Mała 11-stoletnia dziewczynka stała zestresowana w tłumie dzieci w jej wieku czekając na moment który
ukształtuje całe jej życie.- Atena Price. - Rozległ się donośny głos profesor McGonagall.
Athena przełknęła ślinę i niepewnie ruszyła w stronę stołu nauczycielskiego. Profesor założyła Tiarę Przydziału na jej głowie.
- Hmm... Ciekawe, bardzo ciekawe... Ambitna, ciekawska ale zarazem nieśmiała i cicha. Bardzo podobna sytuacja co z jednym chłopcem prawie 50 lat temu... Hmm.. Tak... To chyba będzie dobry wybór... Slytherin!
McGonagall zdjęła Tiarę. Już miała iść do stołu przeznaczonego dla jej domu, gdy poczuła na sobie intensywny wzrok. Odwróciła się i zobaczyła dwóch nauczycieli. Obaj szczupli. Jeden miał długie czarne włosy sięgające do ramion, również czarne oczy jak i ubiór. Drugi natomiast miał na głowie fioletowy turban przez co nie można było rozpoznać w jakim kolorze miał włosy. Posiadał też fioletowy płaszcz i niebieskie oczy. Nauczyciel w przeważającej ilości czarnego odwrócił wzrok gdy zauważył, że dziewczyna mu się przygląda. Drugi natomiast uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła ten uśmiech, po czym ruszyła w stronę uczniów swojego domu. Usiadła obok dziewczyny na oko w tym samym wieku, o prostych, średniej długości oraz brązowych włosach z twarzą przewodzącą na myśl mopsa.
- Cześć! Jestem Pansy Parkinson! - Powiedziała piskliwym głosikiem i wyciągnęła do niej rękę. Atena niezręczne ją uścisnęła.
- Atena Price.
Pansy uniosła brwi i zapytała:
- Po bogini?
Athena skinęła głową.
- Chociaż moi rodzice mają o mnie inne zdanie.
Pansy przekrzywiła głowę.
- To znaczy?
- Oddali mnie, a właściwie ojciec, bo matka umarła przy porodzie, do sierocińca.
Pansy spojrzała na nią ze współczuciem.
- Przykro mi.
Gdy skończyła się ceremonia przydziału, głos zabrał dyrektor szkoły, objaśniając panujące zasady i życząc udanego roku.
Kiedy Ateną miała się zbierać razem z innymi uczniami za prefekta do ich domu, znowu poczuła na sobie ten sam intensywny wzrok. Odwróciła się i ponownie zobaczyła nauczyciela w charakterystycznym turbanie, który się w nią wpatrywał.
--------
Atena siedziała w sali od eliksirów czekając na nauczyciela, jak się później dowiedziała profesora Severusa Snape'a. Podskoczyła gdy drzwi do sali gwałtownie się otworzyły i szybkim powiewając złowrogo szatą wszedł Snape.
- Nie będzie żadnego machania różdzkami ani głupich zaklęć w tej sali. Dlatego... Nie spodziewam się raczej, że wielu doceni, wielką naukę i prawdziwą sztukę jaką jest tworzenie mikstur. Jednakże, tych kilkunastu wybranych którzy posiadają predyspozycje, chętnie nauczę jak opanować umysł. Dowiedzieć się jak ujarzmić chwałę, a nawet położyć kres śmierci.
Przerwał gdy ujrzał, że chłopiec o rozczochranych czarnych włosach, głęboko zielonych oczach, z charakterystycznymi okrągłymi okularami, zwanym Harrym Potterem, pisał coś w zeszycie nie przejmując się tym co się dzieje na lekcji.
- Ktoś jednak, chyba przybył do Hogwartu posiadając wiedzę, tak wielką i czuje się na tyle pewny, że woli mnie nie słuchać! - Zakończył podniesionym głosem.
Kiedy Potter w dalszym ciągu nie zwracał na niego uwagi dziewczyna siedząca obok niego szturchnęła go łokciem.
- Pan Potter, nasza nowa wielką gwiazda. Proszę co otrzymamy jeśli dodam korzeń asfodelusa do nalewki z piołunu.
Atena podniosła rękę w tym samym momencie co wspomniana sąsiadka z ławki Pottera. Gdy była z profesorem Dumbledorem na zakupach kupiła najciekawszych książek z jednego przedmiotu. Czas przed pójściem do Hogwartu wykorzystała na ich czytanie i chyba najbardziej ją zainteresował własnie eliksiry i obrona przed czarną magią.
Nauczyciel zachowywał się jakby w ogóle nie zwracał uwagi na dwie dziewczyny, skupiając się wyłącznie na Harrym Potterze.
- Nie wie pan? No to inaczej. Gdzie będzie pan szukał jeśli każę znaleźć beozar.
Atena opuściła rękę wiedząc, że nie ma szans na odpowiedź.
Gdy Potter przemilczał te pytanie i następne, mówiąc tylko, że nie wie, wargi Snape'a wykrzywiły się w drwiącym uśmiechu.
- Szkoda. Najwyraźniej, sława to nie wszystko.
Pansy nachyliła się nad Ateną i wyszeptał pogardliwym tonem.
- Wybraniec....
Atena skinęła głową w pełni się z nią zgadzając. Z resztą nie wyobrażała sobie jak 11-sto latek mógł by pokonać potężnego czarnoksiężnika, jak i również tego jak Voldemort mógłby tak nagle zniknąć. Była przekonana, że gdzieś się tam ukrywa i czeka na właściwy moment by uderzyć z zaskoczenia.
~~~~~
Albus Dumbledore siedział zesztywniały, ochłaniając po pierwszym dniu w tym roku szkolnym. Myślał konkretnie o dwóch osobach. Atenie i Tomie. Miał wrażenie, że zemdleje jak ją pierwszy raz zobaczył. Bardzo dobrze znał te dwu-kolorowe oczy i krótkie białe włosy. Widział jedynie kilka wyjaśnień tej sytuacji, ale żadne mu się ani trochę nie spodobały. A jeśli chodzi o Toma to miał nadzieję, że nigdy się nie spotkają twarzą w twarz.
CZYTASZ
harry potter=nie wszystko jest takie na jakie się wydaje | Tom Riddle/Voldemort
FanfictionAtena Price jest czarownicą półkrwi wychowaną w sierocincu, porzucona przez swoich rodziców, nękana przez wychowanków. Dopiero wkraczająca w świat magii, odnajduje wsparcie ze strony nauczyciela obrony przed czarną magią.