"?¿?¿?"

10 2 0
                                    

Pov. Cellbit
Obudził mnie dźwięk otwierających sie drzwi. Do mojego biura wszedła pani policjantka. Szczerze? Nigdy jej nie lubiłem. Jest tylko z wyglądu ładna, a roboty wogóle nie robi. Wstałem z krzesła I szybkim ruchem ręki poprawiłem swoje ciemno brązowe włosy.
-Coś się stało?- Zapytałem a ta podeszła do mnie bliżej i rzuciła papiery na moje biurko.

-Tutaj masz wszystkie rzeczy do ogarnięcia.-

Ta bez słowa opuściła moje biuro a ja wziąłem pierwsza lepsza kartkę. Pierwsze co rzuciło mi się w oko to imię I nazwisko tej osoby. Rafael Lange.... odrazu zacząłem się cofać do tyłu a karta zaczęła spadać na ziemie. Spadała tak wolno jakby wszytsko było w slow mode. Wspomnienia były w mojej głowie.... znałem go. Jak nie miałem znać swoją starą osobę? Nie nazywam się Cellbit... tak naprawdę mam na imię Rafael. Albo może... to jest mowa o kimś innym? Ale.... nawet nazwisko się zgadza. Podszedłem nie pewnie do kartki I wziąłem ja. Zacząłem szybko czytać I z tego co przeczytałam to jestem poszukiwany. Od jebanych 10 lat już jestem i mam to jakoś w dupie. Ułożyłem sobie lepsze życie! Mam żonę i dziecko o imieniu Richarlyson. Żyć nie umierać w sumie. Wziąłem te papiery i Włożyłem do jakieś szafki. Zajmę się tym później. Jak narazie mam ważniejsze rzeczy do roboty. Kiedy Usiadłem do biurka spojrzałem na małe zdjęcie które leżało w ramce na moim biurku. Była tam moja przepiękna żona jak i mój synek. Często się zastanawiam jak to możliwe że jest czarnoskóry... przecież ja i Emily mamy jasna skórę, a może mnie zdradzała? Jak myślę coraz bardziej o tym to sam zaczynam wątpić w naszą miłość. Znając życie jak wrócę do domu to zaczne słyszeć jakie to mój synek histori nie ma. Wiem dobrze że większość jest wymyślone ale dla jego zdrowia nic mu nie mówię. Sama moja żona często daję mi milion buziaków jakby nie widziała mnie przez lata. Dzisiaj jest dzień gdzie znowu przyjeżdżam do domu. Gdzie mieszkam? Moje biuro to mój drugi dom. Wypiłem do końca kawę którą miałem na biurku. Dzisiejszy dzień mógł być lepszy ale także gorszy. Schowałem cenne rzeczy do szafki na klucz I zamknąłem wszystko. Poprawiłem leciutko swój krawat i wziąłem swój zeszyt, także wziąłem klucze do biura. Wszystko ładne zamknąłem i szedłem na parking gdzie stał moje czerwone jak krew bmw. Wszedłem do auta i odpaliłem. Ruszyłem do domu.... Moje myśli zaczęły brać nademna kontrolę lecz nadal próbowałem się najbardziej skupić na drodze. Ostatnio mam sprawę pewnego mordercy. Niby zabijał dla kogoś ale jednak nie? Dziwna sprawa... I to bardzo. Ale takie lubię najbardziej! Nic o nim prawie nie wiemy... prawie. Zauważyłem że jakiś dzieciak wbiegnął mi na drogę. Zacząłem szybko chamować.... Nie zdążyłem.... krew była na głównej szybie. Moje serce zaczęło walić bardzo mocno. Ścisnąłem ręce bardziej na kierownicy. Po chwili jednak wróciłem myślalmi do prawdziwego życia. Wyszedłem z auta I podbiegłem do dzieciaka. Miał on całą rozwalona głowę a jego czarne jak tusz włosy pokryły się kolorem czerwieni. Moje ręce się trzęsły.... wziąłem dziecko na ręce I popatrzyłem czy oddychał... zero oddechu. Szybko złapałem za telefon I zadzwoniłem na pogotowie. Zauważyłem jakiegoś chłopaka maks 19 lat? Coś okolice tego. Podbiegł do mnie I spojrzał na dziecko które trzymałem. Jego oczy się zaszkliły.
-b-bobby...- Chłopak powiedział a jego głos bardzo się łamał. Widziałem że próbuje wstrzymać łzy. Szybko zabrał odemnie dzieciaka i przytulił go mocno. Po jego policzków pojedyncze łzy poleciały mu. -t-t-to był- Zanim mogłem dokończyć chłopak mi przerwał.

-Morderca! Jak mogłeś zabić moje dziecko!-

Poczucie winy zaczęło na mnie bić.... ale to on przecież wybiegł na ulice... Ja zrobiłem to co mogłem. Usłyszałem syreny karetki a po chwili zabrali dzieciaka.... chłopak był załamany a w dłoni trzymał wstążką jaka miał Bobby na głowie. -przykro mi..- Powiedziałem cicho a chłopak mnie walnął w twarz. Szczerze? Nie bolało. -Uspokój sie- powiedziałem tym razem bez emocji. Ten atakował mnie nonstop a ja szybkim ruchem zrobiłem ze chłopak leżał na ziemi. -nie ruszaj sie- powiedziałem cicho i trzymałem jego rękę tak że jak się ruszy to mu ją złamie. -Uspokój się, złość nic nie daje w tej sytuacji- Powiedziałem spokojnie do chłopaka.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 20 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

-¿The truth?- | Cellbit x RoierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz