Rozdział 4 Olivia

953 25 4
                                    

Pobudka po dosyć dobrej imprezie zawsze była ciężka. Czułam się źle. Nie wypiłam wczoraj zbyt dużo alkoholu, ale i tak odczuwałam dziś jego skutki. Zawsze tak miałam, podobnie jak ze snem po wypiciu. Nigdy nie mogłam spać długo. Potrzebowałam szybko coś zjeść i napić się kawy.

Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki telefon. Była dziesiąta. Z tego co pamiętam, do domu trafiliśmy prawie o drugiej w nocy. Powrót zajął nam dłużej niż zwykle, ale nie ma co się dziwić, skoro chłopcy strasznie się ociągali. Wypili więcej niż ja i Vero przez co chodzenie sprawiało im większą trudność. Dziewczyna obok mnie jeszcze spała więc wstałam tak żeby jej nie obudzić i przeszłam do salonu. Na kanapie dostrzegłam Leo, owiniętego w koc, który również jeszcze się nie obudził. Strasznie im zazdrościłam, że potrafili po imprezie bez problemu spać więcej niż siedem godzin. Chłopak musiał zrezygnować z wejścia na piętro i położył się tutaj.

Przeszłam do kuchni, sięgnęłam po kubek i podstawiłam go pod ekspres. Nastawiłam na kawę z mlekiem i czekałam aż się napełni. W między czasie zdecydowałam się, że zrobię sobie tosty. Zgarnęłam chleb tostowy, wyjęłam z lodówki ser oraz szynkę, złożyłam dwie kanapki i wrzuciłam je do tostera.

Po kilku minutach mój posiłek był gotowy. Umiejscowiłam się na krześle przy wyspie kuchennej, zaczęłam zajadać pyszne kanapki, a drugą ręką przeglądać social media.

- Dzień dobry – usłyszałam głos Leo, który siedział na kanapie.

- O wstałeś już. Szybko – odpowiedziałam mu.

- Usłyszałem cię już wcześniej, ale strasznie nie chciało mi się podnosić głowy, a teraz niestety jestem do tego zmuszony, bo się zaraz zleje.

- Mhm – mruknęłam w jego stronę.

Chłopak wstał i na chwiejnych nogach przeszedł do łazienki. Albo był jeszcze zaspany albo alkohol wypity wczoraj nadal go trzymał.

- Zrobisz mi? – Zapytał, gdy wrócił.

- Co?

- Tosty. Też bym zjadł.

- Rączki masz to możesz sobie sam zrobić.

- Ale ty kochana jesteś.

- Wiem – rzuciłam w jego stronę i cmoknęłam.

- Jak chcesz znowu dać mi buziaka, to wystarczy powiedzieć – zbliżył się do mnie i objął ramieniem.

- Zapomnij.

- Oj daj spokój Liv, nikt nie będzie widział.

- Żartujesz, prawda? – Odchyliłam głowę i spojrzałam na niego.

- Tak, spokojnie. Domyślam się, że wybrałaś mnie wczoraj tylko dlatego, że byłem najbezpieczniejszą opcją. – Leo się odsunął i nalał sobie wody do szklanki.

- Mam nadzieję, że nie jesteś o to zły.

- Nie. Jesteśmy przyjaciółmi, a w jakiś sposób ci tym pomogłem. Chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że jestem najbardziej atrakcyjny pośród nas i raczej Matta ani Conrada byś nie wybrała.

Uśmiechnęłam się pod nosem i pokiwałam głową na znak, że ma rację.

Chłopaki często w żartach się kłócili, który z nich jest najatrakcyjniejszy i na którego częściej lecą dziewczyny. Zazwyczaj to mi i Vero kazali wybierać i przeciągali nas na swoją stronę, a prawda była taka, że traktowaliśmy się jak rodzeństwo i całą trójkę postrzegałyśmy tak samo. Na pewno każdy z nich był na swój sposób czarujący i wszyscy mieli powodzenie u płci przeciwnej.

Wakacje w Malibu (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz