1. Przysięgam, że poszłam tylko po zakupy

6 1 1
                                    

Chyba każdy zna to uczucie, kiedy widzi kogoś na środku ulicy, ta osoba mu macha i zapewnia cię że się znacie. Zaczynacie ze sobą rozmawiać, mówi że przecież się spotkaliście niedawno i musicie to powtórzyć. Takie "spotkamy się na kawie" Ale nigdy więcej się nie zobaczymy w rzeczywistości.

Każdy chyba zna to uczucie kiedy ta nieznajoma osoba jest tak absolutnie pewna, że się znacie, a wy jesteście pewni że nigdy w życiu jej nie widzieliście. To normalne, prawda? Każdemu musiało się to przydarzyć przynajmniej jeden raz.

- Wpadnę do ciebie, jak tylko skończę pracę i będę mieć czas, dobra? - zapytała mnie osoba, której przysięgam, nie mogłam sobie przypomnieć. Skąd ten człowiek mógł potencjalnie wiedzieć gdzie mieszkam?

- Jasne, jasne - odpowiedziałam miło, uśmiechając się do mężczyzny przede mną. Jakie są szanse, że mnie po prostu z kimś nie pomylił? Jakie są szanse, że naprawdę zna mój adres mieszkania? Praktycznie zerowe - Nie mogę się doczekać.

Mężczyzna złapał mnie za rękę i uścisnął trochę mocniej, jakby w obietnicy że przyjdzie, spojrzał głębiej w moje oczy, aż w końcu zostawił mnie na pastwę własnych przemyśleń. Każda myśl w mojej głowie brzmiała mniej więcej podobnie do siebie. "Co to za człowiek?" "Czego mógł chcieć?" "Może to mój stalker?" "Może ucieka przed kimś?" "Może to osoba chora psychicznie?" "Może to ARCHER Z HEARTLESS?" "Nusz kuchenny przecinek" "Może naprawdę się pomylił?" "Może był naćpany?".

Jasne, myśl o nieznajomym człowieku, który rozmawiał ze mną tak jakby mnie znał, jakbyśmy się już kiedyś spotkali, nie opuszczała mojej głowy, ale też nie zatrzymała mnie w mojej rutynie. Musiałam w końcu dojść do domu z zakupami, musiałam kontynuować swoje życie.

Nawet jeśli gość chodził mi po głowie bez przerwy. Może... Może nie każdy jednak miał takie przeżycie.

Weszłam do domu, przywitana małymi łapkami opartymi o moje kolana. Średniej wielkości pies rasy spaniel witał się ze mną, podskakując w miejscu i merdając radośnie ogonem na boki.

- Już jestem, już jestem - mówiłam do psa - Też tęskniłam gałka muszkatołowa.

- WABI SIĘ MAGGIE I DOSKONALE O TYM WIESZ - usłyszałam z salonu głos mojej ukochanej współlokatorki. Sasha podeszła do mnie, patrząc z góry na to jak staram się pogodzić zakupy z radosnym psem u moich nóg - Co kupiłaś? Kupiłaś chipsy? Masz coś dla mnie?

- A tak, mam coś dla ciebie - powiedziałam, wsadzając dłoń do jednej z toreb i wyjmując... Nic oprócz środkowego palca w stronę brunetki - Piękne, prawda?

- Przezabawne - odpowiedziała sarkastycznie, odsuwając moją dłoń na bok - Ale poważnie. Masz coś dla mnie?

- Skoro nie spodobał Ci się pierwszy prezent, to nie. Nie mam nic dla ciebie - zabrałam torby z ziemi, udając się do kuchni, aby rozładować zakupy. Pies o imieniu pieprz, musztarda, sól, gałka muszkatołowa, chilli con carne, curry, parmezan, złoty kurczak, ser w ziołach, kimchi, sos sojowy, pożeracz wszystkiego co się nie porusza, wasabi albo jak oryginalnie Maggie podążał cały czas za mną. Maggie. Tak.

Pies nazywa się Maggie tak jak ta przyprawa do zup, dlatego też nazywam ją każdą możliwą przyprawą jaką znam. Najzabawniejsze jest to, że na wszystkie reaguje, nawet jeśli pytam Sashy jaką zupkę chińską chciałaby dzisiaj zjeść. Mogę wypalić w środku nocy z kuchni "CHCESZ SER W ZIOŁACH CZY ZŁOTEGO KURCZAKA?", a ten mały, słodki pies przyleci z wielką pewnością, że o niej mowa. Urocze.

- Rozmawiałaś dzisiaj z ▌│█║▌║▌║? - zapytała brunetka, opierając się o blat i patrząc jak wyjmuje z siatek wszystko co nakupowałam.

Evelyn, Evelyn. Lekarze ją kochają Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz