Pierwszy dzień w akademii

12 2 0
                                    

Pierwszy dzień w akademii jest nudny bo zawsze na początku są omawiane rzeczy które odbędą się w tym roku szkolnym. Pokój który mamy jest nawet spoko. Śniadania jemy o 9, lunch mamy o 13, a kolację o 19. Po śniadaniu mieliśmy lekcję z zaklęć. Ta akademia bardzo przypomina mi Harrego Pottera.

Na lekcji zaklęć również była pogadanka jak zawsze na początku roku. Nie wiem czemu oni to robią. W trakcie lekcji Ben mnie zwolnił i powiedział, żebym poszedł do profesor Margaret. Cieszyłem się, że byłem zwolniony bo widać, że te lekcje będą nudne, a po drugie zastanawiało mnie czemu akurat ja.

Zapukałem do drzwi.

- Wejdź - krzyknęła profesor Margaret

- Dzień dobry -

- Usiądź sobie, masz pewnie wiele pytań -

- Mam tylko jedno -

- Jakie? -

-Co ja robię w tej akademii? - spytałem

- O tym właśnie chciałam z tobą porozmawiać, zanim przejdziemy do rozmowy to ja cię spytam jak na razie radzisz sobie? -

- dobrze - powiedziałem z zirytowanym głosem

- Widzę, że jesteś nie cierpliwy, jak wiesz twój dziadek William Taylor chodził do tej akademii. Był bardzo miły i uprzejmy. Kiedy już ukończył akademię to został dyrektorem. Przyznano mu nagrodę najlepszego dyrektora. Historia twojej rodziny jest ciekawa, nawet jest o tym książka. Znajduje się w bibliotece. Nazywa się "William i jego rodzina". Ben cię zaprowadzi jeśli chcesz. -

- Na razie nie potrzebuję, muszę już iść bo zaraz mam kolejną lekcję -

- Dobrze, do widzenia -

- Do widzenia - odpowiedziałem

Następna lekcją to były eliksiry. Tak wiem kolejna rzecz z Harrego Pottera. Dziwna ta szkoła, tak jakby podróbka Harrego Pottera ale z drugiej strony nie. Całą lekcje myślałem nad sensem pójścia do tej szkoły ale najwidoczniej dziadek chciał, żebym do niej chodził.

Na przerwie poszliśmy do biblioteki poszukać tej książki. Mama Emily też chodziła do tej szkoły. Książki w bibliotece nie było ale wypożyczyliśmy inne książki. Spytaliśmy się bibliotekarki pani Amber czemu nie ma książki okazało się, że jest tylko jedna książka i ktoś ją godzinę temu wypożyczył. Trochę to dziwne bo godzinę temu skończyłem rozmowę z profesor Margaret. Powiedziałem to Emily i Liamowi.

- To mogła być profesor Margaret - powiedział Liam

- Ale po co jej ta książka? - spytała Emily

- Na razie mało wiemy więc nic nie możemy zrobić ale faktycznie to może być ona - odparłem

Po następnej lekcji był obiad. Usiedliśmy wszyscy we trójkę przy stole. Dalej zastanawialiśmy się nad tą książką.

- Gdzie twoi rodzice Charlie? - spytała Emily

- Zostali w Chicago - odpowiedziałem

- Czemu? -

- Ja już mieszkam sam i nie potrzebuję opieki -

- eeee nie możesz mieszkać sam -

- mogę, rząd mi pozwolił, tak mi mama powiedziała -

- Sam za siebie możesz odpowiadać w wieku 16 lat a ty masz 15. Pełnoletność osiągasz jak masz 21 lat. To jest nie możliwe prawnie, że mieszkasz sam. -

- Nie znam się na prawie ale ja jakoś nie widzę problemu - odparłem

Nie wiem czemu Emily przyczepiła się do mojego mieszkania samemu. Może ma rację ale nie przeszkadza mi jak sam mieszkam.

Po obiedzie spacerowałem sobie na ogrodzie zamku. Przed akademią siedział taki niski i chudy chłopak który rozdawał gazety. Postanowiłem, że do niego zagadam.

- Hej! Co rozdajesz? - spytałem.

- Gazety. Trzymaj jedną. -

- Dzięki, tak w ogóle jestem Charlie a ty? -

- Jason. Lubię plotki i najnowsze informacje. Pracuję w gazecie. Słyszałeś o potworze który grasuje w okolicy? Cała szkoła o tym gada! -

- Nie słyszałem. Opowiesz mi o nim? -

- Zobacz na okładkę gazety -

- O MÓJ BOŻE Oby nie przyszedł do szkoły - patrzyłem zestresowany na kartkę papieru

- Noo ale nie musisz się martwić, nasza policja szuka tego potwora. Tylko, że nikt nie wie jak się ten potwór nazywa. Muszę już lecieć ale zostawiam ci kartkę żebyś mnie dodał na Facebooku. -

- Ok dzięki, paaa -

Pobiegłem do przyjaciół i powiedziałem im o spotkaniu z Jasonem i o potworze. Dałem im do przeczytania artykuł w gazecie.

- Dobrze, że go policja szuka - powiedział Liam

W tym momencie musieliśmy już iść na ostatnią lekcję.

Skończyliśmy lekcje i mogliśmy pójść do pokoju albo robić co chcemy. Oczywiście są zasady więc nie wszystko.

Poszliśmy do pokoju żeby chwilę odpocząć i potem poszliśmy do biblioteki czy jest ta książka. Okazało się, że ta książka cały czas jest wypożyczona.

- Ej sory, że nie o książce ale mi się wydaje, że znam tego potwora, to jest Hyde z tego serialu Wednesday - powiedział Liam

- Też tak mi się wydaje, a jak tobie się wydaje Charlie? Charlie?!! - krzyknęła Emily

- ooo tak tak też mi się tak wydaje - odpowiedziałem

- Co się z tobą dzieje?! -

- Nic. Jestem po prostu zamyślony i zmęczony - odparłem

Cały czas myślałem nad tą książką i jeszcze na dodatek ten potwór.

W drodze na kolację zwróciłem uwagę na obraz tego potwora.

- Ej patrzcie to ten Haid - powiedziałem patrząc się na obraz

- No wreszcie mnie słuchasz. Gratulacje. - powiedziała z irytacją Emily

- Przestańcie się kłócić jak stare małżeństwo, dopiero się wczoraj poznaliśmy a wy już się kłócicie - powiedział ze stanowczym głosem Liam

Na kolacji nie odzywaliśmy się do siebie. Na scenie która była w sali grała orkiestra i popularna piosenkarka wśród magicznego świata. Nie czuje się jakbym pasował do tego świata Magii.

Kiedy wróciliśmy do pokoju to spróbowałem się pogodzić z Emily.

- Ej wybacz mi plis - powiedziałem

- no ok ale słuchaj mnie kiedy coś mówię - powiedziała Emily

- dobra dobra, oglądamy coś? - spytałem

- Dobra -

- No spoko -

Dzień zakończyliśmy chyba z sukcesem ale na pewno z dwoma pytaniami. Czemu profesor Margaret wypożyczyła tę książkę? Czego chce ten potwór? Nie znam jeszcze odpowiedzi na te pytania ale poznam.

Tajemniczy ZamekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz