lezalam w swoim lozku i myslalam. odkad dumbledore nie zyl duzo myslalam. oczywiscie ze sie cieszylam z tego zwyciestwa mojego ojca. nie po to razem z draco i matheo tak sie staralismy nad naprawieniem szafki znikniec.
utrudnienie mial draco, bo to jemu przypadlo zabicie dyrektora. jak widac, nie podolal.
bylo mi go zal. kazdego dnia w szkole, widzialam jak walczyl. duzo razy mu pomagalam, podnosic sie z dna, na ktore opadal. wiele razy to mi wyplakiwal sie w ramuona.
byl moim przyjacielem. chodz w przeszlosci laczylo nas uczucie, teraz nie pozostalo z niego nic. nic, bo tak chcial moj ojciec. nie nic, bo to byla prawda. zdecydowanie nie byla.
po sytuacji w ministerstwie i schwytaniu lucjusza, moja relacja z blondynem drastycznie ucierpiala. jego ojciec trafil do azkabanu, a mojemu nie powiodlo zabicie sie harrego, czy dumbledora. byl naprawde mocno wkurwiony. na smierciozercow, ktorzy zostali schwytani i na cala rodzine malfoy. przez to, musialam oddalic sie od draco. i ja i matheo, ktory byl dobrym przyjacielem dracona.
na szostym roku zblizylam sie do notta. mojego ojcu to sie spodobalo, gdyz ojciec chlopaka, byl w kregu najbardziej zaufanych smierciozercow.
wczesniej byl tam takze lucjusz.
kiedy uciekl z azkabanu, dlugo zajal mu powrot na dawne miejsce, jednak w koncu odplacil za swoje przewinienia.
draco czekala jeszcze dluga kara.
wiedzialam ze proszenie ojca, nic nie wskora. dlatego tego nie robilam. ani ja, ani moj brat.
nott byl moim aktualnym chlopakiem. i chodz wiele razy zdradzilam go z draco, kochalam go. co z tego ze draco nadal tez? nikt nie musial o tym wiedziec.
sytuacja byla na tyle skomplikowana, ze sama czasem sie w tym gubilam. w hogwarcie kiedy zabroniono mi spotykania sie z draco, w sekrecie nadal z nim sypialam. jednak za dnia, ledwo co gadalismy. nikt nie mogl plotkowac na nasz temat. ojciec nie mogl wiedziec. kiedy zaczelam spotykac sie z nottem, nadal w nocy wymykalam sie do draco. kiedy oficjalnie zostalismy para, tez.
czasem mialam wyrzuty sumienia, jednak szybko o nich zapominalam. glownie wtedy, kiedy ladowalam w lozku notta.
w miare normalnie moglam rozmawiac w szkole z draco, dopiero kiedy dostal zadanie od czarnego pana. to ja u moj brat mielismy mu w nim pomagac. znow sie do siebie zblizylismy, na tyle, ze coraz czesciej bylo ukrywac swoje uczucia.
czesto udawalo nam sie zbywac matheo i sami szlismy do pokoju zyczen, w celu "naprawiania szafki znikniec", jednak robilismy tam o wiele ciekawsze rzeczy.
nikt oprocz draco nie wiedzial. i tak mialo pozostac.
jako potomkowie voldemorta, ja i mattheo przejelismy sporo jego umiejetnosci. w tym umiejetnosc poslugiwania sie jezykiem wezy oraz znakomita umietejnoscia leglimencji i oklumencji. w dodatku sami przez wiele lat ja cwiczylismy, przez co mielismy ja opanowana do perfekcji.
w oczach ojca musielismy byc perfekcyjni. bez rys i skaz. musielismy byc mu podporzadkowani i w pelni oddani. i tacy tez bylismy. nie przeszkadzalo nam to.
ojciec nas szanowal, a my jego. podobalo mu sie ze bylismy mu tacy oddani. traktowal nas wyzej, niz smierciozercow, przez co jeszcze bardziej chcielismy mu sie przypodobac.
jednak zadne nasze slowo, nie umialo zmienic jego decyzji. dlatego tez nie bylo nawet szans, aby wyprosic od niego ulaskawienie draco.
nie potym co dzialo sie w przeszlosci.