Stefan z gracją dopił wino i cicho odstawił lampkę na stół, nie spuszczając oczu z Abdiela, który pożerał go wzrokiem już pół wieczoru, ale nie odważył się podejść. Czekał na jego inicjatywę. Młody inspektor też miał go na oku już od jakiegoś czasu. Wysoki, szczupły, jasnowłosy. Chociaż po dłuższych oględzinach doszedł do wniosku, że młodzieniec musiał się farbować. Albo używać nieudolnej iluzji, która sprawiała, że pojedyncze pasma stawały się ciemniejsze, gdy zbyt gwałtownie poruszał głową. Psuło to nieco obraz ideału Stefana, ale nie wybrzydzał. W tym zapomnianym przez Pana Losu zakątku Dzielnicy Czerwonych Latarnii nie mógł liczyć na nic lepszego.
Utrzymał z nim kontakt wzrokowy przez kilka dobrych sekund i kiwnął na niego palcem wskazującym, dając jasny sygnał. Twarz chłopaka rozpromieniła się, choć po chwili starał się zapanować nad własną mimiką. Stefan w głębi ducha poczuł się połechtany, jednak trzymał na wodzy własne emocje dużo lepiej niż Abdiel i gdy młodzieniec przysiadł się do jego stolika nie dał po sobie poznać, jak bardzo jest tym podekscytowany.
- Dobry wieczór, panie inspektorze - przywitał się, rzucając mu zalotne spojrzenie.
- Dobry wieczór, Abdielu - odpowiedział, zaplatając dłonie na stole.
Stefan dobrze wiedział, że wcale nie musi silić się na uprzejmości, ale lubił tę grę, która powoli budowała nastrój.
Młody inspektor zamówił butelkę ulubionego wina i uzupełniając co jakiś czas lampkę swojego partnera prowadził rozmowę, poznając jego preferencje. Gdy wymiana zdań przestała im wystarczać, chłopak złapał Stefana za rękę i zaprowadził na piętro do pokoju dla gości. Jak tylko drzwi za nimi się zatrzasnęły, mężczyzna pchnął Abdiela na ścianę i zaczął spijać pocałunki z jego ust. Ręce jasnowłosego kochanka dotarły pod jego koszulę nieśmiało dotykając egzoszkieletu Stefana. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i zrzucił z siebie górną część garderoby. Uwielbiał ten moment. Zdziwienie, zachwyt, ciekawość i pożądanie, które malowały się na twarzy Abdiela doprowadzały go do szaleństwa. Pozwolił mu badać dotykiem swoje ciało i mechanizm, który je oplatał, a gdy stwierdził, że dłużej nie wytrzyma, pociągnął go w dół na klęczki.
Oh, chłopak wiedział, jak obchodzić się z innym mężczyzną. Stefan przymknął oczy, powoli dając się ponieść doznaniu, gdy nagle poczuł ukłucie w mózgu. Syknął z bólu, a zdziwiony chłopak oderwał się od niego z dezorientacją na twarzy.
Inspektor wykrzywił się, słysząc mentalny przekaz. Poczekał aż połączenie się zerwie i szpetnie zaklął w myślach.
- Wszystko w porządku? Jeśli zrobiłem coś nie tak... - zakłopotanie Abdiela było urocze, ale Stefan nie miał czasu się tym napawać.
- Wybacz, kochany. Obowiązki wzywają. - Złapał chłopaka za podbródek i pociągnął go do góry namiętnie całując, czując swój smak na jego ustach. - Jeszcze to dokończymy.
Wcisnął mu podwójną stawkę w dłoń, ubrał się i bez pożegnania wyszedł na zewnątrz.
***
Stefan znalazł się na miejscu zbrodni w ciągu piętnastu minut. Dzielnica Czerwonych Latarnii była rozległa, lecz stanowiła ledwie jedną dziesiątą całej stolicy Królestwa Arborem. Insektor przez ułamek sekundy poczuł ukłucie wstydu, ponieważ został wezwany przez dyspozytorów, którzy wyczuli, że to właśnie on znajdował się najbliżej zdarzenia, lecz po chwili otrząsnął głowę, nie pozwalając by cokolwiek go rozpraszało. Teraz liczyła się tylko praca.
Zasalutował na powitanie dwóm podkomendnym pilnującym strefy. Jeden z nich założył na dłoń rękawicę pełną zębatek, które pod wpływem magii zaczęły napędzać się nawzajem, dając stuprocentową ochronę noszącemu. Mężczyzna sięgnął do generatora tworzącego barierę i stworzył wyrwę, która umożliwiła inspektorowi przedostanie się na miejsce tragedii.
CZYTASZ
Szary Egzekutor [ONE SHOT]
FantasyPrzez Dzielnicę Czerwonych Latarnii Królestwa Arborem przewija się fala brutalnych morderstw nieletnich prostytutek. Inspektor Stefan Varum musi uruchomić wszystkie swoje najlepsze kontakty, by dopaść mordercę, lecz ta sprawa zmieni go nieodwracalni...