1

6 1 1
                                    


Myślałam, że spalę się ze wstydu, gdy zobaczyłam go z tą wielką kolorową kartką. Brokatowy napis "Witaj Wiktorio" okraszony był naklejkami i narysowanymi flamastrami serduszkami. Mogłam się tego spodziewać, w końcu to Daniel. Powiedział, że to zrobi to zrobił. Wariat. Pokręciłam głową, cała czerwona na twarzy. Nie wiedziałam czy się śmiać czy zdenerwować. Nie mógł mnie odebrać normalnie, nie byłby sobą. Już odzwyczaiłam się od jego pozytywnego szaleństwa. To będzie ciekawy tydzień. Wzięłam torbę i wyszłam z pociągu. Chłopak rozglądać się, a gdy tylko mnie zobaczył zaczął żywo machać napisem. Zrobiłam mu na złość, przechodząc obok jakbym wcale go nie zauważyła.
- Nie jest aż taki brzydki, aby udawać, że nie istnieje - powiedział, równając krok.
- Napis, czy chłopka?
Prychnął.
- Oczywiście, że chłopak, napis jest cudny.
Zaśmiałam się, zatrzymując. Odstawiłam torbę i przytuliłam Daniela mocno.
- Stęskniłam się za tobą.
- Ja za tobą też - powiedział, obejmując mnie tak, aby nie pogiąć swojego ukochanego napisu nad którym pewnie spędził pół dnia, brudząc cały pokój brokatem. - Myślałem, że oszaleje przez to opóźnienie.
- Ty oszalejesz? To ja tkwiłam w tym pociągu ze słabym Internetem bez żadnego zajęcia.
- Zgadza się, ale wiesz jak trudno jest czekać?
- Mówisz?
- Jak zobaczysz z czym przez to musiałem poczekać to zrozumiesz - powiedział, odsuwając się ode mnie.
Nawet nie próbowałam zgadywać, co tym razem wymyślił. To mogło być wszystko, a na pewno nie to, czego bym się domyśliła. Zdziwił mnie nerwowy uśmiech, który pojawił się zamiast dumy na jego przystojnej twarzy, gdy podnosił moją torbę. Ruszył do wyjścia, a po jego chodzie widziałam, że się stresował. Nie był pewien, czy to z czym tak czekał mi się spodoba. Zobaczyć Daniela zestresowanego to nie lada zdarzenie. Zaczynałam się martwić, jednak nie pytałam. Nie odpowiedziałby.
- Julia już wydzwaniała - odezwał się, chcąc się skupić na czymś innym.
- Co jej powiedziałeś?
- Że przez opóźnienia kolei nie zdążymy wcisnąć kolacji z nimi do naszych planów - uśmiechnął się łobuzersko. - Żebyś słyszała jak mnie skrzyczała - zaśmiał się.
- Ale tak naprawdę idziemy na te kolację? - musiałam się upewnić. Istniała możliwość, iż jego niespodzianka by w tym przeszkadzała.
- Ta, idziemy, chyba, że...
- Idziemy.
Wzruszył ramionami, ale nadal się nie rozluźnił. Szedł szybciej niż zwykle, miałam wrażenie, że gdyby mnie nie było już by biegł do tego auta tak mu się spieszyło. W samym samochodzie nie widziałam niczego niezwykłego. W sumie to nie widziałam tam niczego. Co on wymyślił? Wsiedliśmy do środka, a torba razem z brokatowym napisem poszła do tyłu.
- Twój ojciec będzie zachwycony jak błyszczące zrobiło się jego auto - rzuciłam żartobliwie.
Machnął ręką. Bawił się kluczykami, nie wkładał ich do stacyjki. Spojrzał na mnie niepewnie.
- Tylko obiecaj mi, że się nie wystraszysz - powiedział poważnie.
- Za późno - odparłam szczerze.
Westchnął bezgłośnie.
- No cóż... W takim razie się nie obraź.
- Tyle mogę obiecać.
Wskazał ruchem brody na schowek.
- Otwórz.
Z obawą, ale zrobiłam, co prosił. W środku znalazłam małe pudełeczko w kształcie serca. Spojrzałam zdziwiona na Daniela, aby upewnić się, że to właśnie o to mu chodziło. Pokiwał głową zachęcająco.
- Zamierzasz się oświadczyć Beacie i chcesz, abym oceniła pierścionek? - zaśmiałam się sztucznie.
- Nie do końca...
Patrzyłam na niego przez chwilę, próbując ogarnąć, co mu się we łbie tym razem uroiło. Popędził mnie, abym otworzyła, więc tak zrobiłam. W środku naprawdę znajdował się pierścionek. Był prześliczny. Złoty z bladoróżowym kamieniem. Zupełnie nie pasował mi do stylu Beaty, ale mojego...
- Czy to jest to, co myślę? - zapytałam bardzo ostrożnie.
- Jeśli sądzisz, że chce ci się oświadczyć to po części tak.
- Jak to po części?
Dalej hałasował kluczami.
- Będziesz teraz szukać czegoś w mieście, ja chciałbym się wymieść od ojca, więc pomyślałem sobie, że może jeśli poudajemy zawiązek to namówię go, aby po prostu coś mi wynajął. Oboje byśmy zyskali.
- A po cholerę od razu zaręczyny? - podniosłam odrobinę głos.
Udawaliśmy już kiedyś parę przed jego ojcem, więc część o pozorowaniu tego nie dziwiła mnie jakoś mocno, ale ten pierścionek to już przegięcie. Nawet jak na niego.
- Bo inaczej Julia nie uwierzy, że to relacja na poważnie i jeszcze przekona ojca, aby z tym poczekał. Wiesz będzie mu ględzić "a co jeśli się rozstaną, mieszkając razem?" i tak dalej.
- Próbowałeś już?
Pokiwał niechętnie głową.
- Z Beatą?
Znów przytaknął.
- To czemu z nią się nie zaręczysz?
Skrzywił się, nie wiedziałam czy od samych słów czy mojego tonu.
- To by nie przeszło.
- Nie zgodziła się?
- Nawet nie pytałem - odparł szczerze.
Opadałam na siedzenie, patrząc z irytacją na Daniela. Chłopak znów uśmiechnął się nerwowo.
- Obiecałaś się nie obrażać - spróbował.
- Ja się nie obrażam, tylko złoszczę. - Przewrócił oczami. Mruknął coś pod nosem tak, że nie dosłyszałam. - Ale nie martw się, zaraz mi przejdzie, muszę tylko przetworzyć, że przyjaźnię się z idiotą.
- W liceum jakoś nie uważałaś, że to idiotyczne.
- Bo chodziło o udawanie pary, a nie narzeczeństwa to ogromna różnica. - Patrzył na mnie tak, że widziałam w jego oczach, iż wcale nie widzi różnicy. Nigdy nie rozumiał takich spraw i nie zanosiło się, aby zaczął je rozumieć. Robienie mu wyrzutów o to, że wpadł na ten debilny pomysł nie miało sensu. - Poza tym, co ja bym miała niby powiedzieć Juli jakby do nas przyszła, a ty byłbyś akurat w sypialni z jakąś dziewczyną?
Trochę się rozluźnił, najwyraźniej dostrzegając szansę na przekonanie mnie. Marzenia.
- Ej, szanujmy się, nie przyprowadzałbym nikogo jakbyś była w mieszkaniu.
- A jakby cię z kimś zobaczyła?
- To powiem, że cię zdradzam.
Zamrugałam aż.
- I to twoim zdaniem jest rozwiązanie?
- Tak, wtedy ze mną niby zerwiesz, ale powiemy, że jesteśmy na tyle dojrzali, iż do końca roku akademickiego damy radę mieszkać razem.
Oczywiście, że według niego to świetne wyjście.
- Ojciec na to pójdzie?
- Zachwycony nie będzie, ale wtedy mu przypomnę jak skończyło się jego drugie małżeństwo.
Z niedowierzania miałam ochotę walnąć się otwartą dłonią w czoło. Ten człowiek był niemożliwy. Spodziewałam się, że Daniel mnie czymś zaskoczy, ale nie tym. Pokręciłam głową, zamykając pudełko. Chciałam je schować z powrotem.
- Chociaż przymierz, powinien pasować - odezwał się nieśmiało.
- Skąd ta pewność?
- Powiem jak będziesz mniej wkurzona.
Bałam się pytać. Włożyłam pierścionek na palec i rzeczywiście pasował. Spojrzałam na Daniela wzrokiem, który żądał wyjaśnień w tej chwili. Chłopak przestał w końcu podrzucać kluczami. Zaczął je obracać w obu rękach.
-Pamiętasz jak kiedyś zgubiłaś u mnie ten swój pierścionek? - Pokiwałam głową. Sprzątaliśmy wtedy po jednej z domówek, którą urządziliśmy pod nieobecność jego ojca. - Znalazłem go na drugi dzień. Pamiętałem, że był na ciebie o dokładne rozmiar za duży, więc pojechałem do jubilera zapytać o koszt zmniejszenia. Chciałem ci zrobić taki prezent, wiedząc jak ci na nim zależy, ale usłyszałem, że nie dadzą rady tego zrobić bez zmieniania wzoru... To spytałem chociaż o to jaki to rozmiar i sobie zapisałem.
Cała złość ze mnie zeszła, gdy usłyszałam tę historię. Potrafił mnie zmiękczyć jak nikt inny. W takich momentach żałowałam, że byliśmy tylko przyjaciółmi. Daniel mógłby być najwspanialszym chłopakiem pod słońcem, gdyby tylko chciał. Problem w tym, że nie chciał. Spojrzałam jeszcze raz na pierścionek. Wyglądał prześlicznie, mogłabym się nim chwalić koleżanką i tym starym i przyszłym. Udawany związek na pewno przysporzyłoby mi mnóstwo atrakcji, w liceum mieliśmy z tego niezły ubaw. Teraz jednak byliśmy już dorośli, to nie czas na takie numery. Może przemyślałabym propozycje pozorowania zejścia się, ale zaręczyny to już za dużo. Zdjęłam uroczą biżuterię i odłożyłam do pudełka.
-Przemyśl to jeszcze - poprosił.
Pokiwałam głową, choć wcale nie zamierzałam nad niczym myśleć. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 05, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Powiem "Tak"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz