2. Biblioteka i gorąca czekolada

111 4 6
                                    

Jennifer

Następny dzień. 14 grudnia czyli zarazem dzień przed porwaniem. Usłyszałam dźwięk budzika. Spojrzałam na telefon. Na wyświetlaczu widniała godzina 6.40. Cholera zaspałam.

Szybko wstałam i poszłam zrobić poranną toaletę. Ubrałam się i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Była 6.57. A ja musiałam zdążyć dotrzeć do szkoły, do której miałam dziesięć minut spacerkiem.

Zaznaczę również, że dziś zajęcia zaczynam o 7.10 a ja nadal jestem w domu i jeszcze nie zjadłam śniadania. To znaczy, że muszę wpychać jedzenie wielkimi porcjami do ust albo biec tak szybko jakbym spierdalała przed policją.

Zjadłam jak najszybciej jak tylko mogłam. Spojrzałam na telefon. Japierdole była 7.04. Kurwa muszę biec. Założyłam buty, kurtkę i czapkę. Wzięłam plecak i wyleciałam z domu jak szalona. Na szczęście moja kondycja jest bardzo dobra. Po prostu nie lubię biegać jeszcze tak rano przez własne niedopilnowanie.

Równo z dzwonkiem weszłam do szkoły. Pobiegłam do szatni zdejmując czapkę i kurtkę w drodze. Uczniowie patrzyli się na mnie jak na wariatkę. Świetnie. Nie dość, że jestem ,,mądralą,, to jeszcze będą na mnie ,,wariatka,, wołać.

Zostawiłam rzeczy w szatni. Na moje szczęście pierwszą lekcje miałam w klasie biologicznej. Ona była najbliżej szatni. A nasza nauczycielka zawsze się spóźniała. Popędziłam do klasy i po raz kolejny na moje szczęście klasa dopiero wchodziła do sali. Ustałam na końcu i powoli już kierowałam się do środka.

***

Za mną właśnie piąta lekcja. Mam teraz dłuższą przerwę więc stwierdziłam, że pójdę do biblioteki. Lubiłam czytać. A odziwo w naszej szkolnej bibliotece były książki kryminalne. Je najbardziej lubiłam.

Minęłam panią Elizabeth i ruszyłam na dział z kryminalistyką. Odkryłam ją w październiku w pierwszej klasie jak szukałam czegoś ciekawego. Często bywałam tu sama.

Ku mojemu zdziwieniu dziś ktoś tam był. Stał tyłem. Na pewno wysoki chłopak. Miał czarne włosy. Podeszłam bliżej. Udawałam, że go tam nie ma i zaczęłam szukać czegoś dla siebie bo ostatnią lekturę skończyłam wczoraj.

Chłopak zaczął się cofać. Chyba nawet nie zauważył, że tu jestem. Odwróciłam głowę z myślą, że mnie zobaczy i normalnie ominie. Myliłam się. Wleciał na mnie. Chciałam złapać równowagę ale podciął mi nogę. Przez to sam stracił równowagę i poleciał razem ze mną na podłogę.

- Och. Przepraszam cię najmocniej. Nie zauważyłem cię. Przepraszam. - szybko wstał i wystawił rękę by pomóc mi się podnieść z ziemi.

Położyłam swoją dłoń na jego. On ją chwycił mocno ale też tak by nie zrobić mi krzywdy i przyciągnął do siebie. Mimo tego, że już stałam nadal nie puszczał mojej ręki. Patrzył się na mnie z.... zafascynowaniem? Bynajmniej na takiego wyglądał.

- Ymm... - zawahał się chłopak. - Jestem Nathan Ross. A ty...? - zapytał niepewnie chłopak.

- Jestem Jennifer Davis. Nie znasz mnie? Jestem przewodnicząca szkoły. - zapytałam lekko zdziwiona wiedząc, że dyrektor zawsze na każdej ceremonii czy innej uroczystości mówił moje nazwisko.

Czarne włosy chłopaka jeszcze bardziej opadły mu na oczy wraz z jego ruchem głowy.

- Wybacz jestem nowy. Byłem u dyrektora i nic nie mówił o takiej piękności tylko o ,,zwykłej i pilnej uczennicy,, - ostatnie słowa pokazał wolną ręką dając je w cudzysłów bo drugą nadal trzymał moją dłoń.

Mask - has two sides Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz