Rozdział 2

754 25 9
                                    

Rano jak zawsze wstałam o 06:00.Dziś już się ogarnełam,nie chce mieć powtórki z wczoraj.Zeszłam na dół,i na moje szczęście nikogo tam nie było.Podeszłam do lodówki,zabrałam z niej awokado,które pokroiłam i nałożyłam na tosty.
Zjadłam śniadanie,i poszłam do pokoju po plecak,dziś miałam plan wyjechać wcześniej, ponieważ chcę zgłosić się na bal.
Z plecakiem w ręce podeszłam do wyspy kuchennej gdzie leżało 75 dolarów razem z karteczką na której napisano "pieniądze na bal :)". Wzięłam pieniądze i włożyłam je do plecaka.Ubrałam buty, zamknęłam dom,podeszłam do samochodu,plecak wylądował tam gdzie zawsze,czyli na miejsce pasażera,a ja weszłam na miejsce kierowcy.Odpaliłam samochód i pojechałam do szkoły.

                                  ***

Gdy byłam pod szkołą wysiadłam z samochodu i skierowałam się do do budynku.Mojej przyjaciółki jeszcze nie było bo dziś przyjechałam wcześniej.Więc tak jak zamierzałam poszłam do sekretariatu.Zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam.

-Dzień dobry,ja chciałabym się zapisać na bal-powiedziałam

-O!Cześć Victoria -powiedziała pani sekretarka którą bardzo lubiłam-już cię zapisuje-pani coś klikała w swoim komputerku po czym powiedziała-Victoria West,klasa trzecia,masz na składkę?-

-tak,tak już daje-tak jak powiedziałam tak zrobiłam

-okej,to wszystko, dokładniejsze informacje przyjdą ci na dzienniku-powiedziała biorąc ode mnie pieniądze

-Dowidzenia-powiedziałam na koniec i wyszłam z sekretariatu.Złapałam telefon i zaczełam pisać do Grety gdzie jest,gdzyż budynek szkolny był duży i znalezienie jednej osoby w wielkiej szkole było nie lada wyzwaniem.Idąc z głową w telefonie.Wpadłam na coś,a raczej na kogoś.Z rąk wypadł mi telefon,nie oglądając się na kogo wpadłam kucnełam żeby podnieść telefon i powiedziałam,dalej nie wiedząc do kogo mówie

-Jak łazisz?!-powiedziałam z irytacją

-Jak ja łaże?to ty chodzisz zapatrzona w telefonie księżniczko-Kurwa.Już wiedziałam na kogo wpadłam.A był nie kto inny jak Zane White,czyli człowiek którego nienawidzę,i za którym latają każde laski(oprócz mnie oczywiście).I czemu nazwał mnie księżniczką?Ja już mu dam wpierdol od księżniczki

-Chyba w twoich snach kolego,i jak ty mnie nazywasz?-prychnełam-to za tobą lata każda laska,to ty je pieprzysz,a następnego dnia nawet nie pamiętasz jak się nazywają.Kto tu jest księżniczką?-znowu prychnełam

-Oj księżniczko-westchnął Zane-złość piękności szkodzi.

-Spierdalaj księciu z wybujałym ego-prychełam i odeszłam.Nawet nie chciało mi się szukać przyjaciółki.Poprostu poszłam pod klasę.Siedziałam chwilę pod klasą aż w końcu pewna osoba do mnie podbiegła,Była to Greta.

-Boże kobieto po całej szkole cię szukałam,gdzie ty do jasnej cholery byłaś-powiedziała przyjaciółka.

-Spokojnie,musiałam coś załatwić-odpowiedziałam spokojnie.Chwile jeszcze pogadaliśmy aż zadzwonił dzwonek na lekcje.

                                  ***

-Chodź pokaże ci coś-powiedziałam do przyjaciółki wychodząć z klasy.Skierowałyśmy się do karteczki na korytarzu na której są napisani uczestnicy balu-przeczytaj-powiedziałam.Stałam czy Gre'cie gdy ona czytała listę uczestników,aż nagle piskneła i się do mnie przytuliła.

-O Boże będziesz na balu!-powiedziała z ekscytacją.Stałyśmy ekscytując się dobrą wiadomością aż tu nagle,przybyła zła wiadomość.Przybył Zane

-Co tutaj się dzieje-powiedział i przeczytał kartkę-O proszę nasza księżniczka idzie na bal,już myślałem że się nie zjawisz-powiedział ze swoim chamskim uśmiechem.

-no widzisz,a jednak.Tym razem to ja wyleje sok porzeczkowy na twój piękny garnitur-syknełam

-Oj księżniczko nie zapędzaj się-prychną i odszedł

-Co za idiota-powiedziałam-chodź idziemy na lunch-tak jak powiedziałam tak zrobiłyśmy.

                                   ***

Po lunchu zostały nam tylko 3 lekcje,które mineły całkiem spokojnie.Pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam przed szkolny budynek kierując się na parking.W czasie kiedy szłam na parking patrzyłam różne posty i relacje na Instagramie,będąc już prawie przy samochodzie wychyliłam się z pod telefonu,i ujrzałam coś czego bym się chyba nigdy nie spodziewała.Na moim samochodzie opierali się Max,Evan i Kai,czyli typowi szkolni chuligani ale także crush'owie prawie każdej laski w tej szkole,prawie każda laska ich kocha tylko wyczekują aż spojrzą na nie.

-O proszę kogo widzę,nasza idealna dziunia z dobrego domu-odezwał się Kai,a ja popatrzyłam się na nich pytającym wzrokiem.

-Czego chcecie-zapytałam się trochę pyskatym głosem.

-Co tak agresywnie,mamy sprawe-powiedział Max

-Dokładnie,potrzebujemy pieniędzy a ty je nam dasz-powiedział tym razem Evan

-Ale czemu ja mam wam dawać pieniądze?-

-Dziunia,bo ty je masz-

-po pierwsze nie nazywaj mnie tak,a po drugie co mi zrobicie jak ich wam nie dam?-

-Uwierz że dużo żeczy,na przykład takich jak te-Max podszedł do mnie po czym zaczą mnie obmacywać,ja na to drgnełam i poczułam strach,kiedy widział że się boje odpuścił-no właśnie,albo jak będziesz się wiercić to pobijemy cię do nie przytomności-

-ile?-zapytałam

-50 dolców co środę-

-co tak drogo?A co jeśli pójde z tym do dyra?hm?-zapytałam

-nie pyskuj,a jak do kogoś z tym pójdziesz to ucierpią na tym twoji bliscy,Gary,Isabella,Greta.Chyba byś tego nie chciała-posłał mi chytry uśmiech-co środa po szóstej lekcji za szkołą

Nic już nie powiedziałam,stałam tam jak wryta w ziemię przez dłuszszą chwilę,do puki nie zorientowałam się że już nikt nie opiera się na moim samochodzie.Więc wsiadłam do niego i pojechałam do domu,ciągle mysląc o tej sytuacji.Czemu ja?Czy oni chcą mnie zgwałcić?Co oni chcą mi zrobić?
Wiele takich pytań sobie zadawałam do puki nie podjechałam pod dom.Wysiadłam z samochodu i zobaczyłam TO.

~~~~~~

Witajcie kochani, przepraszam za brak rozdziałów ale jestem od dłuższego czasu w szpitalu i średnio mam siły na pisanie,ale mam nadzieję że rozdział wam się spodoba.
Chciałam wam jeszcze podziękować za miły odbiór mojej książki,i za wszystkie gwiazdki i wyświetlenia,naprawdę to wiele dla mnie znaczy❤️‍🩹.
Kocham was kochani i do zobaczenia<3333

Insufficient(ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz