niego.

Przez dłuższą chwilę szli w ciszy. Nikt się nie odzywał, nikt nie miał nic do powiedzenia. Gawian czuł, że Kinkej coś przed nim ukrywa, ale nie odezwał się do młodszego Deszczoskrzydłego. Młodszy smok otworzył pysk, by coś powiedzieć, jednak szybko zrezygnował i przeniósł spojrzenie na swoje szpony.

Gawian czuł się trochę źle z tym, że marzenia Kinkeja muszą zostać zrujnowane przez jego obowiązki i inne ważne rzeczy. Młody miał znajomych wśród poddanych, i widać, że wypatrzył już sobie jakąś smoczycę. Gawian nie mógł być zły na Kinkeja za to, że robi to, co każdy normalny smok. Jednak z innej strony Kinkej powinien słuchać jego oraz ich Matki, oraz przestrzegać zasad, chociażby tych podstawowych.

Deszczoskrzydły poczuł się trochę żałośnie. Niby nie przeszkadzało mu bycie "księciem idealnym", ale jednak czuł, że zachowanie Kinkeja ma swój oczywisty powód, który Gawian powoli rozumiał. Nie chciał być zły na swojego brata, ale musiał ukarać go za nieprzestrzeganie zasad ustalonych przez Królową Koliber.

Kiedy dotarli do wioski, Gawian dostrzegł nagłe zmęczenie na pysku Kinkeja.

- Idź zameldować się do Matki. Powiedz jej, że zaraz przyjdę. - powiedział, owijając się lekko skrzydłami, gdy uderzył w niego chłodny powiew wiatru. Kinkej kiwnął lekko głową, i powoli oddalił się do domku na drzewie.

Gawian przyglądał się Kinkejowi, gdy ten odlatywał, i westchnął. Odwrócił głowę i wzniósł się. Po chwili wylądował na gałęzi na jednym z wyższych drzew wokół wioski, i przyjrzał się dwóm księżycom na rozgwieżdżonym niebie. Blade kule lśniły na czarno granatowym niebie, przypominając ślepia.

Deszczoskrzydły owinął ogon wokół siebie, gdy upadł do półprzysiadu, nadal przyglądając się nocnemu niebu. Jedyne co słyszał, było jego ciche bicie serca i powiew wiatru mknący cicho pośród liści drzew. Ta cisza była niezwykle kojąca dla nerwowego księcia, który zmrużył powoli oczy i zapadł w sen.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 31, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Skrzydła Ognia. Rodzina Lasu DeszczowegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz