Następny dzień...
Poniedziałek oznaczał powrót do pracy, wstałam wcześnie, Jamesa już nie było, zazwyczaj wychodził wcześniej ode mnie. Tym razem bardzo mi to pasowało, ponieważ nadal nie rozmawialiśmy i wolałam dalej go unikać.
Poprzedniego wieczoru otrzymałam mailem akta nowej sprawy, którą mi powierzono. Nie była ona prosta, ponieważ miałam bronić mężczyznę, który został oskarżony o gwałt. Co było najgorsze... Oskarżała go jego własna żona, a on przystawał przy swojej niewinności. Mimo wszystko postanowiłam poświecić tej sprawie 100% mojego doświadczenia i wiedzy, aby znowu wygrać.
O godzinie 9:30 byłam już w drodze na spotkanie z moim klientem. Niestety, był on w areszcie, do rozstrzygnięcia rozprawy. Nie lubiłam jeździć na rozmowy w tamto miejsce, w murach więzienia czułam się przegrana i bez możliwości.
Weszłam do środka, oczywiście zostałam sprawdzona, według tamtejszych procedur. Było to dla mnie śmieszne, ponieważ znali mnie już tam od dawna. Pracownicy robili co musieli, a ja musiałam to jakoś przetrwać.
Zostałam poprowadzona do pokoju przesłuchań, weszłam do środka, pod obstawą policjanta, który przeszedł do pokoju obok, aby obserwować nas z boku.
Przy stoliku siedział mój klient, ręce miał splecione na blacie, zakute w kajdanki, które pobłyskiwały w tym kiepskim oświetleniu. Dodatkowo kajdanki były przytwierdzone do stołu, który również był umocowany na stałe do podłogi, co uniemożliwiało mojemu klientowi ruch.Podeszłam bliżej i poczułam na ciele dreszcz, wygląd mężczyzny mnie zaskoczył.
Dobrze zbudowany, mocne rysy twarzy z lekkim zarostem, ciemne włosy, idealnie przystrzyżone, na prawej ręce tatuaż ciągnący się od nadgarstka, przez umięśniony biceps i kończące się na ramieniu, lekko zawadzając o szyje. Gdy podniósł swoj wzrok, kolejny dreszcz przeleciał mi po kręgosłupie. Oczy niebieskie niczym niebo w pogodny dzień, przy ciemnej oprawie długich rzęs i gęstych brwi wyglądały magicznie. Mimo mroźnego koloru oczu, z jego spojrzenia bił jakiś rodzaj ciepła, empatii, jednak gdy na mnie spojrzał lekko zmarszczył brwi. Wydawało się, że nie zrobiłam na nim takiego wrażenia, jak on na mnie, ale nie przejmowałam się tym, ponieważ przyszłam tam w innym celu.- Dzień dobry, nazywam się Rosalie White, jestem adwokatem i zajmę się Pana sprawą. - przywitałam się i usiadłam naprzeciw wraz z moimi dokumentami.
- Naprawdę nie mieli nikogo bardziej doświadczonego? Nie zamawiałem adwokata z urzędu tylko płace za wszystko z własnej kieszeni, a oni mi przysłali studentkę. - nie brzmiało to jak przyjazne powitanie, drwina w głosie mężczyzny przeszyła mnie na wskroś. Ironiczny uśmieszek pojawił się na chwilę i znikł zamieniając się w prostą linie. Klient nie należał do cierpliwych i z gniewnym grymasem czekał na moją odpowiedź.
- Nie jestem pracownikiem z urzędu, ani studentką. Mam duże doświadczenie i jestem tutaj, żeby Panu pomóc, ponieważ jak Pan to podkreślił, zapłacił Pan za to z własnej kieszeni. Dlatego przejdźmy do rzeczy. - tym razem to ja posłałam mu ironiczny uśmieszek i spojrzałam w papiery, aby zacząć ustalać o co w tym wszystkim chodzi i co ma do powiedzenia mój klient.
Mężczyzna zmarszczył brwi, był zdziwiony, ale starał się tego nie okazać. Nie odezwał się, patrzył tylko i po dłuższej chwili zadał niespodziewane pytanie.
- Ile masz lat Pani Adwokat? - zdębiałam. Spodziewałam się wielu innych pytań, ale nie tego. Postanowiłam odpowiedzieć, żeby jak najszybciej przejść do sprawy, wiedziałam że takie zachowanie jest prowokacją, ale nie miałam zamiaru zagłębiać się w głupie gadki.
- W maju skończę 34 lata. - kolejne zdziwienie mężczyzny, tym razem widoczne i nie ukrywane.
- Proszę pozwolić, że teraz ja zadam Panu kilka pytań. - dodałam a ledwo widoczny, zadziorny uśmieszek przebłysnął przez minę mojego klienta, który tylko kiwną głową, na znak zgody. Na dokumentach znalazłam dane klienta, więc wiedziałam jak się do niego zwracać.- Panie Collins, został Pan oskarżony o gwałt, na Pani Joanne Collins, proszę dokładnie opowiedzieć co stało się w nocy z 22 na 23 marca?
- Byłem w barze, piłem. - klient nie był zadowolony z tego pytania, ale chyba jeszcze bardziej nie był zadowolony ze swojej odpowiedzi.
- A gdzie w tym czasie była Pani Collins? Czy cała noc był Pan w tym barze? Ktoś Pana widział?
- Byłem sam, nie pamiętam czy całą noc tam byłem, ale wiem, że w tym czasie, gdy ja piłem, to moja żonka bzykała się z kochankiem w naszym domu. - mroźne spojrzenie skierowane na mnie, sprawiło, że poczułam miliony sopli wbijających się w moje ciało.
- Czy ma Pan świadków, na Pańską obecność w barze, albo czy ktoś mógłby zaświadczyć, że widział Pańską żonę z kochankiem? - kolejne pytania i kolejne złowrogie spojrzenie.
- Nie, ale są nagrania. - odpowiedział, ale wyraz jego twarzy nie zmienił się, ani na moment.
- Jakie nagrania? Czy są dołączone do sprawy? - zapytałam zdumiona, przez sytuacje z moim mężem, nie prześledziłam starannie akt i myślałam, że umknęły mi takie ważne dowody.
- Nie ma, moja ex raczej nie udostępni swojej sekstaśmy, ale bar był monitorowany, więc może mają nagranie z tamtego dnia. - widać było, że Pan Collins rozszyfrował mój brak przygotowania do sprawy, było mi wstyd.
- Możemy wnieść wniosek do sądu, o udostępnienie nagrań z pańskiego domu jako dowód w sprawie. A ja postaram się załatwić nagranie z baru. - wzrok mężczyzny złagodniał.
- Niech Pani wnosi, załatwia, robi co należy. Najważniejsze, żeby Pani udowodniła, że ta dziwka mnie wrabia. Nie tknąłem tej szmaty, od czasu rozwodu i nie pozwolę, żeby zabrała mi to, na co tak ciężko pracowałem. - jego pieści na stole zacisnęły się do maksimum. Był zły, ale czułam, że jest niewinny, jednak musiałam to udowodnić.
- Koniec wizyty. - nagle do pokoju wszedł policjant. Nasz czas się skończył, wiedziałam, że będę musiała tam jeszcze wrócić. Niestety nie dowiedziałam się od klienta nic szczególnego.
- Zajmę się wszystkim Panie Collins, gdy uda mi się coś ustalić to wrócę, chyba że przypomni sobie Pan coś ważnego to proszę mnie wezwać. - oznajmiłam z delikatnym uśmiechem.
- Mam na imię Matthew, ale mów mi Matt, będę na Ciebie czekał. Do zobaczenia Rose. - jego słowa mnie zadziwiły, cała naszą rozmowę był chłodny i nie zbyt miły. Teraz, gdy musiałam wyjść, wyskoczył z takim tekstem, jakbyśmy się bardzo polubili, ale on nadal był dla mnie tylko klientem.
- Do widzenia Panie Collins - odpowiedziałam i najszybciej jak potrafiłam, udałam się w stronę drzwi. Za swoimi plecami usłyszałam jeszcze jedno zdanie.
- Uparta Pani White. - nie zareagowałam, wyszłam, ale na mojej twarzy mimowolnie pojawił się lekki uśmiech. Nie mogłam pozwolić, aby klient go zobaczył, nie mogłam dać mu tej satysfakcji.
Wsiadając do samochodu, cały czas miałam w głowie głos Matthew Collinsa, nie mogłam wyzbyć się z głowy jego głosu i spojrzenia. Elektryzował mnie, a ja nie zamierzałam się mu poddać, był dla mnie obcy, na dodatek możliwe, że był gwałcicielem, krzywdził kobiety. A ja nie mogłam przestać o nim myśleć.
Głupia Rosalie... przecież to twój klient.

CZYTASZ
Mój klient
RomanceRosalie jest adwokatem, jej specjalnością są rozwody, ale gdy zaczyna sprawę mężczyzny, który został oskarżony o gwałt na żonie, jej życie zmienia się o 360 stopni.