1

49 1 0
                                    

Kelly

- Możesz w końcu coś zrobić i się do czegoś przydać?!

Wyatt krzyczy tak głośno że słyszy go chyba cała kamienica a moje łzy spływają co raz szybciej po twarzy. Jestem wdzięczna że Noah jest w szkole. Miesiąc temu dopiero ją zaczął i jest z tego powodu bardzo szczęśliwy. Ostatnie czego chce to żeby widział jak jego mama płacze.

- Mówiłam Ci Wyatt, że szukam pracy cały czas, a kiedy jestem w domu to sprzątam, gotuje i zajmuje się Noahem, robie wszystko żeby wynagrodzić ten brak pracy. Wysłałam CV do wielu firm i byłam na rozmowie kwalifikacyjnej. Powinni się odezwać w tym tygodniu.

- Ty chyba żartujesz? Odkąd nie masz pracy nic nie robisz. Siedzisz na dupie całymi dniami, obiady są niesmaczne a Ty sama wyglądasz jak milion nieszczęść! Ile razy mam Ci mówić żebyś poszła na pierdoloną siłownie?! Nawet wstyd się z Tobą pokazać.

Auć. Wyatt wie gdzie uderzyć. Całe życie walczyłam z samoakceptacją, mimo że zawsze powtarzano mi że jestem piękna i szczupła. W ciągu ostatniego roku zrzuciłam kilka kilo i mam małą niedowagę ale dla Wyatta to i tak za dużo. Kiedy patrzę na siebie zdaje sobie sprawę, że może mieć racje. Nie jestem już atrakcyjną kobietą, codziennie Wyatt wymienia mi co powinnam w sobie zmienić. Czuje się jak najgorszy śmieć. Zaczynam szlochać. Nigdy nie jestem wystarczająca. Przestałam go kochać dawno temu gdybym tylko mogła uciekałabym gdzie pieprz rośnie, ale Wyatt jest prawnikiem a jego wpływy są ogromne, zagroził mi że jeśli będę chciała się rozstać nigdy już nie zobaczę Noaha.

- Co tak zamilkłaś? Wiesz że mam racje prawda?!

Chwyta mnie z całej siły za ramie, aż krzywię się z bólu ale nic nie mówię, to pogorszy całą sytuację.
Kiedy już myśle że odpuści czuje cios w brzuch po którym aż krzyczę z bólu a za chwile kolejny. Mogłam się spodziewać że nie odpuści. On nigdy nie odpuszcza. Ból promieniuje po całym ciele. Od stóp aż do ramion, czuje jakbym miała zwymiotować lub zemdleć. Boże niech ten koszmar się skończy. Wyatt łapie mnie za szczękę i mówi:

- Żebym Ci musiał to robić ostatni raz, sama się prosisz o to. Ogarnij się to nie będzie problemu.

Puszcza mnie i odchodzi a ja upadam na ziemie. Dziś boli bardziej niż zwykle. Łzy lecą z bólu i poczucia upokorzenia. Muszę się ogarnąć bo za godzinę muszę wyjść z domu po Noaha. Staram się oddychać co przychodzi z trudem bo żebra bolą mnie niesamowicie. Nie mam pojęcia ile mija czasu ale wiem że muszę wstać. Pierwsze co robie to idę nalać sobie wody i wypijam wszystko na raz. Słyszę jak w salonie chodzi telewizor. Dupek pobił mnie i poszedł doglądać telewizje. Kelly bądź silna, dla Noaha. Te słowa powtarzam sobie codziennie. Potrzebuje przypominać sobie jak mam sobie poradzić.
Moje myśli przerywa dzwonek telefonu. Nie znam tego numera, może to ze szkoły, może chodzi o Noaha? Na tą myśl od razu odbieram i słyszę kobiecy głos.

- Witam, z tej strony Jennifer Davies aktualna asystentka Pana Christiana Hall'a czy dodzwoniłam się do Kelly Johnson?

Dokładnie ją pamiętam. Miła rudowłosa kobieta koło 40. To między innymi z nią rozmawiałam na rozmowie kwalifikacyjnej.

- Witam, tak.

- Chciałam Pani przekazać, że po ustaleniu z zespołem i po namyśle chcemy dać Pani szanse pracy w naszym zespole jako druga asystentka Pana Hall'a. Mogłaby Pani zacząć od poniedziałku od godziny 8:00. Wypełnimy wszystkie formalności i pozna Pani w końcu też Pana prezesa. Czy to Pani odpowiada?

Matko nie wierze w to co słyszę. W końcu się udało? Jak to możliwe? Na rozmowie było tyle osób że nawet nie dawałam sobie najmniejszych szans że mi się uda. A jednak.

her hopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz