– Najmocniej przepraszam za siostrę, panie DeLuciano. – Matt obniżył lekko głowę, w formie przeprosin.
Zdałam sobie sprawę o kolejnej gafie, którą kilka razy już popełniłam. Zapomniałam zwracać się do Rocco per pan. Dziwił mnie jednak fakt, że nie zostałam przez niego upomniana wcześniej. Rocco przytaknął lekko na słowa brata, wyminął nas na schodach, a następnie rzucił mi krótkie spojrzenie. Nie było ono z tych złośliwych. Było raczej jednym z tych czarujących, hipnotyzujących, onieśmielających i dających znak czegoś, co dopiero się zaczyna.
– Do auta, Liv.
Matthew wysyczał przez zęby, bo zapewne nie chciał na mnie nakrzyczeć przy pracownikach. Odwróciłam swój wzrok od DeLuciano i ruszyłam do czarnego pojazdu. Usiadłam na miejscu pasażera, a Matt pospiesznie zajął miejsce tuż obok mnie.
– Nie wierzę, kurwa mać!
– Nic nie zrobiłam – szepnęłam, ale on to usłyszał i zamiast odpowiedzieć, ruszył spod willi z piskiem opon i milczał.
Jak tylko znaleźliśmy się poza bramą wjazdową, Matt postanowił przemówić ponownie.
– Wylecisz stąd szybciej, niż myślałem. – Gwałtownie wyjechał na główną ulicę. – I bardzo dobrze.
– Nic nie zrobiłam...
– Nikt, odkąd tutaj pracuję, nie odważył się przejść przez główne drzwi, Liv. Aż do dziś – powiedział z wyrzutem.
– Dlaczego nie można wychodzić przez te drzwi? Rocco… – Natychmiast się poprawiłam. – Pan DeLuciano nawet tego nie skomentował.
– Tak było od zawsze. Zakaz, to zakaz!
– Jesteś jakiś dziwny, Matt. Czego się boisz? Wylecę, to wylecę. Ciężko zapamiętać tyle rzeczy, zwłaszcza że mam jeszcze na głowie uczelnię. – Wypuściłam powietrze i westchnęłam.
– Miałaś nie zwracać na siebie uwagi, a robisz to cały czas – warknął.
Nie poznawałam własnego brata.
– Nie moja wina, że się potknęłam, obiłam kolana, zaatakował mnie pies i zapomniałam wyjść bocznym wyjściem, do cholery! – krzyknęłam, nie wytrzymując tego całego napięcia.
– Potknęłaś się? – Zerknął na mnie na ułamek sekundy. Miał zmarszczone brwi. – Temida? Zawsze mówiłem, że trzeba było już sukę dawno uśpić.
– To znaczy… Nie zaatakowała – wyjaśniłam. Spotkałam ją. Wystraszyłam się. Ona pewnie też... – zaczęłam bronić psa, nie wiedząc, dlaczego nagle było mi jej szkoda.
Bałam się jej, a mimo to, dziwne uczucie pojawiło się we mnie, kiedy mój brat stwierdził, że jej żywot powinien się zakończyć.
– Nie ważne – odchrząknął. – DeLuciano przy tym był?
– Tak.
– I pozwolił ci, przez to, wyjść głównym wyjściem?
Matt nieco się uspokoił.
– Tak – skłamałam.
– Dlaczego? Myślisz, że zrobiło mu się ciebie żal?
– A skąd mam wiedzieć? Zacząłeś do mnie wydzwaniać i powiedział, żebym już poszła i wskazał na drzwi wyjściowe. Te główne – brnęłam w kłamstwo.
– Czyli wcale nie jest tak źle – powiedział do siebie.
– Przecież mówiłam, że nic nie zrobiłam.

CZYTASZ
Motyl | zakończona
RomanceOlivia Roy zostaje pod opieką starszego brata, kiedy jej rodzice giną w wypadku samochodowym. Kiedy dorasta, jest zmuszona zacząć pracę w domu jednej z nowojorskich rodzin. Pieniądze na kontach członków rodziny DeLuciano, nie pochodzą tylko z legaln...