|𝟏| 𝐄𝐱𝐜𝐮𝐬𝐞

408 19 51
                                    

---------------------------------------------------------

- Nigdzie nie idę.

Za 15 minut mam trening jednak nie mam ochoty tam iść. Nie tylko dlatego, że boli mnie głowa.

- Czemu? Coś się stało?

Głos Clay'a brzmiał raczej spokojnie. Przepraszam, Dream'a. Jego prawdziwe imię to Clay ale wszyscy z klubu mówią na niego Dream.

- Nie poprostu... Źle się czuje i tyle.

- George, o co chodzi? Od jakiegoś czasu w kółko wymyślasz wymówki żeby tylko nie iść na trening. Jutro mamy mecz, musimy trenować.

- O nic. Naprawdę, nie przejmuj się.

- Widzę przecież, że coś jest nie tak. Nie wiem, nie lubisz kogoś czy co?

Klub w którym jestem jest naprawdę spoko. Lubię wszystkich. Tylko kogoś może trochę za bardzo.

- Dream, wszystko jest okej. Poprostu głowa mnie boli i tyle.

- A nie chcesz później potrenować razem? Mogę nie iść teraz. Poczekam. Napisz tylko do mnie jak się lepiej poczujesz, ok?

- Dobrze.

- To pa.

Rozłączyłem się bez słowa. Znów mam motyle w brzuchu. On się o mnie... Martwi? Pewnie znowu mi się tylko wydaje. Ale perspektywa treningu tylko z nim wydaje się kusząca. Jeszcze nie czuję tego stresu który będzie mi towarzyszył gdy tylko go zobaczę. Ale jestem pewny, że szybko się pojawi.

---------------------------------------------------------

Po godzinie ból ustępuje i czuję się o wiele lepiej. Piszę do Dream'a i mówi mi abym przyszedł na boisko o 17.

Zbieram się z łóżka. Zakładam czarne szorty i niebieski oversizowy tshirt. Poprawiam włosy i smaruje usta malinową pomadką nawilżającą. Biorę swój plecak i wychodzę z domu.

Jest strasznie gorąco, jak to bywa w Orlando. Boisko znajduje się 5 minut drogi od mojego domu więc szybko tam docieram.

Widzę Dream'a siedzącego przy płocie z piłką do koszykówki w ręce. Grzebie coś w telefonie więc nie widzi mnie jeszcze. Wygląda cudownie jak zwykle. Włosy w kolorze ciemnego blondu, zielone oczy i subtelne usta które aż proszą się o pocałowanie.

Zbieram resztki swojej odwagi i podchodzę do niego.

- Cześć.

- O hej, jesteś już.

- Jesteś pewny, że chcesz ćwiczyć tylko ze mną? Myślę, że wolałbyś poćwiczyć z innymi, nie tylko ze mną.

- A kto tak powiedział?

Na jego buzi kreuje się nonszalacki uśmieszek. Jego oczy spoglądają na mnie i wyglądają cudownie w blasku letniego słońca.

- Nikt. Tak tylko mówię.

Wstaje i podaje mi piłkę.

- No dawaj. Spróbuj mnie pokonać.

Gramy tak przez jakieś 30 minut. Potem zauważam nadchodzące ciemne chmury.

- Dream, chyba będzie padać.

- E tam zaraz przejdzie. Graj dalej.

Po chwili zaczyna padać. Coraz mocniej i mocniej. Szybko uciekamy do składzika.

Jest tu niewiele miejsca. Wszędzie stoją regały a na podłodze walają się piłki.

- Ej... Zostawiłem moją torbę na dworze.

𝐂𝐥𝐮𝐛 𝐌𝐚𝐭𝐞 | 𝐃𝐍𝐅 𝐟𝐚𝐧𝐟𝐢𝐜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz