Płacze gdy dzień się kończy
Znowu po moich policzkach płyną łzy
Płacze myśląc jak zawsze zbyt wiele
Wszystko na czynniki pierwsze dziele
Płacze czując się samotnie
Gdy czuje się okropnie
Płacze obserwując cudze szczęcie
Widząc jak mnie omija radości objęcie
Płacze uznając swoje łzy za żałosne
Innym mówiąc że to zdrowe i nie powód do wstydu takie już sprzeczności me
Płacze patrząc na swoje szanse
Jak tu nie czuć się fatalnie
Płacze z uśmiechem że komuś się udaje
Nawet gdy moje serce się kraje
Płacze mając już dosyć
Jakby łzy miały cały smutek zmyć
Płacze udręczony swoją osobą
Będącą wad zbyt wielu wypadkową
Płacze powtarzając nie istotne
Te emocje są i tak ulotne
Płacze będąc zostawianym
Co jest faktem przewidywalnym
Płacze analizując jak inni mnie postrzegają
Jak jedni mówiąc źle mają racje a inni mówiąc dobrze się z prawdą mijają
Płacze i płacze bez powodu
Widząc w odbiciu tylko mnóstwo zawodu