91.
-- Never a whit should one blame anotherwhom love hath brought into bonds:oft a witching form will fetch the wisewhich holds not the heart of fools.--
***
The Hockley Arts Club at 20 Carlton St
Speed Dating, 13.09.2019
-Czym się zajmujesz?- pytanie przerwało minutową ciszę z facetem, który wydawał się nie być... niezdiagnozowany delikatnie mówiąc. Może i wyglądał akceptowalnie, ale to odrobinę tak, jakby do wyglądu była bardzo długa kolejka, i ledwo się załapał na cokolwiek, a do rozumu to już całkiem nie zdążył. Jednak może po prostu zrobił złe wrażenie swoim pierwszym zdaniem?
Była mała szansa, że wybroni się drugim pytaniem... I to była nadzieja, która zgasła niemal tak szybko, jak się pojawiła.
-Mówiłem już, jestem Bogiem Oszustwa, Chaosu i Psot.- odparł jakby naprawdę w to wierzył.
-I tak się składa, że twoja zmysłowa energia jest niczym mistyczne runy, które skrywają tajemnice, których nikt jeszcze nie rozgryzł. - dodał, nadając swoim słowom teatralnie tajemniczy wydźwięk. To był dość oryginalny i dość słaby sposób na podryw, na który postanowiłam zareagować w najlepszy możliwy sposób - ignorując go.
Śmieszek, z żartami, których nie rozumiem na dobry początek wieczoru... pięknie...- ale przynajmniej jego teksty nie wydawały się być w żaden sposób sprośne.
-Bóg Oszustwa i Psot... Pracujesz w Call Center, tak?- zaśmiałam się, odrobinę drwiąco, zerkając na zegar. Za cztery minuty czekała mnie zmiana na innego faceta przy stoliku. Biorąc pod uwagę, że ten był pierwszy, aż bałam się, co będzie dalej. A było siedzieć na Tinderze...
-W Call Center?- spytał z takim oburzeniem, jakbym co najmniej obraziła go trzy pokolenia wstecz. Może go oszukali na jakąś umowę? Słyszałam ostatnio o dziwnych akcjach w Vodafone... Chociaż sprzedaże na telefon to zawsze były źródła nieporozumień i chaosu.
-Nazywam się Loki. Manipuluję losami władców, Bogów i ludzi, nie muszę zniżać się do pracy w korporacjach... To moja praca, ale i satysfakcjonujące zajęcie na co dzień.- powiedział wystarczająco głośno, by słyszeli go stoliki wokół, a na jego twarzy znów wpłynął zarówno odrobinę szyderczy, co i niepokojący uśmieszek.
***
Cóż.... Mniej więcej wiem o co chodzi w mitologii nordyckiej, no i oglądałam pod przymusem młodszego kuzyna film o Thorze, to powinno wystarczyć do poprowadzenia tego dziwnego roleplay'u...
-Nie wolisz Asgardu od speed dating'u w Nottingham? - zadałam kolejne pytanie i przysięgam, ledwo powstrzymywałam śmiech. Ale jednak miało się tą czwórkę na zajęciach z teatru - wydaje mi się, że nawet dobrze odegrałam tę rolę.
Widziałam, że próbuje w dziwny sposób badać moje reakcje, ale zdecydowałam się grać tą grę razem z nim.
Po reakcji mojego towarzysza przeklętych sześciu minut randki przy stoliku, zauważyłam jednak, że moja próba dogadania się mogła mnie dużo kosztować.
Zamiast go jakkolwiek zniechęcić... to chociaż nie chciało mi się w to wierzyć - wyglądało to trochę tak, jakby stwierdził, że mu wierzę.... A nawet, co gorsza, wydawał się być zadowolony z odpowiedzi, jakby właśnie tego oczekiwał...? A zegar nieubłaganie wskazywał jeszcze dwie i pół minuty. Zawsze, gdy się na coś czeka, czas wlecze się tak niesamowicie wolno...prawda?
-Lubię odpocząć od Asgardu. Spotykanie ludzi, słuchanie ich nieszczęść i pragnień... Inspirujące. W spotkaniach z ludźmi, odkrywam głębsze, bardziej ludzkie aspekty bytu. To niesamowite, jak wiele można się nauczyć, słuchając historii i marzeń innych.- usłyszałam po kilkunastu sekundach, zaraz przed tym, jak poczułam na sobie jego świdrujące zielone oczy. Mężczyzna przesunął się lekko na krześle i wydawał się lekko spoważnieć. Wydawało mi się, cały czas, że usiłuje zobaczyć, czy potrafi pobudzić moją ciekawość i wywołać jakiekolwiek emocje.
Wszystko wyglądało jak próba... manipulacji?
Kiedy zapytałam go o Asgard i to, dlaczego nie jest tam, spodziewałam się kolejnej odpowiedzi w stylu mitologicznego opisu. Jednak on zaskoczył mnie bardziej... realistycznym podejściem...? Dobry był skubany...
***
Przyznam, że pierwsza minuta rozmowy z tym "Lokim" była całkowicie absurdalna, ale z czasem zaczęłam dostrzegać w nim coś intrygującego, w jakkolwiek okropnym świetle, wskazującym na brak klepki by mnie to nie stawiało. Jego zamiłowanie do tej dziwacznej roli i przekonanie, że jest kimś wyjątkowym, było żałosne dziwne, ale przyciągało uwagę. Czy to dlatego, że po roku zajęć mogę nazywać się 'amatorską aktorką'? Może podświadomie zaczęłam traktować to jako improwizowany teatr? Jeśli tak, zdecydowanie za bardzo wczułam się w rolę.
Obserwując go uważnie, zdałam sobie też sprawę, że grał tę rolę z pasją i wciąż utrzymywał "Lokiego" jako wyraźną i przemyślaną postać. Zaczęło mi zależeć na tym, żeby jakoś go rozbawić lub zdenerwować i wyciągnąć z charakteru osoby którą grał. To było głupie, ale wciągnęłam się w tę dziwną grę.
***
Zanim mu jednak odpowiedziałam, zerknęłam na zegar. W stosunku do pozostałych pięciu minut, ostatnia wydała się przemknąć jak błyskawica. Kiedy wróciłam do niego wzrokiem, w tle usłyszałam jedynie odliczanie prowadzącego.
3...
2...
1...
![](https://img.wattpad.com/cover/348196504-288-k803395.jpg)
CZYTASZ
Truth And Other Lies - Loki i Hávamál w praktyce
RomanceÓthin said: Say thou this third, in thy thought, if it dwells and thou, Vafϸrúðnismá, dost wot: whence the day springeth, in the dales which shines, and eke the night and new moon? Vafϸrúðnismá said: Is one Delling height, he is Day's father; but Ni...