Rozdział 1

28 0 0
                                    


Nie byłeś moją jedyną miłością
Ale byłeś tą przy której
Wszystkie inne miłości
Stały się nieistotne


Sadie
- skręć w lewo - powiedziałam do Delilah która prowadziła mojego Mercedesa AMG GT.

Nie chciałam dziś prowadzić samochodu ponieważ byłam strasznie zmęczona po zajęciach na uczelni. Deliliah przyciszyła radio z którego leciała piosenka „My city" Kane Brown.

- dobrze się czujesz? - zapytała a ja nie za bardzo chciałam odpowiadać na to pytanie.

- średnio - odpowiedziałam przeczesując włosy ręką.

- znowu nie dał ci pospać, co? - widziałam ze się uśmiechnęła ale dalej patrzyła na drogę.

- daj kurwa spokój - wzięłam oddech i przewróciłam oczami.

Delilah nie ciągnęła dalej tematu, chyba zauważyła że nie mam ochoty gadać o tym dupku. Skręciła w prawo i zatrzymała się pod moim domem. Dom nie był duży, mieszkałam tam sama wiec nie potrzebowałam dużej przestrzeni. Miałam ogródek z pięknymi kwiatami, taras, dom był biały i nowoczesny. Wyszłyśmy z samochodu i odrazu skierowaliśmy się w stronę drzwi. Wyjęłam z kieszeni klucze, otworzyłam drzwi a następnie weszłyśmy do środka. W domu pachniało Wanilią ponieważ bardzo lubiłam ten zapach, Delilah chyba też bo nie narzekała gdy tylko otulał ją zapach wanilii.

- zjemy coś? - zapytałam wchodząc do kuchni i odstawiając torebkę na blacie. Kuchnia była mała ale bardzo ładna. Cały dom był utrzymany w tonach czarno- białych, dlatego kuchnia także pozostała w tych kolorach. Blat kuchenny byl postawiony po prawej stronie tak, by oddzielał salon od kuchni. Po lewej stronie znajdowała się kuchenka, piekarnik i lodówka do której Delilah już zmierzała. Otworzyła ją i popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.

- kurwa, przecież nic tu nie ma - odpowiedziała z głosem pełnym zażenowania.

- nie prawda - podeszłam do niej i popatrzyłam do lodówki. - mogę ci zaproponować... chleb z dżemem lub dżem z chlebem - popatrzyłam na nią i zaczęłam się śmiać.

- zamówimy pizzę zanim wyjdziemy - zaśmiała się i zamknęła lodówkę.

- czekaj, gdzie wyjdziemy? - zapytałam

- No jak to gdzie? Na imprezę - powiedziała to tak jakbym wiedziała ze gdziekolwiek dziś kurwa wychodzimy.

- na jaką imprezę?

- przecież Parker zaprosił nas dziś do siebie. Powiedział ze robi imprezę i fajnie by było gdybyśmy przyszły - wytłumaczyła a ja gapiłem sie na nią jak bym była głucha. - powiedziałam że przyjdziemy - ominęła mnie i nalała sobie szklankę wody.

- ja sie na nic nie zgadzałam - zaprzeczyłam

- oj No weź, wyjdziesz na nudziare jeśli tam nie pójdziesz. - próbowała mnie przekonać

- wiesz kim jest parker? - zapytałam

- No tak, naszym kolegą ze studiów. - odpowiedziała jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

Before the night is overOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz