Myślę znowu zbyt wiele
Każdą sytuacje na czynniki pierwsze dziele
Jaki jestem dla kogoś
Jak bardzo przytłacza ich moich wad mnogość
Kiedy to wszystko ma znaczenie
A kiedy to nic nie znaczące pierdolenie
Tyle sytuacji tyle gestów
Mętlik do umysłu się wkrada znów
Frustracja i zrezygnowanie
Tak się kończy moje dywagowanie
Myślę myślę i myślę
Negatywy do swojego umysłu śle
Nadaje znaczenie błędnie
Nie raz mści się to na mnie bezwzględnie
Ile znaczę ile błędów popełniam
Swoje spojrzenie na siebie tylko tym dopełniam
Myśli się tłoczą a łzy płyną
Poczucia bezsilności nie zmyją
Nie uważam że jestem warty zachodu
Nie widzę sensownego by się ze mną użerać powodu
Ciągle myślę ciągle analizuje
Kiedyś od tego zwariuje
Czy jestem dobrym przyjacielem?
Czy kolejnym irytującym zjebem
Decyzje ile z nich to błąd?
Czuć ode mnie porażki swąd
Ile mój brak daje szczęścia?
Dlaczego tak ciasno mnie trzymają samotności objęcia
Ech to wszystko nie istotne
Całe te moje myśli markotne
Wszystko przemija i traci na znaczeniu
Przeminę i ja i zostanę zapomniany w oka mgnieniu