Rozdział 2

114 9 1
                                    

Sigma pov:

Droga do szpitala nie zajęła mi dużo czasu, po parunastu minutach byłem już na miejscu.
Udałem się do szpitala głównym wejściem, potem kierując się do recepcji.
-Przepraszam, w jakiej sali leży Dazai Osamu?- spytałem kobiety, która stała na recepcji.
Kobieta przywitała się i szybko znalazła w komputerze w jakiej sali Dazai się znajduje.
-Sala 409 na czwartym piętrze.- powiedziała kobieta uśmiechając się miło.
Odwzajemniłem delikatnie uśmiech, chociaż dziś nie miałem zbytnio humoru.
-Dziękuje.- odpowiedziałem kierując się do windy.
W windzie nacisnąłem przycisk, na którym było napisane 4. Jechałem chwile a w windzie rozbrzmiewała cicha i spokojna muzyczka.
Kiedy winda się już zatrzymała, wyszedłem z niej szukając sali 409. Po krótkim poszukiwaniu stałem pod salą której szukałem. Delikatnie się zawahałem, ale do niej wszedłem.

Dazai pov:

Po zakończeniu rozmowy z Sigmą stwierdziłem, że mi się nudzi. W celu zabicia czasu oczekując na chłopaka, zacząłem grać w Tetris'a. Ogółem to szło mi całkiem nieźle, jednak do czasu. Gdy doszedłem do poziomu 253 zaczął się nie mały problem. Gdy po raz kolejny nie udało mi się przejść poziomu i zacząłem wyklinać grę, usłyszałem kroki. Niby kroki jak kroki, ale to nie mogła być żadna pielęgniarka ani lekarz. Przez te dwa tygodnie tutaj nauczyłem się rozpoznawać ich kroki, więc byłem pewien, że to żadne z nich. Ciekawe kto to - pomyślałem. Nagle kroki ucichły, a gdy zdałem sobie sprawę, że ustały one pod moimi drzwiami, spojrzałem się w ich stronę. Wtedy drzwi się otworzyły, a w nich zobaczyłem Sigmę.

Sigma pov:

Kiedy wszedłem do pomieszczenia, Dazai na mnie spojrzał jakby dokładnie wiedział że to ja teraz przyjdę. Rozejrzałem się nieśmiało po pokoju szpitalnym i zbliżyłem do łóżka na którym leżał.

-Cześć.- powiedziałem delikatnie się uśmiechając do szatyna.

Przez te dwa tygodnie nie widziałem się z Dazaiem, więc w sumie fajnie było go w końcu zobaczyć.

-Dostałeś już wypis?- spytałem.

Było mi trochę żal Osamu, bo to on najbardziej ucierpiał wychodząc z więzienia, a mi się praktycznie nic nie stało.
Można by powiedzieć że jest w takim stanie, ponieważ chciał mnie uratować. I mu się udało.

Dazai pov:

-Cześć - usłyszałem cichy głos chłopaka wchodzącego do sali. Cały czas mu się przyglądałem. Cieszyłem się, że nic mu się nie stało. Wtedy usłyszałem pytanie:

-Dostałeś już wypis?

-Cześć, jeszcze nie - odpowiedziałem dosyć szybko.

Zastanawiałem się o czym chłopak tak rozmyślał. Jeśli myślał, że tego nie zobaczę to był w błędzie. Postanowiłem więc spytać:

-O czym tak myślisz?

Sigma pov:

Dazai chyba zawyżył że myślałem o nim bo postanowił spytać.

-O niczym ważnym.- odpowiedziałem równie szybko, żeby szatyn przypadkiem czegoś nie podejrzewał.

Osamu jeszcze nie dostał wypisu, dlatego będę chyba musiał trochę z nim tutaj zostać. Chociaż wolałbym już jechać do domu, niż spędzać czas w szpitalu.

Zauważyłem że Dazai miał dużo więcej bandaży, niż wtedy w więzieniu. Teraz faktycznie można by powiedzieć że wyglądał jak mumia. Jednak mówiąc szczerze, pare razie zastanawiałem się dlaczego faktycznie nosi te bandaże. Jednak nie mam takiej odwagi aby go o to spytać.

Dazai pov:

Usłyszałem odpowiedź, która niespecjalnie mnie zadowoliła. Widziałem, że myślał o czymś ważnym ale skoro nie chce mówić, to nie zamierzam go do tego zmuszać. Gdy spojrzałem na chłopaka, zauważyłem że patrzy na mnie, a dokładniej na moje bandaże. Teraz faktycznie było ich więcej niż w więzieniu, ale jakoś nie przejmowałem się tym. Gdy w dalszym ciągu czułem na sobie wzrok Sigmy, zapytałem:

-Interesują cię moje bandaże, co?

Sigma pov:

Skąd on to do cholery..?! Ten człowiek mnie przeraża, odrazu wie o czym myśle. Czy on czyta mi w myślach? Moje źrenice rozszerzyły się ze zdziwienia. Jak on to...?

-Tak, naprawdę aż tak to widać?- odpowiedziałem zgodnie z prawdą, bo nie było sensu abym teraz kłamał gdy ten wie dokładnie o co mi chodzi.

Odwróciłem delikatnie wzrok, aby dalej nie patrzeć na niego i rownież na jego bandaże. Wcale nie miałem zamiaru teraz pytać dlaczego je nosi, bo pewnie i tak by mi nie odpowiedział. Dlatego postanowiłem szybko zmienić temat.

-A kiedy dostaniesz wypis?- spytałem próbując odwrócić jakoś uwagę szatyna od tamtego tematu.

Dazai pov:

Zaśmiałem się z reakcji Sigmy, jednak postanowiłem mu odpowiedzieć:

-Po pierwsze-tak, natomiast po drugie-nie wiem jeszcze, ale kazali mi kogoś wezwać więc pewnie za niedługo - wyznałem szczerze. Serio nie miałem pojęcia kiedy dostanę wypis, ale chce żeby nastąpiło to jak najszybciej. W tym momencie drzwi otworzyły się, a przez nie wszedł lekarz z pielęgniarką u boku...

beginning or end?/sigzai [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz