Rozdział 1 - Jak znika Cayden Chase?

19 3 1
                                    

Nikki Weiss z pełnym skupieniem przelała część zawartości fiolki do wysokiej butelki. Zaczęła podgrzewać na niedużym ogniu płyn pozostały w naczyniu, do czasu aż zaczął bulgotać. Wtedy uchwyciła delikatnie szyjkę fiolki w szczypce i odłożyła na bok, obserwując, jak płyn zmieniał swój kolor z zielonego na różowy. Zadowolona dziewczyna wylała ciecz na tackę o wysokich ściankach i pozostawiła ją do stwardnienia. Ściągnęła okulary, nasuwając je na włosy o jasnozielonym kolorze, komponującym się z kitlem, który miała na sobie. Ściągnęła rękawiczki i rzuciła je na stolik przy drzwiach, po czym wyszła ze swojego laboratorium. Znajdowała się teraz w zadbanym białym korytarzu, ciągnącym się przez kilkanaście metrów. Po chwili namysłu weszła do pomieszczenia naprzeciwko, gdzie stało kilkanaście białych foteli i niski stół. Przodem do drzwi siedziała Carly Todd, zwana przez gang Mgły lady. Tradycyjnie, po jej prawej stronie miała swoje miejsce Catalina Skinner. Nikki zajęła miejsce obok niej, siadając naprzeciwko swego brata, Connera. Po jego lewej siedział Jamie Trevino, jak w obrazek wpatrzony w Carly, natomiast po prawej znajdowało się puste miejsce.

- Skały wiedzą już o lodach Russel – mruknął cicho Conner, wyginając nienaturalnie palce.

Lady skinęła głową, zachęcając do kontynuowania wypowiedzi.

- Na razie nas nie podejrzewają – ciągnął. - Chcą tylko sprawdzić przepis, bo nie są pewni, czy to na pewno lody są źródłem „choroby".

- Wyjaśnijcie mi, dlaczego w ogóle zajmujemy się tymi lodami? – Jamie uniósł brew, nadal będąc sceptyczny w stosunku do tego zadania.

- Przykaz z góry – mruknęła Catalina, a Carly niechętnie skinęła głową.

Nikki słuchała rozmowy jednym uchem. W między czasie rozważała, dlaczego gang Mgły jest zależny od gangu Niagary, należącego do ojca Carly. Jego wysoka pozycja zapewniała im luksusy już jako paczce lady. Nikki nie rozumiała, dlaczego Raul Todd wciągnął w te sprawy swoją córkę. Być może uważał, że podążając jego śladami będzie bezpieczniejsza? Gang Kolorado, od którego młodocianą odnogą były Skały, był największym przeciwnikiem Niagary. Nikki lekko pokręciła głową i wróciła myślami do rozmowy.

- Jak ci idzie tworzenie nowej dawki, Nikki? – zapytała Carly, taksując ją niebieskimi oczami.

- Już prawie skończyłam– zapewniła zielonowłosa. – Musi stężeć, a potem skruszę ją i będzie gotowa.

Lady skinęła głową i przypomniała swoim podwładnym o zachowaniu ostrożności. Spotkanie dobiegło końca, więc Nikki jeszcze raz zajrzała do swojego laboratorium, by sprawdzić stan mikstury. Z żalem ściągnęła swój ukochany kitel i zeszła do podziemnego garażu, gdzie czekał na nią jej brat. Dziewczyna wsiadła do granatowego lamborghini i zapięła pasy, po czym wbiła wzrok w drogę. Jechali ciemnym korytarzem, w którym jedyne oświetlenie zapewniały światła samochodu. W środku panowała nieprzyjemna cisza, zakłócana jedynie przez włączoną klimatyzację. Rodzeństwo nie potrafiło złapać wspólnego języka – ich rozmowy były niemalże wyłącznie kłótniami. Nie chcąc się ciągle przekomarzać, milczeli więc jak zaklęci, każde podirytowane ciszą. W końcu wyjechali z tunelu, wjeżdżając na parking galerii, jak zwykle zatłoczony. Conner na chwilę zatrzymał się na jednym z miejsc, by po chwili najzwyczajniej w świecie ruszyć w stronę domu. Dzięki temu tunelowi, Skały nie były w stanie wyśledzić ich kryjówki, choć bogaty budynek bynajmniej nie wtapiał się w tłum. Jego parter przeznaczono na muzeum, a piętra – na mieszkanie właściciela, którym był Raul Todd. Najwyższe, trzecie piętro należało w całości do Carly, więc to tam zorganizowano siedzibę Mgły. Jedynie najlepsi z najlepszych byli w stanie niezauważenie dostać się do środka, nie posiadając specjalnej karty. Ponad to, maszyna przy wejściu skanowała siatkówkę oka i odcisk palca. Nikki nie mogła pojąć, jakim cudem można by tam wejść. A jednak udało się to jednej osobie.

- Cayden Chase – mruknęła, nie zdając sobie z tego sprawy.

- Co z nim? – spytał Conner, przywracając ją na ziemię.

- Zastanawiam się, jakim cudem był w stanie złamać zabezpieczenia – wyjaśniła, spoglądając na brata.

- Pewnie wie to tylko on. – Wzruszył ramionami. – Mi nie udało się tego odkryć, choć, zapewniam cię, próbowałem tego dokonać z milion razy.

- Po co? – zdziwiła się. – Przecież masz dostęp do siedziby.

- Prosiłem Carly, żeby co jakiś czas mi go niespodziewanie odbierała – powiedział po chwili. – Chciałem sprawdzić, jakim cudem on się tam dostaje.

- Dla Cataliny mógłby przeniknąć przez ściany – burknęła dziewczyna, przenosząc wzrok na ulicę.

- Zazdrosna jesteś? – spytał ze śmiechem Conner.

- Nie, oczywiście, że nie – natychmiast zaprzeczyła. – Tylko... zastanawiam się, jakim cudem on potrafi się pojawić w każdym miejscu, gdzie ona jest.

- Może kiedyś wszczepił jej lokalizator? – Chłopak zmarszczył brwi.

- Ja? – Usłyszeli z tyłu. – Nie, to nie w moim stylu. Ale Niagara powinna coś wiedzieć.

Natychmiast odwrócili się, dostrzegając chłopaka siedzącego na tylnym siedzeniu.

- Conner, patrz na drogę; ja chcę jeszcze pożyć – Chase upomniał kierowcę. – Nikki, ukręcisz sobie kark. Wracając do tematu: Niagara was załatwiła już na starcie. W razie gdybyście się zbuntowali, uśpili was i wszczepili odpowiednie chipy, żeby mieć nad wami kontrolę.

- Skąd to wiesz? – Conner zacisnął palce na kierownicy.

- Skały nie są takie głupie – odparł, wzruszając ramionami. – Młodszy brat przywódcy Fred Montoya włamał się do systemu. Był na waszym tropie, ale pomylił się trochę, więc dalej jesteście ukryci. A to przecież nic trudnego poprawić lekko stworzony przez kogoś innego kod, prawda?

- Skąd wiedziałeś, gdzie szukać Skał? – Nikki spojrzała na niego podejrzliwie.

- Błagam cię, Nikki, to dziecinnie proste. – Roześmiał się Cayden. – Wystarczy spojrzeć, gdzie lata największa szkolna psychopatka.

- Lou Sanford, druga klasa liceum, przyjaźni się z tą Skylar Robbins – wyjaśnił siostrze Conner. – Ta ze sztyletami we włosach.

- Czym?! – Nikki podskoczyła na siedzeniu.

- Nie mów, że nie zauważyłaś. – Spojrzał na nią pobłażliwie. – A tak w ogóle, to co robisz w moim aucie, Chase?

Jednak nikt mu nie odpowiedział. Gdy Nikki odwróciła się, zauważyła, że chłopak zniknął tak nagle jak się pojawił.

- To przerażające... - jęknęła.

- Muszę, po prostu muszę odkryć, jak on to robi. – Conner pochylił się lekko nad kierownicą.

- Powodzenia – mruknęła. – Słuchaj, a jeśli on rzeczywiście potrafi się teleportować?

- Magia nie istnieje, dziecko. – Poklepał ją po ramieniu. – To nie jest możliwe.

- A gdyby powstało urządzenie do teleportacji? – Napaliła się. – Wtedy mógłby bez problemu znikać i pojawiać się, gdziekolwiek zechce.

- Dobra, teraz pozostaje tylko jedno pytanie. – Conner spojrzał na nią. – Gdzie szukać takiego urządzenia?

- Skały nie są głupie – zacytowała, a jej brat uśmiechnął się szeroko. – Widzę, że masz już plan na weekend, braciszku.

Lodziarnia Panny RusselOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz