-

88 8 13
                                    

Słońce powoli zachodziło czyniąc odcień na niebie bardziej różowym. Chmury, choć nie było ich wiele dodawały pewnego rodzaju uroku całemu widokowi. Chłopak o ciemnych, lekko przydługawych włosach patrzył w góre rozmyślając nad najróżniejszymi rzeczami, i tymi dobymi, i tymi złymi. Chociaż życie przysporzyło mu ostatnio dużo problemów i miał aż nadto powodów, by go nienawidzić, to wciąż były chwile, takie jak ta, przy których uśmiechał sie do samego siebie.

Choć sam w duchu przyznał, że wolałby, gdyby ten krzywy grymas na jego twarzy gościł z dedykacją, to nigdy owego czynu nie wykonał, ponieważ nie miał dla kogo. Jedyną osobę, którą w swoim życiu pokochał stracił dawno temu.

Z resztą czy on sam nie jest wystarczający?

Przez chwilę miał całkiem dobry humor, dopuki nie przypomniał sobie, że musi iść jutro pracować za marne pieniądze.
Cóż, lepsze to niż żadne, za coś się przecież musi utrzymać.

Westchnął cicho, po czym wstał ze swojego ulubionego balkonowego krzesła i wszedł do wewnątrz mieszkania. Panował tam bałagan, ale chłopaka mało co to obchodziło. Już miał podejść do stołu i zabrać się za rozwiązywanie jakiejś nudnej krzyżówki, gdy nagle dzwonek do drzwi niespodziewanie zabrzęczał.

Jeongin wstał zastanawiając się kto i czego może od niego chcieć o tej porze.
Gdy otworzył drzwi jego oczy rozszeżyły się a usta lekko rozwarły.

- Dawno się nie widzieliśmy co? - zapytał brązowo włosy chłopak stojący w wejściu.

Yang mu nie odpowiedział. Chciał, ale nie potrafił. Nie mógł uwierzyć, że osoba stojąca w drzwiach to naprawdę on - Kim Seungmin.

Nie, musial sie upewnić.

Niepewnie wyciągnął dłoń w stronę chłopaka i delikatnie dotknął tego policzka przejeżdżając powoli ręką w góre, do samej lini włosów.

Brązowo włosy zaśmiał się cicho łapiąc rekę drugiego i ściągając ją na dół.

- Jestem prawdziwy

- C-co robiłeś przez tak długi czas? - wydukał w końcu Jeongin - Gdzie byłeś? Czemu tak nagle zostawiłeś mnie wtedy bez żadnych wyjaśnień? - nawet nie zarejerstrował momentu w którym łzy spłynęły po jego policzkach. Nie bardzo pojmował to co się właściewie stało.

Seungmin nic nie odpowiedział tylko przyciagnął to siebie Yanga zamykając go w szczelnym uścisku.

- Wszystko Ci opowiem, tylko daj mi wjeść - powiedział po chwili.

Wtedy gospodarz przypomniał sobie, że ma wszędzie syf. Gwałtownie zatrzasnął drzwi przed nosem drugiego rzucając ciche "zaczekaj" i w panice zaczął ogarniać mieszkanie.

Chłopak jednak go nie posłuchał i wszedł cicho się śmiejąc.

- Moze bym Ci trochę pomógł co?

Jeongin był zbyt roztargniony żeby odpowiedzieć, dlatego Kim po prostu zabrał się za sptrątanie.

Cieszył się, że widzi Jeongina całego i zdrowego. Cieszył się, że ten zrobił nie mu żadnej wielkiej dramy, mimo iż jeszcze mogło to nastąpić. Cieszył się, że ten wciąż tu jest, wciąż tu mieszka.

W mieszkaniu panował naprawdę wielki syf, ale nie dlatego, że gospodarz nie mial czasu sprzątać, bo jakimś wielce zapracowanym człowiekiem nie był, ale po prostu nie bardzo mu się chciało. Zwłaszcza, ze zazwyczaj nikt go nie odwiedzał, a jemu samemu szczerze powiedziawszy wisiało w jakich warunkach żyje.

Mimo wszystko po około godzinie sprzątania mieszkanie było ogarnięte, a chłopacy dumni z siebie opadli na kanapę.

Nastała dość niezręczna cicha, żaden z nich nie wiedział co ma powiedzieć. W końcu Jeongin wbił w Kima przenikliwy wzrok na co ten poczuł się jeszcze bardziej nie swojo niż przed tem.

OUR SAFE PLACE; seunginOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz