Przeprosiny

625 44 9
                                    

Megumi spojrzał w stronę czarnego samochodu, po czym podszedł do ukochanego, stojącego w progu swojego domu. W rękach ściskał ozdobną torebkę, czując jak jego dłonie pocą się ze stresu. Pierwszy raz pokłócili się tak bardzo, że nie widzieli się kilka godzin w dniu. Dawno nie rozstawali się na tak długo, nie licząc nocy, kiedy ojciec Fushiguro kazał wrócić mu do domu. Wtedy czas mijał im szybko, bo Yuuji odprowadzał go pod samą furtkę, a następnego dnia czekał na niego w tym samym miejscu, aby pójść razem do szkoły.
Wziął głęboki wdech i niepewnie wszedł do środka. Yuuji nie pocałował go na przywitanie. Nie uśmiechał się, jak zawsze. Coraz bardziej obawiał się, że spotkali się tylko po to, aby usłyszeć, że to koniec.

- Hej... - powiedział cicho i zaczął zdejmować z siebie buty. Nie miał odwagi, aby spojrzeć na twarz ukochanego. Czuł wstyd? Miał wyrzuty sumienia? Chyba wszystko na raz.

- Cześć, Megumi. - odpowiedział równie cicho i odchrząknął nerwowo. - Chodź do salonu.

- Dobrze. - przytaknął i udał się w głąb domu, idąc za Itadorim.

Usiedli na miękkiej kanapie, w której całkowicie się zatopili. Jej materiał bardzo rozlewał się, zupełnie jakby była wielką pufą. Yuuji zawsze chciał mieć taką w domu i wymienił ją, kiedy jego dziadek trafił do szpitala.
Pierwszy raz usiedli obok siebie w takiej odległości. Zazwyczaj Yuuji od razu wtulał się w ciało ukochanego i puszczał go tylko, kiedy któryś z nich potrzebował wyjść do łazienki. Teraz dzielił ich nieprzyjemny chłód.
Megumi spojrzał na niego. Dopiero teraz zauważył, że Yuuji naprawdę ładnie się ubrał. Miał na sobie czarny golf i spodnie, do tego brązową marynarkę i złoty, grubszy łańcuszek na szyi. Do tego popsikał się przyjemnymi perfumami, które kupowali razem.

- Więc... O czym chciałeś pogadać? - Fushiguro jako pierwszy przerwał dręczącą ciszę. Torebkę postawił obok siebie na podłodze, a swoją dłoń umieścił na przeciwnym do niej ramieniu.

- Megumi, ja... Czy... - nie wiedział, jak zacząć rozmowę. - Czy zawiodłeś się na mnie? - zapytał i odwrócił nagle całe ciało w stronę czarnowłosego.

- Co? - spojrzał na niego zdezorientowany.

- Megumi, ja... Ja nie chcę się rozstawać. Proszę nie zrywaj ze mną. Wiem, że nie jestem wystarczający. Zmienię się! Będę idealny!

- Yuuji...

- Przepraszam. Daj mi drugą szansę! Obiecuje, że będę najlepszym chłopakiem pod słońcem!

- Yuuji... Ja nie chce z tobą zrywać.

- Co?

Megumi rozchylił usta, czując jak duży ciężar spada z jego ciała. Odetchnął z ulgą i nieco przymknął oczy.

- Bałem się, że to ty chcesz zerwać ze mną. Myślałem, że jesteś zdenerwowany, że dostaję te liściki i w ogóle...

- Jestem zazdrosny. Kiedy dzisiaj zacząłeś się uśmiechać, kiedy czytałeś ten najnowszy, to pomyślałem, że... Że nie jestem wystarczający.

- Ktoś narysował na nim bobra.

- Bobra?

- Bobra. I to bardzo brzydkiego bobra.

- O-oh... - podrapał się po głowie. - Czyli...

- Chciałem ci go pokazać, ale wyszedłeś. Wyrzuciłem ten liścik. Satoru pomoże mi zakleić szafkę, żeby już nikt nie mógł tam niczego wcisnąć. Nie chcę, żebyś był zazdrosny z tak błahego powodu... Chociaż to całkiem miłe, że tak bardzo chcesz mieć mnie dla siebie.

- Chcę ciebie tylko dla siebie.

- Przecież wiesz, że jestem tylko twój.

- Przepraszam, Megumi. - powiedział i spuścił głowę.

Przeprosiny || Itafushi || dodatek Lollies, Voddie, Vibe and Sex Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz