Rozdział 1.

10K 377 77
                                        

Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy zaczęłam drugi rok studiów. Kilka dni wcześniej rozpoczęłam poszukiwania pracy. Potrzebowałam jej jak powietrza. Niestety żadnej nie mogłam znaleźć. Dupowaci pracodawcy i zdzirowate szefowe oczekiwali doświadczenia od kogoś, kto ma zaledwie dwadzieścia jeden lat. Tylko skąd, tak młoda osoba ma je wziąć? Dobrą pracę, dzięki której można byłoby się utrzymywać i żyć na minimalnym poziomie, w tak dużym mieście, jak Nowy Jork, dostać można było po rodzinie, której nie miałam. System nawalał, a przez to moje życie kruszyło się z dnia na dzień, coraz bardziej...

Nie raz ani nie dwa słyszałam, jak mój dziesięć lat starszy brat narzekał swojemu przyjacielowi przez telefon, Linowi, że ma już tego wszystkiego dosyć. Doskonale go rozumiałam, bo ja również miałam tego życia po dziurki w nosie.

Od dziesięciu lat byliśmy tylko my – rodzeństwo. Matt i Olivia. Brat i siostra. Jaś i Małgosia, bo byliśmy biedni.

W tamtym momencie nawet nie było nas stać na kota. A gdyby jakiś się przyplątał, biedactwo głodowałoby czasami tak samo, jak nasza dwójka...

Moi rodzice zmarli w wypadku samochodowym, pozostawiając mnie, Matta i schorowanego dziadka. Rodzice kochali rock. I niestety, to właśnie podróż na jeden z letnich koncertów ich zabiła. A raczej tir, który zmiótł ich auto z drogi, jak piórko. Samochód rodziców był tak zmiażdżony, że ciężko było z niego cokolwiek wydobyć. Żeby tego wszystkiego było mało, tamtego roku, dziadek ze starości zakończył swój żywot na zimę.

Brat pracował jako ochroniarz, dla pewnej nowojorskiej, obrzydliwie bogatej rodziny. Wiele razy powtarzał mi, bym za wszelką cenę trzymała się od DeLuciano z daleka. Wiele razy też próbowałam się o nich czegoś dowiedzieć, bo przecież jedyne co zrobił, wydając ostrzeżenie, to podsycił moją ciekawość jeszcze bardziej.

Korzystając z umiejętności kumpla z podstawówki, Trucka, który jest genialnym informatykiem, a po nocach hakerem, opowiedział mi kilka ciekawych historii o tej rodzinie, które wygrzebał w sieci. Oczywiście, o ich ciemniejszej stronie.

Wcale nie zdziwiłam się, kiedy usłyszałam, że kolosalne kwoty na kontach tych ludzi, wiążą się z bronią, narkotykami i nielegalnym handlem. Ta rodzina była również właścicielem globalnej firmy zarządzającej aktywami i doradztwem finansowym. Ich spółka ma akcje, w każdej mniejszej od nich firmie. 

Ich majątek był gigantyczny. Nawet nie wiedziałam, że można posiadać takie kwoty na kontach bankowych. I w ogóle dysponować tak ogromną ilością kont.

Kilka dni po tym, jak Trucker ich sprawdził, ktoś z rodziny DeLuciano odwiedził chłopaka i w niezbyt miły sposób poinformował go, że nie życzą sobie, by szukać na ich temat jakichkolwiek informacji. Kumpel okazał się bardziej odważny, niż sądziłam. Nie wydał mnie. Gdyby to zrobił, mój brat straciłby pracę, a ja pozbyłabym się wszystkiego, co do tej pory miałam, a było tego tak naprawdę tyle, co nic. Mimo to, nie chciałam wylądować pod mostem.

Trzy tygodnie od incydentu obudziłam się wcześniej niż zwykle i beznamiętnie spoglądałam na kremowy sufit, z którego odpadały już kawałki farby i główkowałam o tym, co zrobić, bym mogła odciążyć, choć troszeczkę osobę, która mnie utrzymywała i harowała jak wół dla naszej dwójki.

Już miałam iść do kuchni, by zrobić sobie kawę, ale będąc jeszcze w swoim pokoju, sama ze swoimi myślami, usłyszałam z naszego malutkiego salonu Matta. Byłam pewna, że ma podniesiony głos.

Na paluszkach, jak mysz podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. Nie chciałam już na samym początku zostać przez niego zauważona.

– Daj spokój, Lin. Nikt tego nie sprawdzi. Przelej mi tyle, żebym mógł, chociaż młodej opłacić kolejny semestr. – Niski głos mojego brata rozszedł się po niewielkim pomieszczeniu.

Motyl | zakończona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz