To jaTak tak tam w lustrze to niestety ja
Moja egzystencja wciąż trwa
Widok własnego odbicia
Jest jak wezwanie do bicia
To twarz osoby której nienawidzę
Utwierdzam się w tym ilekroć siebie widzę
Spojrzenie pustki i niepewności
Czy jestem godzien szczęścia i miłości?
Czy ktoś taki jak ja nie powinien być sam?
Albo z własnego egoizmu sobie to wmawiam
Brak przystosowania i ogłady
Rodzi tylko kolejne zwady
Gdyby w lustrze był kto inny
Sprawy potoczyłyby się jak powinny?
A może potoczyły doskonale
Tylko ja wciąż siebie nie chwale
Nienawiść nie do pozbycia
Już stałą częścią mojego życia
Zawsze będę uważał się za gorszego
Za tego co nie zasługuje na nic dobrego
Nikt nie zrozumie co czuje
Pewnie dlatego że sam tego nie pojmuje
Jestem w nienawiści i własnej osobie samotny
Jakiż ten los bywa psotny