Tucząca sobota

480 6 2
                                    

Pamiętam tę pamiętną sobotę, gdy obudziłam się po ciężkim tygodniu w pracy. Przywitały mnie wdzierające przez okno promienie słońca, które otuliły ciepełkiem moją okrągłą buzię. W łóżku byłam sama, spojrzałam na zegarek i zdałam sobie sprawę, że jest trochę późno. Było już po dziesiątej. Kiedy zaczęłam się gramolić, żeby się zabrać za cotygodniowe obowiązki, usłyszałam głos mojego mężczyzny. Powiedział, że mam nie ruszać się z łóżka i zaczekać. Uznałam, że właściwie nieszczególnie chce mi się ubierać, więc posłusznie rozłożyłam się wygodnie w łóżku i ucięłam sobie drzemkę.

Obudził mnie dźwięk wtaczanego do pokoju wózka, który sprawił, że na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Starałam się nieco ukryć entuzjazm, żeby nie okazywać od razu mojej radości z tego, co miało nastąpić. Poczułam smakowity zapach, który natychmiast zaczął rozpalać mój apetyt. Jacob podszedł do łóżka, chwycił mnie za brzuch i zaczął nim delikatnie potrząsać.

- Grubasku, dzisiaj sprawimy, że ten brzuszek będzie pełny, od Twojej pobudki do późnego wieczora, kiedy zaśniesz - oznajmił pełnym troski głosem.

Skinęłam głową, nie zdradzając wszystkich myśli, które przypłynęły mi natychmiast do głowy. Podniosłam się nieco na łóżku, a moim oczom ukazał się widok, który zaskoczył nawet takiego obżartucha jak ja. Stos naleśników polanych syropem, spora ilość bekonu, mój ulubiony deser banana split, duży dzbanek soku i shake w szklaneczce.

Spojrzałam tylko pytającym wzrokiem, a Jacob natychmiast zaczął ustawiać przede mną całe to jedzenie.

- Kotku, tego jest tak dużo... - przełknęłam głośno ślinę, mój organizm od razu rozochocił się na te pyszności.

- Dla mojego grubaska wszystko. Nie chcemy przecież, żeby brzuszek zmalał - odparł, wskazując na moją opasłą oponę.

No i miał rację, zawsze uwielbiałam to, jak zmieniło się mojego ciało. Kiedy poznaliśmy się i byłam dopiero na początku swojej zawodowej kariery, byłam nieco okrąglejsza, ale po pięciu latach zmieniłam się całkowicie. Mój brzuch zaczął przykuwać uwagę swoją wielkością. Wszyscy zauważyli, że w ciągu ostatnich lat tyłam regularnie, aż moja waga pokazała pięćdziesiąt kilo więcej. To właśnie Jacob tak bardzo rozpalił we mnie zamiłowanie do objadania się i celebrowanie tej chwili... i jeszcze jego dotyk - był tak pasjonujący, kiedy zatapiał się w moim tłuszczyku. Było w tym coś uzależniającego.

Nie namyślając się dłużej, zaczęłam od pierwszych kęsów naleśników. Były przepyszne, więc przyspieszyłam. Żeby nie zajmować moich rąk, Jacob podawał mi raz po raz kawałki bekonu, gładząc mój napełniający się brzuszek drugą dłonią. Och... było mi tak przyjemnie. Na początku, kiedy wtoczył całe te jedzenie do pokoju wydawało mi się, że nie dam rady pochłonąć tych wszystkich kalorii, ale kiedy dobiłam do ostatniego naleśnika, a bekon i sok zniknęły, zrozumiałam, że właściwie... mam ochotę na więcej. Jacob powtarzał tylko, jaka jestem piękna i jak seksownie wyglądam w łóżku, pałaszując wszystkie te dobroci, a ja rozpływałam się w rozkoszy. Kiedy skończyłam naleśniki, chciałam na chwilę odsapnąć.

- Ale kotku, ten deser nie może się przecież zmarnować... do tego Twój ulubiony czekoladowy shake. Na pewno dasz się namówić.

- Ale jestem taka pełna, spójrz! - wskazałam palcem na mój brzuszek, który wydawał się być jeszcze większy niż zawsze - był tak pełny i okrągły.

Jacob zaczął go delikatnie całować mrucząc pod nosem, że będę jeszcze seksowniejsza, jak uda mi się zjeść wszystko do końca. To wystarczyło - z westchnieniem pełności zaczęłam dobierać się do deseru i ciągnąć gęsty shake przez słomkę. Jacob zaczął mnie intensywniej masować, żeby wszystko zmieściło się w moim brzuszku, a ja czułam pulsujące ciepło między nogami... to było takie podniecające. Kęs za kęsem obawiałam się, że nie dam rady. Ale czym bliżej byłam końca, tym większą czułam motywację, żeby pochłonąć jeszcze więcej.

Tucząca sobotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz