🐺| One Shot |🐺

4 0 0
                                    

Rzucam piłkę jak najdalej, a mój pies biegnie po nią z niewiarygodną prędkością, a gdy ją złapie, rozszarpuje w paszczy na tyle silnie, że ta prawie traci powietrze, ale na tyle słabo, że jednak tego powietrza nie wypuszcza.

  — Bernard, do mnie! — wołam, na co przyjaciel biegnie w moją stronę. Berni jest czarnym Wilczakiem Czechosłowackim, co nie jest zbyt częste w przypadku tej rasy psów. Ma białe oczy, które w ciemnościach świecą się na biało, a gdy się na nie swieci, tęczówki stają się czarne. Kiedyś kupiłem Berniemu białą oborzę, by było ją widać na jego czarnej sierści. Nosi ją do dziś.

Podbiega do mnie, a kiedy ja próbuję odzyskać piłeczkę, ten warczy zabawnie i ucieka. Wzdycham i wdaję się pogoń za psem.

Jest szybszy ode mnie, ale udaje mi się go przechytrzyć. Macha wesoło ogonem w te i wewte, broni swojej piłeczki do upadłego, jednak ja wygrywam i po raz kolejny rzucam przedmiot jak najdalej. Berni biegnie za nim zwiększajac stopniowo prędkość.

Jest jesień, pada deszcz, jednak Bernardowi to nie przeszkadza. Mnie również. Mam silną odporność, często się ruszam i dobrze się odżywiam. Bernardowi również daje najlepsza karmę. Czasami myślę, że przez te jedzenie jest taki silniejszy i szybszy, od pozostałych psów.

***

Biegnę szybko z Bernardem pod próg drzwi. Chowam się pod dachem, a mój pies otrzepuje się z wody. Uśmiecham się pod nosem i szybko od kluczam wejście do domu.

Zanim zamknę drzwi, spoglądam jeszcze na ulicę, upewniając się czy nie ma nic w pobliżu. Gdy najwidoczniej nic w krzakach się nie chowa, zamykam drzwi i za kluczam od środka.

Bernard już pobiegł na górę do mojego pokoju. Ja idę do kuchni i wyciągam popcorn, na wieczór filmowy. Warto podkreślić fakt, że dziś jest sobota, czyli dzień w którym wieczorem zasiadam na kanapę i puszczam horror. Berni niestety nie przepada za horrorami, więc zawsze w soboty idzie na górę do mojego pokoju by tam zasnąć w spokoju. Obejrzałem już wszystkie części „Krzyku", „Tego", oraz „Zakonnicy". Dzisiaj oglądam „Amerykańskiego wilkołaka w Londynie".

Kiedy sięgam po pilot, pył spada z sufitu. Salon jest pod moim pokojem, a w moim pokoju usadowił się Berni. Trochę się niepokoję, ale stwierdzam, że to nic takiego. Często tak się dzieje ale finalnie nie ma to żadnego zakończenia. Spoglądam jeszcze w górę, by potem włączyć telewizor. Jednak zamiast włączyć wybrany film, ustawiam na wiadomości.

„Wielki wilk w Nowym Jorku.

Zwierzę, albo raczej bestia, grasuje teraz w pobliżu Central Parku. Zabił już ponad 100 osób, najczęściej ludzi z psami, czy innymi zwierzętami. Kiedy jednak już doszło do zabójstwa, nie umiemy określić położenia zwierzęcia. Prosimy mieszkańców o zachowanie spokoju, jak i zarówno ostrożności oraz prosimy o jak najwcześniejsze wychodzenie z psem wieczorem."

Ekran na telewizorze zrobił się czarny. To ja go wyłączyłem. Ale tylko dlatego, że do moich uszu dobiegł dziwny dźwięk z góry. I znowu. I znowu. Przypominało to dudnienie i zarazem rozpryski. Moje serce zaczyna bić szybciej. Zaczynam się bać. Biorę nóż z kuchni i powoli idę w kierunku schodów, by następnie się ma nie wspiąć. Kiedy jestem już na górze, słyszę piszczenie. I już wiem.

Powoli otwieram drzwi od pokoju a nóż mam skryty za plecami. W szparze widzę czerwoną kałużę pod moim łóżkiem. Otwieram szerzej drzwi. W środku zastaje Bernarda.
Żywego.
Jednak ma krew na nodze.

Wilk - one shotWhere stories live. Discover now